Jesteś tutaj

18 maja 1987 roku Bram Stoker opublikował powieść „Drakula”. Czy irlandzki pisarz przypuszczał wówczas, że ofiarowuje tym samym światu popkultury jedną z najbardziej charakterystycznych postaci? 

Bohaterem książki Stokera jest arystokrata z Transylwanii i wampir zarazem – tytułowy hrabia Drakula. Ze względu na swoje anglofilskie zapatrywania właśnie na Wyspach Brytyjskich szlachcic ten chce poszukać swoich następnych ofiar – wiadomo przecież, że wampiry żywią się ludzką, a najlepiej kobiecą, krwią.

Nazwisko hrabiego zaczerpnął Stoker z ksiąg historycznych terenów, z których pochodził wampiryczny jegomość. „Drakula” to przydomek Włada III Palownika, hospodara wołoskiego w latach 1448, 1456–1462 oraz 1476, pochodzącego z miejscowości Sighisoara w Siedmiogrodzie. Palownik był synem Włada II Diabła, a rumuńskie Draculea znaczy tyle co ‘syn Diabła‘ lub ‘syn Smoka’. Wład III przez wiele lat zmagał się z ekspansją turecką, a do historii przeszedł jego „Las Pali”: w 1462 roku postępujących w głąb Wołoszczyzny Turków hospodar powitał porażającą przydrożną „dekoracją” – na 20 tysięcach drewnianych pali (liczbę te trzeba jednak traktować jako mocno przesadzoną) zostali nadziani tureccy jeńcy. To ostatecznie załamało morale i tak już wygłodzonej i wycieńczonej armii otomańskiej, wobec czego sułtan Mehmed II zarządził odwrót.

W wyniku konfliktu ze swoim bratem Radu Pięknym, jesienią tego samego roku Wład musiał uchodzić z kraju. Na dworze króla węgierskiego Macieja Korwina rozpoczęto zmasowaną kampanię oczerniającą Palownika i przedstawiającą go jako zdrajcę spiskującego z sułtanem przeciwko Węgrom. W pamfletach z tamtego okresu przedstawiano hospodara jako okrutnika, gotującego żywcem ofiary, wbijającego na pal matki, a ich dzieci przybijającego do piersi. To wystarczyło, aby w ludowej percepcji Wład III Palownik pozostał jako postać demoniczna i krwiożerca.

Motyw wampirycznego arystokraty okazał się niezwykle nośny zwłaszcza dla kinematografii, która po postać hrabiego Drakuli sięgała niezliczoną ilość razy. Do historii przeszło kilka ekranizacji. Kanoniczną kreację aktorską w filmie Toda Browninga Drakula stworzył już w 1931 roku, a jakże, Węgier Bela Lugosi. Plejadę hollywoodzkich gwiazd w fabule Brama Stokera mogliśmy oglądać w 1992 roku, a w postać hrabiego wcielił się wtedy Gary Oldman. Znany kpiarz i prześmiewca Mel Brooks w charakterystycznej dla siebie konwencji przedstawił losy wampira w produkcji Dracula – wampiry bez zębów z roku 1995: tutaj sztuczną szczęką z nadnaturalnie wydłużonymi kłami „straszył” widzów niezapomniany Leslie Nielsen. W późniejszym o 9 lat Van Helsingu naszego arystokratę wspomaga m.in. monstrum doktora Frankensteina – kolejna przerażająca postać, której popkultura zafundowała bardzo odbiegające od literackiego pierwowzoru zniekształcenie.

Pierwszym przeniesieniem na duży ekran historii Stokera był natomiast film Nosferatu – symfonia grozy w reżyserii Friedricha Wilhelma Murnaua z 1922 roku. Głównym bohaterem tego niemego obrazu był niejaki hrabia Orlok, który podróżuje ze swojej posiadłości w Karpatach do Niemiec czasów Republiki Weimarskiej. Wszystkie nieścisłości fabularne wiązały się z brakiem praw autorskich, która twórcom filmu nie udzieliła wdowa po pisarzu, Florence Stoker. Co więcej, wytoczyła ona Murnauowi proces o nielegalne wykorzystanie powieści męża. Proces wygrała, reżyser musiał zgodnie z wyrokiem wypłacić odszkodowanie i zniszczyć wszystkie kopie. Na szczęście zachowało się kilka z nich, dzięki czemu dzieło w późniejszych latach zyskało status kultowego. Duża w tym zasługa sugestywnej gry odtwórcy roli hrabiego Orloka, Maxa Schrecka. Do legendy otaczającej Nosferatu – symfonię grozy przeszły domysły, jakoby Schreck sam był wampirem i to właśnie umożliwiło mu tak wiarygodne oddanie postaci.

Po blisko 60 latach powstał remake filmu, który nakręcił Werner Herzog. W wersji z 1979 roku, wyświetlanej jako Nosferatu wampir, tytułową kreację stworzył Klaus Kinski i także ona stała się jedną z klasycznych.

Foto: pixabay.com