Dzień Dinozaura
Obchodzony 26 lutego Dzień Dinozaura jest dobrą okazją, by zastanowić się nad zagadnieniem nagłego wyginięcia dinozaurów (i innych żyjących równolegle grup zwierząt), do którego doszło ok. 66 mln lat temu.
Dinozaury pojawiły się już w trasie, ok. 237 mln temu, ale ich niepodzielne panowanie na wszystkich lądach okresu mezozoicznego rozpoczęło się dopiero na początku jury (ok. 201 mln lat temu) i trwało aż do wymierania kredowego, czyli jakieś 135 mln lat. Stanowiły bardzo zróżnicowaną grupę zwierząt, kiedyś określaną bardzo zdecydowanie jako gady. Dziś nazwę tej gromady można wziąć co najwyżej w cudzysłów, ponieważ na przestrzeni lat odkryto, że dinozaury nie wykazywały charakterystycznych dla gadów cech: na przykład nie były wcale zmiennocieplne i nie poruszały się na rozcapierzonych na boki kończynach. Nie były też zatem dinozaury jaszczurkami, choć greckie słowo dinosauria oznacza właśnie ‘straszne jaszczurki’. Jako pierwszy terminu tego użył w 1842 roku paleontolog Richard Owen.
Jak więc doszło do tego, że te przerażające i fascynujące zarazem (ileż dzieciaków przeżywało i wciąż przeżywa głęboką nimi fascynację!) pradawne jaszczury, w których gawiedź mogła dopatrywać się prawdziwości legend o ziejących ogniem smokach i które zostały praktycznie z miejsca zaadaptowanie na potrzeby popkultury (vide Park Jurajski), zeszły w bardzo krótkim czasie ze sceny dziejowej i już nigdy na nią nie powróciły?
Najpopularniejsza hipoteza to teoria impaktu, czyli kolizji z innym ciałem niebieskim, prawdopodobnie planetoidą. Naukowcy nie są jednak zgodni, czy doszło do tylko jednego takiego zderzenia, czy też było ich kilka – równoległych albo występujących jedno po drugim. Jako obszar uderzenia wskazuje się głównie na krater Chicxulub na półwyspie Jukatan. Jego rozmiary świadczą o powadze sytuacji: średnice krateru i pierścienia zewnętrznego mają odpowiednio 150 i 300 km, jego głębokość to z kolei 1600 metrów. Innym potencjalnym miejscem katastrofy jest jeszcze większy – o średnicy ok. 500 km – krater Śiwa na dnie Oceanu Indyjskiego. W tym samym okresie co Chicxulub powstały także kratery: Bołtysz (okolice Kirowohradu na Ukrainie), Silverpit (na Morzu Północnym), Vista Alegre (na terenie brazylijskiego stanu Parana) i Eagle Butte (w kanadyjskiej prowincji Alberta). Wszystkie one są pochodzenia kosmicznego, a w żadnym razie wulkanicznego, ponadto w tamtejszych skałach zanotowano nienaturalnie wysokie stężenie irydu (praktycznie nieobecnego w skorupie ziemskiej, obficie występującego z kolei w meteorytach), a ich wiek szacuje się na przełom kredy i paleogenu, czyli ok. 66 mln lat.
Zderzenie, które mogło wyzwolić nawet energię kinetyczną rzędu 1,45 × 1025 dżuli, skutkowało szeregiem następ. Niszczący wpływ miały już chociażby wytworzone fale sejsmiczne, fale uderzeniowe oraz olbrzymie tsunami. Doszło też do kompletnego zdewastowania klimatu w skali globalnej: przeogromna liczba pyłów i skał, które wzbiły się w powietrze i zostały w atmosferze na długi czas, utworzyły warstwę nieprzepuszczającą światła słonecznego. Jako pierwsze zginęły rośliny, pozbawione możliwości przeprowadzenia fotosyntezy, a podobny los czekał na kolejne ogniwa łańcucha pokarmowego, na którego końcu znajdowały się dinozaury, gady morskie (m.in. mozazaury, ichtiozaury, plezjozaury) oraz gady latające (m.in. pterozaury). Ofiarami wymierania kredowego padło ok. 75% żyjących wówczas gatunków.
