Przystanek: Wenus
9 i 10 sierpnia, w ciągu zaledwie 33 godzin dwie sondy kosmiczne ESA miną Wenus w niedużej odległości. To niespotykane dotąd zdarzenie umożliwi obserwację planety z różnych perspektyw jednocześnie. Jednak oba pojazdy mają zupełnie inny cel i bliskie spotkanie z naszym planetarnym sąsiadem jest tylko przystankiem i narzędziem do celu – Solar Orbiter zmierza w kierunku centrum naszego Układu Słonecznego, a BepiColombo ma na celu dotarcie do Merkurego.
Dwa statki kosmiczne współtworzone przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) w najbliższych dniach miną planetę Wenus w czasie swojej kosmicznej podróży. W ciągu zaledwie 33 godzin dwa razy ziemski wynalazek przeleci w niedużej odległości od planety, która od tysięcy lat rozbudza ludzką wyobraźnię, obserwowana z Ziemi jako jeden z najjaśniejszych punktów na niebie.
Najpierw 9 sierpnia o godzinie 4:42 UTC (czasu londyńskiego, czasu południka zero) w odległości 7995 km od Wenus przeleci Solar Orbiter, wspólne dzieło ESA i NASA, którego zadaniem jest obserwacja Słońca. Solar Orbiter wykorzystuje spotkanie z planetą i jej grawitacją po to, by zmienić tor lotu i nakierować lepiej do celu swojej podróży. Dzięki tej zmianie powinno się mu udać opuścić ekliptykę – czyli okrąg, w perspektywie którego cały czas obserwujemy Słońce – i po raz pierwszy spojrzeć okiem aparatu fotograficznego na bieguny Słońca.
Podobny manewr, którego fizyczny założeniem jest użycie siły grawitacyjnej Wenus ma się powtórzyć jeszcze kilkukrotnie w najbliższych latach. Co więcej, 26 listopada Solar Orbiter znacznie zbliży się do Ziemi, na zaledwie 460 kilometrów. Właśnie od tego momentu wejdzie na trajektorię, która umożliwi mu przyjęcie lepszej pozycji i zacznie się najistotniejsza część jego misji. Jej podstawowym celem jest szczegółowa obserwacja biegunów Słońca, po to, aby lepiej zrozumiej jego jedenastoletni cykl aktywności.
Dzień później, 10 sierpnia o godzinie 13:48 UTC jeszcze bliżej Wenus, bo zaledwie 550 km od niej, przeleci wspólne dzieło ESA i JAXA (Japońskiej Agencji Eksploracji Aerokosmicznej), pojazd kosmiczny wiozący sondę BepiColombo. Jej celem jest Merkury, słabo znana, najbardziej wewnętrzna planeta Układu Słonecznego. Aby wejść w orbitę Merkurego, sonda musi ustrzec się przyciągania Słońca. Żeby to było możliwe, BepiColombo, podobnie jak Solar Orbiter, wykorzystuje grawitację planetarną. Raz skorzystał już z pomocy Ziemi i Wenus, teraz po raz drugi minie Wenus.
Później jego trasa będzie stopniowo zbliżać się do orbity Merkurego. Do 2025 roku aż sześć razy w swoim ruchu zbliży się do tej planety, poprawiając swój kurs, by ostatecznie – jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem – 5 grudnia 2025 roku wejść w orbitę planety i rozpocząć kluczowy okres badawczy. Misja BepiColombo niesie ze sobą aż dwa merkuriańskie orbitery.
Sondy mijające Wenus nie są przygotowane do tego, żeby przeprowadzić szczegółową obserwację. Najważniejsza aparatura BepiColombo będzie gotowa do użycia dopiero wtedy, kiedy dotrze do celu, a główne narzędzia Solar Orbitera są cały czas skierowane ku Słońcu. Nie możemy więc liczyć na zdjęcia planety w dużej rozdzielczości. Niestety, chociaż w pewnym momencie będzie je dzielić „zaledwie” 575 000 kilometrów, nie możemy liczyć na to, że jeden z pojazdów znajdzie się w zasięgu aparatury drugiego, tak żebyśmy mogli zobaczyć jego aktualny obraz.
BepiColombo będzie fotografować Wenus za pomocą dwóch z trzech kamer o rozdzielczości 1024 x 1024 piksele, rejestrujących czarnobiały obraz i zainstalowanych na module transportowym. Natomiast Solar Orbiter na kilka dni przed największym zbliżeniem się do Wenus będzie miał szansę obserwowania nocnej strony planety za pomocą narzędzia badawczego nazywanego SoloHi imager. SoloHi zwykle robi zdjęcia wiatru słonecznego — strumienia naładowanych cząstek stale uwalnianych ze Słońca — przechwytując światło rozproszone przez elektrony w wietrze.
Opracowano na podstawie artykułu ESA gets ready for double Venus flyby opublikowanego na stronie internetowej Europejskiej Agencji Kosmicznej.