Ukoić zmysły w wirtualnym lesie
Pomysł, by po kontakt z naturą zanurzyć się w wirtualnej rzeczywistości (VR), zamiast zwyczajnie przejść się do parku czy lasu, może wydawać się nietypowy. Tymczasem w świecie, w którym pracujemy tak dużo i często w stresie, krótka wycieczka do cyfrowo wygenerowanego lasu może być skutecznym sposobem na szybkie poprawienie samopoczucia.
Wiemy już, że VR dobrze sprawdza się nie tylko jako forma rozrywki, ale też niezwykle użyteczne narzędzie w terapii.
– Stosowanie wirtualnej rzeczywistości jest już rozpowszechnione w radzeniu sobie z zaburzeniami lękowymi, jak np. agorafobia czy arachnofobia. Coraz częściej też sięga się po nią dla ogólnej poprawy nastroju, przy depresji, a także przy zaburzeniach uwagi, zwłaszcza u dzieci – wymienia mgr Anna Mucha ze Szkoły Doktorskiej Uniwersytetu Śląskiego.
Doktorantka w swojej pracy przygląda się temu, jak VR można wykorzystać w przypadku osób zmagających się z wypaleniem zawodowym, już na początku testów wyraźnie dało się zaobserwować wyraźne polepszenie samopoczucia u badanych.
Cyfrowy raj
Aby przenieść się do obcego świata, wystarczy naprawdę niewiele: gogle zasłaniające oczy, kontrolery umożliwiające przemieszczanie się w sztucznym środowisku oraz laptop z zainstalowaną aplikacją. W testach prowadzonych przez mgr Annę Muchę dodatkowo wykorzystywanych jest kilka mniejszych urządzeń mających na celu rejestrowanie pomiarów fizjologicznych. Są to: pas na żebra do sprawdzania głębokości i tempa oddechu, trzy elektrody EKG oraz dwie elektrody na palce, które mierzą potliwość skóry. Pozyskiwane w ten sposób dane są dobrym wskaźnikiem poziomu stresu.
– Ze wstępnych analiz wynika, że przebywanie wokół przyrody w wirtualnej rzeczywistości przyczynia się do tego, że u uczestników jest zredukowana potliwość skóry, pogłębia się i wyrównuje oddech, co możemy interpretować jako zrelaksowanie – tłumaczy doktorantka.
A jak wygląda taki wirtualny ogród? Po założeniu gogli dostrzeżemy bardzo zieloną przestrzeń wokół siebie, którą porastają wszelkiego rodzaju rośliny. Dodatkowo oko pieszczą delikatne barwy, a nawet przelatujące gdzieniegdzie motyle. Jedynym betonowym elementem w tym otoczeniu jest fontanna. Wszystko po to, by oderwać się od codzienności i zanurzyć w kojącym i relaksującym miejscu. Jak podkreśla psycholożka, chodzi o stworzenie warunków do tego, by odciąć się od pracy, oczyścić umysł z trudnych myśli i emocji oraz odprężyć ciało. Jak dowodzą dotychczas zebrane dane, u osób z wypaleniem zawodowym efekty regeneracji można zauważyć już po kilku minutach przebywania w takim cyfrowym raju.
Sposób na wypalenie
Co ciekawe, choć problem wypalenia zawodowego staje się coraz bardziej powszechny, wciąż nie jest ono uznawane za zaburzenie ani jednostkę chorobową. Mimo że pojawiło się w obecnie obowiązującej Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób ICD-11 (wydanej w 2023 roku), zostało uwzględnione jedynie jako „czynnik wpływający na stan zdrowia”.
– Jest to na tyle rozległy konstrukt, że badacze nadal nie są zgodni, czy w przypadku wypalenia zawodowego mówimy o zaburzeniu czy stanie przewlekłego stresu. Ja nazwałabym to stanem dość dużego kryzysu, najbliższego zaburzeniom adaptacyjnym z domieszkami stanów depresyjnych, często lękowych – wyjaśnia doktorantka.
Problem jest jednak poważny, a osoby zmagające się z wypaleniem zawodowym skarżą się na znacznie zmniejszoną efektywność, mogą też mieć wrażenie, że „nie czują się sobą” i towarzyszy im zagubienie. Obcowanie z przyrodą jest zatem jednym ze sposobów na złagodzenie negatywnych wrażeń. Może być zresztą wspomagane przez różne inne formy łagodzenia stresu, w tym techniki oddechowe lub mindfulness. Mgr Anna Mucha zwraca jednak uwagę na to, że techniki wymagają zwykle więcej czasu na ich opanowanie, a to może zniechęcać do podjęcia takiego wysiłku już i tak zdemotywowane samym wypaleniem zawodowym osoby. VR wymagałaby jedynie przeniesienia się do sztucznego środowiska, co można zrobić od razu i bez wcześniejszego przygotowania. Takie stanowisko łatwo byłoby też zainstalować w miejscu pracy, bo nie zajmuje wiele przestrzeni.