Przyczyn zagłady upatrywano również w procesach wulkanicznych, mających miejsce pod koniec kredy w Indiach. Doszło wtedy do uformowania się płaskowyżu Dekan. Tworzenie się tych pokryw lawowych o powierzchni 500 000 km2 nie mogło pozostać bez wpływu na ówczesny klimat, niemniej jednak obecnie uważa się erupcje te za czynnik wzmacniający skutki impaktu, a nie główny powód wymierania kredowego.
Hipotetyzowano również na temat wybuchu supernowej nieopodal Ziemi, na co mogłaby wskazywać wspomniana już wysoka zawartość irydu w osadach z tamtego okresu. W dużym uproszczeniu – supernowa to w astronomii termin określający klika rodzajów kosmicznych eksplozji. W ich wyniku na niebie pojawia się niezwykle jasny obiekt, który jednak po kilku tygodnia lub miesiącach staje się niemal niewidoczny. Tę hipotezę obalono, ponieważ nie stwierdzono w stosownych próbkach obecności izotopu plutonu 244Pu. Nie występuje on na Ziemi, jego proweniencja musiałaby być wyłącznie kosmiczna (jednym z dwóch powodów wybuchania supernowej jest wygaśnięcie reakcji termojądrowych).
Jeszcze inni badacze skłonni byliby za winowajcę wymierania kredowego (i nie tylko) uznać Nemezis. Wielogatunkowa zagłada u schyłku kredy nie jest bowiem jedyną zanotowaną w dziejach życia na Ziemi, a paleontolodzy Dave Raup i Jack Sepkoski w latach 80. ubiegłego wieku sugerowali, że masowe wymierania występują cyklicznie co 26 mln lat. Odpowiedzialna za to miałaby być Nemezis – gwiazda bliźniacza do Słońca, poruszająca się po orbicie eliptycznej. Jej ruch miałby co pewien czas destabilizować również hipotetyczny jak ona sama Obłok Oorta, czyli składający z pyłu, okruchów i planetoid obłok sferyczny znajdujący się w odległości 300–100 000 jednostek astronomicznych od Słońca (1 j.a. to średni dystans dzielący Ziemię i Słońce, w przybliżeniu 150 mln km). Nemezis powodowałaby wyrzucanie komet z Obłoku Oorta w kierunku centrum Układu Słonecznego, znacznie zwiększając prawdopodobieństwo na zderzenie Ziemi właśnie z kometami. Gdyby Nemezis była czerwonym lub brunatnym karłem, mogłaby zostać niezauważona nawet na początku obecnego stulecia. Jednak przeprowadzone w podczerwieni obserwacje dokonane przez teleskop WISE, działający od końca 2009 roku, wykazały nieobecność takich obiektów w odległości 50–100 tysięcy j.a. od Słońca. Poza tym wykazano, że pomiędzy pięcioma zidentyfikowanymi masowymi wymieraniami z przeszłości (ordowickim, dewońskim, permskim, triasowym i kredowym) występowały nieregularne odstępy czasu, a ich przyczyny mogły być różnorakie. Zdaniem niektórych naukowców szóste wymieranie (holoceńskie) trwa – o zgrozo! – obecnie, a jego przyczyną jest szkodliwa dla środowiska naturalnego działalność człowieka.
Nie do końca też można mówić o całkowitym unicestwieniu. Niektóre systematyki za dinozaury uznają przecież… ptaki. Ta gromada wywodzi się bowiem z teropodów, czyli podrzędu dinozaurów gadziomiednicznych, a dokładnie rzecz biorąc maniraptorów.