Asymilacja Żydów w XIX wieku, czyli czego nie wiedziała Eliza Orzeszkowa
XIX wiek w naszej historii zapisał się dziejami Polaków jako narodu bez państwa. Był to jednocześnie czas kształtowania się polskiej tożsamości narodowej. W szczególnej sytuacji znaleźli się wówczas Żydzi, którzy przed rozbiorami na ziemiach Polski stanowili 10 proc. ludności.
Historyczka literatury dr hab. Magdalena Piekara, prof. UŚ z Instytutu Literaturoznawstwa na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Śląskiego od wielu lat zajmuje się kwestią żydowską w XIX wieku,
– Orzeszkowa reprezentuje sposób widzenia bardzo nowoczesny jak na tamte czasy, ale budujący dość jednostronną wizję polskości. Ta niezwykle oczytana pisarka nigdzie np. nie wypowiada się na temat haskali – ruchu, którego celem było dążenie do uobywatelnienia, uczynienia Żyda dobrym obywatelem państwa, w którym mieszkał. Ten sposób myślenia wprawdzie narodził się w Niemczech pod koniec XVIII wieku, ale był bardzo silny także na ziemiach polskich. Dlaczego więc autorka O Żydach i kwestyi żydowskiéj nigdzie o tym nie wspomina? Co kształtowało jej wiedzę, do jakich materiałów i informacji miała dostęp?
Dla badacza pojawienie się pytań i wątpliwości staje się wyzwaniem i oznacza początek szczegółowych dociekań. Tak pojawił się projekt pt. Żydzi w XIX wieku na podstawie czasopiśmiennictwa. W 2005 roku ukazała się bibliografia czasopism żydowskich Żydowskie periodyki i druki okazjonalne w języku polskim: bibliografia autorstwa dr Aliny Całej, specjalistki w dziedzinie stosunków polsko-żydowskich w XIX i XX wieku. To znakomity materiał pomocniczy. Bibliografia jest niezwykle obszerna, znajdują się tam zarówno periodyki, które istniały kilkadziesiąt lat, jak np. warszawski „Izraelita”, którego zmiany składu redakcyjnego, a nierzadko poglądów, są źródłem bezcennych informacji, ale także pisma, które zakończyły żywot np. po roku. Znaczna część czasopism została zdigitalizowana, wiele utrwalono na mikrofilmach i są dostępne w bibliotekach uniwersyteckich. Część jednak w wersji papierowej pozostaje w różnych instytutach, archiwach, zbiorach prywatnych.
– Analizując proces asymilacji Żydów w XIX wieku, nie można zamknąć się w ramach pozytywizmu, mojej ulubionej epoki. Ten proces zapoczątkowany został już pod koniec oświecenia, sięgnąć więc trzeba chociażby do Konstytucji 3 maja, w której Żydów nie ma w ogóle. Badania nad mniejszością żydowską, pytania o nią, zaczynają się jednak już w tym czasie – wyjaśnia prof. M. Piekara.
Populacja Żydów w Polsce tworzyła się przez setki lat, zachętą do osiedlania się było bardzo nowoczesne ustawodawstwo polskie, którego elementem był tzw. statut kaliski (1264), akt prawny nadany Żydom przez księcia wielkopolskiego Bolesława Pobożnego. Statut ten zatwierdzali kolejni władcy. Przykładem może być podkrakowski Kazimierz, do którego już w latach 80. XV wieku migrowali nie tylko krakowscy Żydzi. Choć, jak podkreśla historyczka literatury, nie była to idylliczna kraina mlekiem i miodem płynąca, ale istniejące prawodawstwo było na tyle korzystne, że wielu Izraelitów osiedlało się w Polsce (chociaż były enklawy, w których Żydom nie wolno było się osiedlać, dotyczyło to m.in. miast królewskich). Pod koniec panowania Jagiellonów Polska miała największą populację żydowską na terenie Europy.
Prof. M. Piekara koncentruje się na wszystkich aspektach konstytuowania się pojęcia narodu w XIX wieku i sposobu, w jaki w tym procesie odnajdywali się Żydzi. – Okazuje się, że odbywało się to na bardzo różnych zasadach. Często zakładamy w nieco intuicyjnym rozpoznaniu (idąc tropami Elizy Orzeszkowej), że asymilacja ta przebiegała wyłącznie w myśl asymilacji narodowej. Eliza Orzeszkowa trochę nam wdrukowała w głowy, że to tak powinno być, tymczasem modeli asymilacyjnych było wiele – uważa badaczka.
Na jakich zasadach Żydzi chcieli funkcjonować w Polsce? Znaczna ich część mówiła o sobie, że są Polakami wyznania mojżeszowego, inni, że są polskim Żydami, jeszcze inni, że są Żydami z Polski.