Praktycznie nie istnieją też poważniejsze przeciwwskazania do stosowania tej metody relaksu. Z pewnością należą do nich schorzenia neurologiczne, zdarzające się zawroty głowy czy przebyte urazy lub arytmia serca. Niekoniecznie też sprawdzi się ona w przypadku osób, które źle znoszą przebywanie w wirtualnej rzeczywistości, np. przez poczucie zatracenia równowagi.
Nienaturalna natura?
– Wydaje mi się, że VR jest odpowiedzią na zagrożenia, które mogą nas czekać w przyszłości: transformacja środowiska, kryzys klimatyczny itd. Trudno powiedzieć, jak może wyglądać nasz dostęp do prawdziwej przyrody za kilkanaście lat. VR pozostanie formą ubezpieczenia się, jeśli ktoś będzie mieszkał lub przebywał dłuższy czas w otoczeniu, gdzie tej przyrody jest bardzo mało – mówi mgr Anna Mucha.
Ten pozorny dysonans pomiędzy naturą a technologią całkiem dobrze współgra jednak z naszą ewolucyjną przeszłością. Nasz gatunek rozwijał się przecież w otoczeniu przyrody, a nie wieżowców i betonowych placów. Oznacza to, że widok nawet sztucznych roślin, przeniesionych do cyfrowego środowiska, może być dla nas kojący. Doktorantka odwołuje się do osiągnięć psychologii środowiskowej i ewolucyjnej, gdzie podnoszony jest nierozerwalny związek Homo sapiens z przyrodą, która od tysięcy lat stanowiła źródło pożywienia, schronienia, ale też właśnie relaksu. Zgodnie z tymi koncepcjami odpoczynek i regeneracja człowieka są najskuteczniejsze i najłatwiejsze w środowisku naturalnym. Do nich też psycholożka nawiązuje w swoich badaniach.
Obecnie realizowany doktorat mgr Anny Muchy jest kontynuacją jej badań zainicjowanych przy pracy magisterskiej.
– Już wtedy zrodził się w mojej głowie pomysł, by sprawdzić, jak kontakt z przyrodą wpływa na odbieranie bólu przez człowieka. Moja ówczesna promotorka, dr Ewa Wojtyna, prof. UŚ, podpowiedziała mi, by skorzystać z VR i tak też zrobiłam – wspomina badaczka, która wtedy skupiła się na testowaniu w pełni zdrowych osób. Po drodze nawiązała kontakt ludźmi z wypaleniem zawodowym i uczestniczyła przy tworzeniu aplikacji terapeutycznej dla tej grupy potrzebujących. Obecnie promotorką doktorantki jest prof. dr hab. Barbara Kożusznik, a promotorką pomocniczą dr Anita Pollak, prof. UŚ.
Cyfrowa terapia
Mgr Anna Mucha wciąż zbiera dane od uczestników testujących VR. Poza pomiarami fizjologicznymi otrzymują oni kwestionariusze, w których wyrażają swoje subiektywne odczucia względem tej technologii. Psycholożka pyta ich m.in. o codzienne emocje związane z pracą, poziom identyfi kacji z przyrodą (czy wolą odpoczynek w otoczeniu natury czy jednak poza nią, w mieście), a także o odczucia przed podejściem do eksperymentu i po jego zakończeniu oraz stopień, w jakim badany był w stanie zanurzyć się w cyfrowym ogrodzie.
W planach doktorantki przewijał się pomysł, aby porównać reakcje uczestników na obcowanie z przyrodą w wirtualnej rzeczywistości z tą ze świata rzeczywistego, jednak na obecnym etapie takie podejście wiązałoby się ze zbyt dużymi wyzwaniami metodologicznymi. Jedno i drugie środowisko musiałoby być niemal identyczne, w dodatku dochodzi zmienna w postaci pogody – zachmurzenie czy silniejszy wiatr mogłyby istotnie wpłynąć na pomiary. Podejście to nie jest jednak wykluczone w przyszłych badaniach.
– Moje obecne działania wpisują się w nurt terapii cyfrowych, opartych na nowoczesnych technologiach. VR czy aplikacje terapeutyczne do tych rozwiązań należą. Chodzi mi m.in. o to, by VR oswoić i pokazać, że to nie tylko zagrożenie, ale też coś, co – wykorzystywane w umiejętny i z poszanowaniem autonomii drugiej osoby sposób – może przynieść pozytywne efekty – tłumaczy mgr Anna Mucha.
W przypadku zmagania się z wypaleniem zawodowym badaczka zauważa, że nawet jeśli nie mamy dostępu do gogli VR i nie możemy też regularnie obcować z prawdziwą naturą, warto zadbać o inne sposoby łagodzenia stresu związanego z pracą. To przede wszystkim: dbanie o work-life balance, wykorzystywanie przerw w pracy – nie tylko na posiłek i toaletę, ale też faktyczne zaczerpnięcie oddechu, rozmowa z inną osobą czy chwila spokoju. Gdy jeszcze wesprzemy się technikami oddechowymi i stale będziemy obserwować czujnie swój organizm, możemy wyraźnie poprawić swój nastrój.
Weronika Cygan-Adamczyk
Artykuł został opublikowany w "Gazecie Uniwersyteckiej UŚ" [nr 8 (328) maj 2025]