Syczą, cykają i ćwierkają
Biolodzy z Uniwerytetu Ślaskiego badają zachowania świerszczy domowych i karaczanów madagaskarskich
Na Wydziale Biologii i Ochrony Środowiska UŚ znajduje się takie miejsce, w którym nigdy nie ma ciszy. W jednym z pomieszczeń słychać nieustający koncert owadów. Nie dociera do nich światło słoneczne, w ciągu dnia jasność daje tylko rząd świetlówek. Bez względu na porę roku, zawsze jest tam około 30°C. Na półkach rozmieszczone są liczne insektaria, a w nich będące wciąż w ruchu owady. W świecie owadów swoje badania prowadzą: dr Andrzej Kędziorski, specjalista z Katedry Fizjologii Zwierząt i Ekotoksykologii, biolog mgr Ewa Świerczek oraz doktorant Jacek Francikowski.
– Dominującym gatunkiem jest świerszcz domowy (Acheta domesticus), który zajmuje prawie wszystkie znajdujące się tutaj insektaria. Drugi owad, hodowany od ponad dwudziestu lat, to przybysz z Madagaskaru, karaczan madagaskarski (Gromphadorhina portentosa) – wyjaśnia dr Andrzej Kędziorski. Karaczany, w przeciwieństwie do świerszczy, zajmują tylko jedno insektarium, ich ruchy są powolne, leniwe. Kilka z nich nie rusza się wcale, prawdopodobnie są martwe. W jednym rogu widać gromadkę małych karaluszków, które wykazują nieco większą aktywność życiową. Dorosłe osobniki mają około 7 cm długości, są zdecydowanie większe w porównaniu do drobnych, głośnych i ruchliwych świerszczy. Są też groźniejsze. Mają ostre kolce na odnóżach i, złapane nieostrożną ręką, mogą nawet przebić naskórek do krwi.
Hodowlą opiekują się przede wszystkim dr Kędziorski oraz mgr Świerczek. Ciepłolubne madagaskarskie owady przywędrowały do Katowic z... Poznania, zostały podarowane hodowcom przez zaprzyjaźnionego naukowca z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Poprawna nazwa to karaczan, ale przyjęła się również w języku polskim zwyczajowa nazwa – karaluch.
– Jego nazwa gatunkowa jest bardzo ciekawa. W języku angielskim używa się terminu hissing cockroach, co dosłownie znaczy: syczący karaczan. Zaniepokojony owad wydaje bowiem charakterystyczny dźwięk, którego intensywność i gwałtowność mimowolnie nasuwają skojarzenia z reakcją emocjonalną – wyjaśnia dr Kędziorski. Jak dotąd nie dowiedziono istnienia emocji u owadów, mimo że obserwacje i pojedyncze eksperymenty sugerują taką możliwość. Z ewolucyjnego punktu widzenia istnienie choćby prostego systemu emocji u bezkręgowców nie jest bezzasadne. Syczenie to mechanizm polegający na wydechu aktywnym przy zaciśniętych przetchlinkach. Odgłos nieprzyjemny i zaskakujący. Zdecydowanie odróżnia się na tle uspokajającego cykania świerszczy domowych.
W pracowni znajduje się tzw. hodowla podstawowa. Owady są namnażane przede wszystkim z myślą o zajęciach dydaktycznych ze studentami. Samce ćwierkają, wyznaczając swoje terytorium i wabiąc samice. Świerszcze lepiej funkcjonują w grupach, mają do dyspozycji stertę papierowych opakowań po jajkach, które zwiększają dostępną powierzchnię. Warunki są więc komfortowe. Nie ma wrogów naturalnych i jedyne, przed czym mogą się bronić, to światło i ręce badaczy, którzy zakłócają od czasu do czasu ich spokój.
Pozostałe insektaria są związane z hodowlą selekcyjną, którą dr Kędziorski zaczął prowadzić z dr. hab. Mirosławem Nakoniecznym w 2001 roku. Naukowców interesowała możliwość uzyskania owadów o różnej długości życia osobniczego dzięki selekcji różnicującej. W literaturze podaje się konkretną długość życia osobnika dorosłego. Dane z różnych źródeł podają najczęściej przeżywalność od miesiąca do dwóch, przy temperaturze 30°C. – Nasze owady żyją jeszcze dłużej – mówi specjalista – do 4 miesięcy w linii selekcjonowanej pod kątem wydłużenia życia. Rekordzistką była pewna samica, która przeżyła siedem miesięcy jako owad dorosły.
W ramach selekcji różnicującej wydzielone zostały dwie linie. Ingerencja człowieka polega na podjęciu decyzji, w jakim wieku dorosłe osobniki są dopuszczane do rozrodu. Najszybciej rozmnażane są owady selekcjonowane pod kątem krótkiego życia, natomiast w drugiej linii selekcyjnej, pod kątem wydłużenia życia, sytuacja jest odwrotna: owady dopuszczane są do rozrodu po osiągnięciu co najmniej 25 dni życia. Te, które nie dożywają wyznaczonego okresu, nie mają szans na reprodukcję. Każda taka kohorta musi być szczegółowo opisana. W katedrze prowadzone były również badania nad zachowaniami świerszcza domowego. – Ten wątek badań zawdzięczamy Jackowi Francikowskiemu, który zajął się behawiorem owadów w swojej pracy magisterskiej – zaznacza dr Kędziorski. Zaczęło się od zaobserwowania, że podczas zabiegów hodowlanych owady z linii „długowiecznej” były znacznie bardziej pobudzone niż owady „krótkowieczne”.
Zarówno świerszcz domowy, jak i karaczan madagaskarski, nie występują w naturalnym środowisku. Jeszcze w pierwszej połowie ubiegłego wieku pierwszy z nich był na tyle popularny, że można go było spotkać nie tylko w różnych zabudowaniach, ale także w ich obejściu i na sąsiednich łąkach. Obecnie spotykany jest już tylko w hodowlach. Okazuje się, że wieloletnie i bogate doświadczenia biologów mogą służyć celom nie tylko naukowym. Dr Kędziorski oraz mgr Świerczek sprawdzają możliwości reprodukcyjne uniwersyteckich świerszczy. Zamierzają rozwinąć hodowlę i nawiązać współpracę z potencjalnymi nabywcami tego gatunku. Jest to bardzo dobra karma dla większości gadów trzymanych w terrariach, więc zapotrzebowanie na świerszcze jest całkiem spore.
Małgorzata Kłoskowicz
Artykuł ukazał się drukiem w numerze 8 (208) „Gazety Uniwersyteckiej UŚ” (maj 2013)