– Znamienne jest stanowisko Bertolda Merwina, jednej z moich ulubionych postaci tego okresu. Otóż ten polityk, poseł na sejm galicyjski, późniejszy legionista i wykładowca historii wojskowości na uniwersytetach, nie krył rozżalenia: „Niech nam żaden […] antysemita nie mówi, że Żydzi zdani tu są na łaskę gościnności. To nieprawda! Jesteśmy – i potwierdzenia żadnego, żadnej książeczki legitymacyjnej nie potrzebujemy. […] uważamy się za takich samych, jak najlepszy ze …skich czy …iczów”. Te słowa brzmią jak krzyk rozpaczy, dlaczego ktoś, kto tyle zrobił dla Polski i to nie tylko w czasie zaborów, musi się stale z czegoś tłumaczyć, musi robić więcej, aby być uznanym za Polaka. Merwin napisał książkę pt. Żydzi w powstaniu 1863 r., w której przedstawił obszerną listę uczestników i poległych, po wielu z nich zostały mało czytelne notatki, np.: „Josełe, czeladnik krawiecki, lat 16…”. Uczestnicząc w powstaniu, Żydzi deklarowali swój wybór, przynależność do polskiej społeczności – uzupełnia prof. M. Piekara.
W takiej atmosferze nie dziwi pojawienie się pod koniec XIX wieku syjonizmu, ruchu politycznego i społecznego dążącego do odtworzenia żydowskiej siedziby narodowej na terenach starożytnego Izraela. Twórca syjonizmu Theodor Herzl, kiedy wyrzucono go z niemieckiej korporacji studenckiej, uświadomił sobie, że w oczach innych nigdy nie stanie się pełnoprawnym Niemcem. Takie same doświadczenia leżały u podstaw rodzącego się syjonizmu w wielu krajach Europy, a przede wszystkim w Rosji. Po pogromach żydowskich Zew Żabotyński (współtwórca syjonizmu w Rosji) nie krył rozczarowania: „Cokolwiek byśmy nie robili i tak nie będziemy pełnoprawnymi obywatelami”.
Rosja carska wprowadziła własne ustawodawstwo antyżydowskie. Wysiedlenie i masowa emigracja Żydów świetnie zobrazowane są w Skrzypku na dachu, historii opartej na Dziejach Tewji Mleczarza (1894), powieści Szolema Alejchema, żydowskiego pisarza pochodzącego z Ukrainy. Wszyscy żydowscy mieszkańcy Anatewki zmuszeni są ją opuścić, ponieważ ich domostwa wchodziły w skład strefy dla nich zakazanej, były zbyt blisko miasta, a na to prawo nie zezwalało, strefy te stopniowo rozszerzano. Wypędzeni członkowie diaspory rozjechali się do Chicago, Krakowa, Warszawy…
Zdaniem badaczki Rosja carska w ten sposób doskonale „radziła” sobie z problemem żydowskim, perfekcyjnie wręcz potrafiła zantagonizować społeczeństwo. Gdziekolwiek Żydzi wyjeżdżali, stawali się elementem obcym. W Rosji carskiej antysemityzm stał się elementem polityki wewnętrznej. Antysemityzm zrodził się w XIX wieku, jego siłą napędową były niejasne badania antropologiczne, które stały się także podstawą rasizmu. Najlepszą rasą mieli być więc biali, najlepiej z północy Europy, rasy germańskiej bądź Skandynawowie. Żydów określano jako rasę pełną emocji, związaną z niemożnością podejmowania racjonalnych decyzji. Jego swoistą pożywką były wcześniejsze hasła antyjudaistyczne.
– XIX-wieczna prasa wprowadziła do obiegu powszechnego bardzo wiele haseł, które są znane do dziś. Przeciętny europejski mieszczanin, czytając gazety, które były w jego zasięgu, mógł wyrobić sobie własny pogląd, własne zdanie, choć nie była to prawda, ale przekonanie – podkreśla badaczka.
Tak zwane „własne zdanie” było niczym innym, jak przeniesieniem przeczytanych artykułów, które kształtowały wizerunek Żyda już na tle rasowym. Czasopisma wzajemnie streszczały wypowiedzi polityków, naukowców i w tak uproszczonej formie przedostawały się one do społeczeństwa. Najlepszym przykładem była słynna afera Dreyfusa, która, jak twierdzi prof. M. Piekara, podłożyła pożar pod Europę.
Maria Sztuka
Pełna wersja artykułu została opuclikowana w "Gazecie Uniwersyteckiej UŚ" [nr 6 (276) marzec 2020]