Dyplomata i arcybiskup w jednym
Nie bez powodu przydano Wojciechowi Jastrzębcowi określniki 'dyplomata' i 'arcybiskup', całe swoje życie bowiem dzielił pomiędzy politykę i posługę kościelną, umiejętnie działając po jednej, jak i drugiej stronie.
Urodził się około 1362 roku w małej wsi Łubnice niedaleko Sandomierza. Dzięki poparciu stryja rozpoczął karierę, zostając początkowo kanonikiem wiślickim i sandomierskim, ale wkrótce dzięki własnym talentom sięgnął po o wiele ważniejsze godności. Szybko zaczął pojawiać się w otoczeniu pary królewskiej, co zaowocowało objęciem stanowiska kanclerza królowej Jadwigi Andegaweńskiej. Przez nią został wysłany do papieża Bonifacego IX z informacją o narodzinach królewskiej córki Elżbiety Bonifacji i zaproszeniem papieża na ojca chrzestnego.
Po śmierci królowej w 1399 roku kariera Jastrzębca nie została zahamowana, w tym samym roku bowiem uzyskał nominację na biskupa poznańskiego. Podczas trzynastu lat sprawowania tej funkcji Wojciech nawiązał ściślejszą współpracę z Władysławem Jagiełłą. Po bitwie grunwaldzkiej król poinformował biskupa o jej przebiegu i słynnym wydarzeniu z dwoma mieczami. Jastrzębiec zareagował błyskawicznie, wysyłając do posłów polskich w Rzymie instrukcję, w jaki sposób mają odpierać ataki posłów krzyżackich, zdając sobie sprawę, że zakon rozpocznie teraz akcję propagandową. Szybkość i precyzja tej decyzji zapewniła mu dodatkowe uznanie w oczach władcy. Nic też dziwnego, że w 1412 roku został kanclerzem Królestwa Polskiego oraz awansował na bardziej prestiżowe biskupstwo krakowskie. W ten sposób syn niezamożnego szlachcica z Łubnic stał się jedną z najważniejszych osób w ówczesnej Polsce.
Jastrzębiec wiedział, że polityka to delikatna sprawa, starał się zatem działać tak, aby władca zawsze był zadowolony, co zresztą nie przysporzyło mu dobrej opinii. Dodatkowo posmak skandalu miało objęcie samego stolca biskupiego w Krakowie, poprzedni bowiem biskup, Piotr Wysz, został z niego usunięty najpewniej nie bez zaangażowania Wojciecha. Po dekadzie Jastrzębca zawiodła dotychczasowa intuicja. Władca obarczył go swoją porażką w sporze z zakonem krzyżackim, czego konsekwencją był wprawdzie awans Jastrzębca na arcybiskupstwo gnieźnieńskie, jednak z jednoczesnym odsunięciem od króla i polityki. Wojciech skupił się teraz na innych rzeczach. Przede wszystkim starał się kierować karierą swojej dosyć licznej rodziny. Jego wpływy były znaczące do tego stopnia, że niejednokrotnie historycy przedstawiali go jako wielkiego nepotę. Jest faktem, iż Jastrzębiec pomógł rozpocząć karierę duchowną aż ośmiu swoim bliskim krewnym, z których część wytrwała w niej, nie dorównując jednak stryjowi w osiąganych stanowiskach, a część z niej po pewnym czasie zrezygnowała, obejmując później najczęściej stanowiska świeckie i sięgając w końcu po najwyższe godności.
Najbarwniejszą postacią wśród krewnych arcybiskupa, których otoczył swoją opieką, był syn bratanka Wojciecha Jastrzębca – Dziersław z Rytwian. W 1431 roku Jastrzębiec przekazał mu kanonię gnieźnieńską. W przypadku Dziersława szybko jednak okazało się, że z pewnością nie w głowie mu była kariera duchowna, na kanonii pozostał bowiem bardzo krótko. Wkrótce zakochał się w księżniczce mazowieckie, Ofce, co diametralnie zmieniło jego plany. Uczucie to stało się zresztą przyczyną poważnego skandalu i sporu z arcybiskupem, który – wedle słów Jana Długosza – podczas sprawowania swoich funkcji duchownych zgromadził olbrzymi skarb o wartości 40 tysięcy grzywien ukryty w niedalekim Łubnicy i Beszowej Orzelcu. Skarb ów miał być przeznaczony dla całej rodziny Rytwiańskich oraz ich łęczyckiej linii Borysławickich. Do tajemnicy dopuścił tylko ukochanego wnuka, czyli właśnie Dziersława. Ów jednak, wykorzystując zamieszanie po śmierci Władysława Jagiełły, zagarnął cały skarb, który roztrwonił na z góry przegrane wszak konkury. Trzeba jednak dodać, że pogodził się z arcybiskupem, oddając mu na koniec ocalałe z wydatków srebrne i złote wędzidła i uprząż końską, co było akurat posunięciem mądrym, bo arcybiskup uwielbiał jazdę konną. Ulubiona rozrywka stała się zresztą przyczyną śmierci arcybiskupa, który spadł z konia i w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. Stało się to 2 września 1436 roku.
Wojciech Jastrzębiec poza rodziną zadbał także o rodzinne strony. Będąc biskupem krakowskim, wybudował w pobliskiej Łubnicom Beszowej murowany kościółek w miejsce dawnego – drewnianego. Za parę lat powiększył dotychczasową świątynię, budując trzynawową bazylikę i zabudowania klasztorne oraz sprowadzając tam z Jasnej Góry paulinów. Monumentalny kościół beszowski do dziś góruje nad okolicą, pokazując dawną potęgę Wojciecha Jastrzębca...
Bożena Czwojdrak
Instytut Historii Unwiersytetu Śląskiego