Jesteś tutaj

Angielskie powodzenie mówi, że coś „jest wymarłe jak dodo” („Dead as a dodo”). Dronty te wymarły, ponieważ rzekomo wykazywały się, mówiąc delikatnie, skrajnym brakiem inteligencji – Karol Darwin mógłby być im wdzięczny za potwierdzenie jego teorii o doborze naturalnym eliminującym ze środowiska najmniej potrzebne geny. A jednak najnowsze badania zdają się rehabilitować i zadość czynić nielotom o dziwacznej aparycji

Dodo (Raphus cucullatus) był nielotnym gatunkiem endemicznym, występującym tylko na Mauritiusie, wyspie na Oceanie Indyjskim nieopodal Madagaskaru, i żywiącym się prawdopodobnie owocami, orzechami i morskimi bezkręgowcami. Apokalipsa tych dziwaczne wyglądających ptaków nadeszła wraz z przybiciem do brzegów Mauritiusu pierwszych portugalskich statków w 1507 roku. Ich mięso okazało się zbyt smacznym (i zbyt łatwym) łupem dla żeglarzy. Po stu latach od przybycia kolonizatorów – w konsekwencji polowań oraz utraty naturalnych siedlisk – po dodo nie było już ani śladu.

Dronty, ze swoimi bulwiastymi dziobami jako znakiem rozpoznawczym, zostały unieśmiertelnione w kulturze popularnej, w której zadomowiły się właściwie zaraz po swoim wyginięciu. Popularność dodo była konsekwencją dziwacznej fizjonomii – kilka okazów zostało schwytanych i przewiezionych do Europy, gdzie stały się obiektem studiów i modelami dla ludzi parających się rysunkiem. Problem w tym, że fascynacja ta miała kpiarskie zabarwienie – dodo stały się symbolem głupoty i nieuchronnego wymierania. Proszę przypomnieć sobie chociażby Epokę lodowcową, kiedy całe stado drontów nie jest w stanie upilnować trzech melonów, a ostatniego akcją niczym z meczu futbolu amerykańskiego kradnie im Sid czy jeden z odcinków Pingwinów z Madagaskaru – po kilku nieudanych próbach odtworzenia dodo Skipper stwierdza, że gatunek skazany jest na wymarcie. Z jednej strony zatem tworzące „głupkowaty”, komiczny wygląd duże, pulchne ciała, wyłupiaste oczy i wielki dziób, z drugiej – brak naturalnych wrogów na wyspie, który przełożył się na kompletny brak strachu przed człowiekiem (nie trzeba dodawać, jak to musiało się skończyć), wszystko to złożyło się na mało przychylną prasę dla naszych bohaterów i ich reputację „głupków”.

Jednak według ostatnich badań opublikowanych w „Zoological Journal of the Linnaean Society” dodo był całkiem inteligentnym ptakiem. Pracami zespołu złożonego z naukowców Amerykańskiego Muzeum Historii Naturalnej w Nowym Jorku oraz Muzeum Historii Naturalnej Danii w Kopenhadze kierowała dr Eugenia Gold, biolog z American Museum of Natural History, która starała się dowiedzieć czegoś więcej o życiu dodo poprzez zbadanie morfologii i objętości ich mózgów. – Paradoks polega na tym, że ptak ten jest głęboko zakorzeniony w kulturze popularnej, ale trudno znaleźć go w zbiorach, a bardzo chcieliśmy rozszerzyć analizy prowadzone na podstawie jego mózgu – mówi dr Gold. Wspomniana trudność wyniki z tego, że dobrze zachowane okazy gatunków, które wyginęły stosunkowo niedawno, należą do rzadkości, a kiedy dodo zyskiwała swoją kontrowersyjną popularność poza rodzinną wyspą, kolekcje historii naturalnej dopiero raczkowały.

Na szczęście kompletną czaszkę dronta udostępniło badaczom londyńskie Muzeum Historii Naturalnej. Na jej podstawie i dzięki skanowaniu tomografem komputerowym w wysokiej rozdzielczości Gold oraz jej współpracownicy zrekonstruowali cyfrowo strukturę wewnętrzną mózgu wymarłego ptaka. Podobnie uczyniono w przypadku ośmiu innych przedstawicieli rodziny gołębiowatych (Raphinae).

Badania wykazały, że stosunek objętości mózgu dodo do jego kubatury nie odbiega od najbliżej spokrewnionych z nim żyjących obecnie gatunków, czyli właśnie gołębi. Jak zauważa natychmiast dr Gold, wielkość mózgu nie jest co prawda jedynym wyznacznikiem inteligencji, ta informacja daje jednak pewne przybliżenie, kiedy brakuje innych dostępnych danych. I zanim wszystkie mieszczuchy zaczną szydzić z gołębi, należy zwrócić uwagę, że ptaki te są inteligentne, o czym świadczy chociażby możliwość ich szkolenia. Czy to oznacza, że także dodo mógłby być pojętnym uczniem? Zdaniem dr Gold przy odpowiedniej cierpliwości i nastawieniu byłoby to możliwe. 

Studium pokazuje też, że dodo w mózgu posiadały nadzwyczajnie duże obszary odpowiedzialne za węch. To u ptaków sytuacja naprawdę niezwykła, bo percepcja tej gromady opiera się głównie na wzroku. Tymczasem dodo w poszukiwaniu pożywienia – owoców, małych mięczaków i owadów – mógł sprzyjać zmysł powonienia. Wbrew więc obiegowym opiniom nasz bohater mógł być całkiem inteligentny – jak na ptasie standardy.

Niezależnie od renomy bądź jej braku w szerokim świecie, niezależnie, czy dodo był inteligentny, czy też nie, w swojej ojczyźnie od ponad stu lat cieszy się niezwykłym poważaniem – podtrzymuje bowiem z lewej strony herb wyspy w godle państwowym ustanowionym w 1906 roku (po prawej widzimy sambura jednobarwnego, parzystokopytnego ssaka z rodziny jeleniowatych). A największy producent piwa na sąsiedniej wyspie Reunion – Brasseries de Bourbon – umiejscowił sympatycznego i trochę pokracznego ptaszka w logotypie swojego produktu.

 

Opracowano na podstawie artykułów „The dodo was no dummy” (opublikowanego na portalu ScienceNews) oraz „Dodos were actually not that dumb” (opublikowanego na portalu Popular Science)

 

 

Rekonstrukcja szkieletu dodo oraz model ptaka stworzony na podstawie współczesnych badań – Oxford University Museum of Natural History. Fot. By BazzaDaRambler [CC BY 2.0 (http://creativecommons.org/licenses/by/2.0)], via Wikimedia Commons
Godło Republiki Mauritiusu. Rys. By Escondites, modified by Kingroyos [CC BY-SA 3.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons
Słowa kluczowe (tagi):