Czysta Odra? Soon not
„Byliśmy ostatnimi, którzy widzieli denata na żywo. Przebywaliśmy na Odrze dokładnie pięć dni przed katastrofą” – mówi dr hab. Andrzej Woźnica, prof. UŚ, dyrektor Śląskiego Centrum Wody (ŚCW) Uniwersytetu Śląskiego, który uczestniczył w projekcie „Czysta Odra? Why Not”. Naukowcy biorący udział w przedsięwzięciu nie spodziewali się, że ich prace badawcze staną się tak istotne w kontekście katastrofy ekologicznej na drugiej największej rzece Polski.
Spływ na Odrze to już drugie przedsięwzięcie realizowane przez centrum wspólnie z Fundacją Why Not. W ubiegłym roku naukowcy spędzili niemal dwa tygodnie, przemierzając Wisłę i badając jakość jej wód. Wybór Odry na kolejną wyprawę był zatem naturalny. Obie rzeki niosą ogromne ilości wody do Morza Bałtyckiego, a ich stan ma znaczenie nie tylko u ujścia, lecz na całej długości.
Zbadać każdy kilometr rzeki
Wyprawa rozpoczęła się 15 lipca 2022 roku w czeskiej Ostrawie, a zakończyła dziesięć dni później w Szczecinie. Na trasie 752 kilometrów naukowcy dokonali ponad sześciuset analiz. Część próbek wysłano do przebadania w akredytowanym laboratorium Instytutu Ekologii Terenów Uprzemysłowionych w Katowicach, a także na Uniwersytecie Szczecińskim, którego pracownicy współpracowali przy projekcie i zaangażowani byli również przy poprzednim spływie Wisłą. Zdecydowaną większość analiz prowadzono jednak na bieżąco, w trakcie trwania spływu.
Naukowcy przemieszczali się po rzece kajakami oraz UŚKĄ II – łodzią badawczą wyposażoną w specjalistyczny sprzęt do badań terenowych. Z pomocą sond wieloparametrowych hydrolodzy byli w stanie dokonywać szybkich i częstych pomiarów – zanurzane w wodzie przyrządy natychmiast dostarczały wyników. W ten sposób członkowie wyprawy co kilometr analizowali wodę w rzece, oceniając wybrane parametry jej jakości.
– Mierzono przewodność elektryczną, która wskazywała na zasolenie, chlorofil, fikocyjaninę oraz tlen. Sprawdzano również przepływy wskazujące, ile w rzece płynie wody – tłumaczy prof. Andrzej Woźnica, naukowiec uczestniczący w spływie.
Odra stawiała jednak przed członkami załogi pewne wyzwania. Jedyny fragment, gdzie możliwa była swobodna żegluga uniwersytecką łodzią badawczą, obejmował odcinek 200 kilometrów od będącego jednym z większych portów śródlądowych górnośląskiego Kędzierzyna-Koźla (w pobliżu ujścia Kanału Gliwickiego) do Malczyc – wsi położonej w województwie dolnośląskim. Na tej długości członkowie załogi musieli pokonać dwadzieścia pięć śluz. Problemem w trakcie wyprawy był niski stan wód Odry, której głębokość przepływowa (najniższa głębokość na żeglownym odcinku rzeki) wynosiła dziewięć centymetrów. Dodatkowe niebezpieczeństwo stwarzały też w niektórych miejscach kłody wystające z dna, mogące uszkodzić motorówkę.
Co w Odrze piszczy?
Choć członkowie projektu „Czysta Odra? Why Not” nie mogli przewidzieć, że krótko po zakończeniu wyprawy dojdzie do katastrofy w drugiej największej rzece w Polsce, dyrektor Śląskiego Centrum Wody nie był zaskoczony, że do takiego zdarzenia w ogóle doszło.
– Stan Odry jest od dawna niepokojący, ale podczas trwania spływu niewiele wskazywało na to, że mamy do czynienia z jakimiś odstępstwami od tego, co dzieje się zazwyczaj. Odra to historia dwustu lat zanieczyszczania wód – komentuje naukowiec.
O fatalnym stanie rzeki przepływającej przez trzy europejskie kraje – Czechy, Polskę i Niemcy – świadczy przede wszystkim zawarta w niej duża ilość jonów sodu, potasu oraz chlorków i siarczanów. Jest ona ciekiem mocno przekształconym przez człowieka i zanieczyszczonym, przez co w klasyfikacji Inspekcji Ochrony Środowiska jej wody uchodzą za wody pozaklasowe, czyli nieodpowiadające normom.
Na taki stan rzeki wpływa zarówno obecność przemysłu na Górnym Śląsku, jak i fakt, że znajduje się ona w obszarze silnie zurbanizowanym, który również wywiera na nią presję, istotnie wpływając na stan wód i żyjące w nich organizmy żywe. Sytuacji nie poprawia też niewielka zlewnia Odry na tym odcinku, co powoduje niewielkie zasilanie i przepływy w rzece, a także może skutkować niską jakością wód. Ciek dużo bardziej antropogeniczny i uregulowany niż Wisła, do tego niosący w czasie trwania spływu wyraźnie mniej wody – wszystko to czyni Odrę znacznie podatniejszą na różnego rodzaju niepokojące zjawiska.
