I Ty możesz zostać mistrzem zapamiętywania!
Osiągnięcie mistrzostwa w zapamiętywaniu jest prostsze, niż myślisz! Według najnowszych badań metodę stosowaną przez mnemotechników do zapamiętania setek słów lub cyfr może przyswoić każdy z nas.
Wykazał to trwający sześć tygodni eksperyment, po którego zakończeniu uczestnicy ponad dwukrotnie polepszyli swoje rezultaty w testach, a ich mózgi funkcjonowały w sposób zbliżony do mózgów mistrzów w zapamiętywaniu.
„Pamięciowi sportowcy” rywalizują w zapamiętywaniu ogromnych ciągów informacyjnych np. cyfr rozwinięcia dziesiętnego liczby Pi. Dr Martin Dresler z holenderskiego Radboud University Medical Centre postanowił zbadać, co leży u podstaw tak niezwykłych zdolności. W tym celu zaprosił do udziału w eksperymencie 23 spośród 50 najlepszych „zapamiętywaczy” na świecie.
Mózgi wszystkich zawodników skanowano w poszukiwaniu cech odróżniających ich od ogółu populacji. Ku zaskoczeniu Dreslera okazało się, że w strukturze ich mózgów nie ma niczego specjalnego: ani szczególnych obszarów, ani też połączeń, które wyglądają na większe lub inne niż obserwowane u przeciętnego człowieka. Jedynie funkcjonalne obrazowanie metodą rezonansu magnetycznego (fMRI, ang. functional magnetic resoance imaging) ujawniło , że wzorce aktywności obszarów mózgu powiązanych z pamięcią oraz przetwarzaniem wzrokowo-przestrzennym wyglądały inaczej, kiedy mistrzowie nie wykonywali żadnych konkretnych zadań.
Prawie wszyscy najlepsi „zapamiętywacze” posługują się metodą loci, inaczej zwaną pałacem pamięci, systemem miejsc lub też rzymskim pokojem. Jej autorstwo przypisuje się Symonidesowi z Keos (autorowi m.in. słynnej inskrypcji na grobie Leonidasa: „Przechodniu, powiedz Sparcie, tu leżym jej syny, wierni jej prawom do ostatniej godziny”). Otóż grecki poeta, jak pisał Cyceron w dziele De oratore, przebywał pewnego razu na uczcie. Symonides opuścił budynek, który wkrótce uległ spaleniu, a identyfikacja spalonych biesiadników była możliwa dzięki temu, że poeta zapamiętał kto gdzie siedział.
Zgodnie z tą techniką wyobrażasz sobie pewną przestrzeń, którą dobrze znasz (np. drogę do praca, którą pokonujesz codziennie, lub Twój pokój), a następnie do wyróżniających się w niej punktów (przedmiotów, budynków, innych charakterystycznych znaków) przypisujesz informacje, które chcesz zapamiętać. Przywołanie konkretnych danych w późniejszym czasie i „na wyrywki” jest możliwe dzięki odbyciu podróży po owej przestrzeni i zwizualizowaniu konkretnych punktów (ważne, aby poruszać się zawsze w jednym i tym samym kierunku, inaczej kolejność punktów – a tym samym potrzebnych danych – ulegnie zmianie i trudniej będzie je sobie przypomnieć).
– Poza pojedynczym przypadkiem, wszyscy pamięciowi atleci stwierdzili, że nie urodzili się cudownie uzdolnieni, ale poznawali strategie zapamiętywania i tylko dzięki nim osiągnęli tak wysoki poziom – relacjonuje Martin Dresler, który w drugiej fazie eksperymentu zrekrutował 51 wolontariuszy – osób, które nigdy wcześniej nie próbowały polepszyć swoich zdolności zapamiętywania, po to, aby zobaczyć, czy będą mogli tego dokonać, stosując te same metody, co mnemotechnicy.
Ochotników podzielone na trzy grupy. Członkowie pierwszej mieli za zadanie po pół godziny przez sześć tygodni praktykować metodę loci. Osoby z grupy drugiej poproszono o codzienne krótkie ćwiczenie pamięci bez pomocy określonych strategii zapamiętywania. Grupa trzecia w ogóle miała nie stosować żadnego treningu pamięciowego.
Na początku eksperymentu spośród listy 72 słów wolontariusze mogli zapamiętać średnio od 26 do 30 wyrazów. Po sześciu tygodniach eksperymentu uczestnicy stosujący metodę loci zwykle potrafili zapamiętać nawet kolejnych 35 wyrazów. Postęp zanotowali członkowie także dwóch pozostałych grup, ale znacznie mniejszy: ćwiczący pamięć własnymi sposobami pamiętali o 11 słów więcej, a ci, którzy nie trenowali w ogóle – o 9 więcej.
Skanowanie mózgów ujawniło ponadto, że aktywność mózgowa wolontariuszy z grupy metody loci stała się bliższa aktywności topowych „zapamiętywaczy”, a im bardziej była podobna, tym przyrost wydajności pamięciowej był większy.
Badanie powtórzono po czterech miesiącach i wciąż wyniki osiągane przez pierwszą grupę były znacznie lepsze niż pozostałych dwóch.
– Na podstawie tego wiemy więc, że metodę stosowaną przez najlepszych na świecie i pozwalającą im osiągać takie rezultaty mogą przyswoić także „zwykli” ludzie. A poprzez nauczenie się jej mózgi upodabniać się będą do mózgów czołowych „zapamiętywaczy” – twierdzi Dresler.
Prof. Henry Roediger z Uniwersytetu Waszyngtońskiego w St. Louis w stanie Missouri uznał wyniki eksperymentu za imponujące, chociaż mogą one podważyć sensowność wielu aplikacji reklamowanych jako „poprawiających pamięć”.
– Większość sprzedawanych programów treningowych dla mózgu nie stosuje wcale metody loci – wyjaśnia prof. Roediger.
Pojawia się pytanie, czy tak wytrenowana pamięć zabezpieczy nas przed zapominaniem o drobnych szczegółach z życia codziennego, które – jak wszyscy doskonale wiemy – lubią ulatywać z pamięci.
– Nawet trening według metody loci nie musi wpłynąć na naszą umiejętność funkcjonowania w życiu codziennym. Rozmawiałem z wieloma wybitnymi mnemotechnikami, którzy mogą pochwalić się fenomenalnymi wyczynami, a na co dzień zapominają – jak my wszyscy – o zupełnie prozaicznych rzeczach – mówi amerykański psycholog.
Opracowano na podstawie artykułu „How to train your brain to be like a memory champion’s” opublikowanego na portalu New Scientist