Prof. Andrzej Woźnica nie ma wątpliwości, że katastrofa, która wystąpiła tego lata na Odrze, może się jeszcze nieraz powtórzyć, a nawet dotknąć innych rzek w kraju. – Myślę, że to nie było pierwsze zdarzenie tego typu na Odrze i w mniejszej skali mogło występować wcześniej, ale nikt tego wtedy dokładnie nie zbadał. Każdy taki epizod, jak śmiertelność ryb, powinien być dogłębnie wyjaśniony. Dopiero wtedy będziemy wiedzieć, jak temu przeciwdziałać, by uniknąć skutków takich zdarzeń o większej skali lub je ograniczyć.
Lepiej zapobiegać niż leczyć
Projekt zrealizowany przez Śląskie Centrum Wody i Fundację Why Not jest unikatowy i wartościowy, ponieważ zespół prowadził badania w jednym czasie na całej długości rzeki. Dzięki temu pozyskane dane pozwalają na niezwykle precyzyjne wyniki wskazujące na stan rzeki.
Zaskakuje przy tym fakt, że na ponad 700 kilometrach Odry stały monitoring prowadzony jest w jedynie siedemnastu punktach. Jeden regularny pomiar przypada zatem średnio raz na pięćdziesiąt kilometrów cieku, a na tej długości może się wiele zdarzyć. Analizy przeprowadzone przez hydrologów i hydrobiologów Uniwersytetu Śląskiego pozwalają ocenić nie tylko stan rzeki, ale także jej dopływów. Dostarczają również informacji na temat tego, które z nich są szczególnie istotne z punktu widzenia jakości wód i umożliwiają lokalizację pojawiającego się problemu.
– Chodzi nie tyle o częstsze pobieranie próbek, co wykonanie od czasu do czasu pełnej analizy rzeki, żeby sprawdzić, co się faktycznie na niej dzieje. Te wybiórcze pomiary nie zawsze pokazują rzeczywisty charakter rzeki i zmian zachodzących w zlewni – zauważa prof. Andrzej Woźnica.
Z pewnością podłożem dla lipcowej katastrofy na Odrze były zanieczyszczenia i to nie tylko ściekami przemysłowymi, wynikającymi między innymi z działalności górniczej, ale również ściekami bytowymi, a więc związanymi ze współczesnym funkcjonowaniem człowieka nad rzeką oraz presją na środowisko wywieraną przez mocno zaludnione miejscowości. Odra od lat musi zmagać się z zmianami antropogenicznymi, które znacząco osłabiają jej odporność, przez co zdarzenia podobne do tych, jakich byliśmy świadkami w lipcu tego roku, mogą występować częściej.
Powrót na Odrę
Zebrane przez hydrologów i hydrobiologów dane z tegorocznego spływu Odrą już teraz stanowią niezwykle cenne źródło informacji o rzece. W przygotowaniu są artykuły i opracowania naukowe, choć dyrektor Śląskiego Centrum Wody zwraca uwagę na potrzebę ponownego jej zbadania w związku z lipcową katastrofą. Badacze planują powrót na Odrę jeszcze w tym roku.
– Trochę późno zaczęliśmy dbać o rzeki i wydaje się, że to, co się stało na Odrze, wyraźnie wskazuje na potrzebę dużo większego zaangażowania w ich ochronę. Jakość wody w polskich rzekach jest bardzo zła, na co wskazują analizy Inspektoratów Ochrony Środowiska. Naszym celem jest zwrócenie uwagi na potrzebę poprawy stanu ich wód. Zdarzenie na Odrze jest szczególnie istotnym znakiem, że o wodzie trzeba myśleć przez pryzmat jej ilości oraz jakości. To bardzo ważne – podkreśla biolog z Uniwersytetu Śląskiego.
Badacze ze Śląskiego Centrum Wody nie zamierzają poprzestać na spływach Wisłą i Odrą. Nie ograniczają się też jedynie do polskich rzek. W 2023 roku planowana jest wyprawa mająca na celu zbadanie Niemna, który płynie przez Białoruś, Litwę oraz należący do Rosji obwód kaliningradzki, jednak niepewna obecnie sytuacja geopolityczna stawia te plany pod dużym znakiem zapytania. Wstępnie chęć do współpracy wyrazili naukowcy z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie.
Hydrolodzy chcieliby zbadać wiele rzek, których wody wpływają do Morza Bałtyckiego, aby sprawdzić, która z nich jest najbardziej zanieczyszczona, oraz porównać stan poszczególnych cieków w różnych państwach regionu. To ważne przedsięwzięcie jednocześnie pozwoliłoby nawiązać i zacieśnić międzynarodową współpracę, a tym samym opracować wspólnie działania, których efektem byłaby poprawa stanu rzek oraz połączonego z nimi morza.
Weronika Cygan
Artykuł został opublikowany w "Gazecie Uniwersyteckiej UŚ" [nr 2 (302) listopad 2022]