19 października 2016 roku Europejska Agencja Kosmiczna i Rosyjska Agencja Kosmiczna Roskosmos wprowadziły na orbitę Marsa sondę ExoMars. Niestety wciąż nie wiadomo, w jakiej kondycji znajduje się lądownik Schiaparelli, który według planu miał zostać osadzony na powierzchni Czerwonej Planety. 

Misja ExoMars rozpoczęła się 14 marca 2016 roku na kosmodromie Bajkonur. 16 października 2016 nastąpiło oddzielenie lądownika od sondy orbitalnej. Sukcesem zakończyło się wprowadzenie Trace Gas Orbiter (TGO) na orbitę Marsa, jednak ok. 50 sekund przed lądowaniem utracono kontakt z demonstratorem lądowania Schiaparellim (znanym też pod nazwą EDM – ExoMars Entry, Descent and Landing Demonstrator Module). Sygnał od lądownika miał być przekazywany za pośrednictwem TGO w czasie rzeczywistym do radioteleskopu w Indiach. Według założeń Schiaparelli w pierwszej części lądowania powinien wytracać prędkość 21 tys. km/godz. przy pomocy aerodynamicznych osłon cieplnych, a następnie spadochronu. Na wysokości 1 km nad powierzchnią planety spod opadającej kapsuły miała się odłączyć właściwa sonda, która za pomocą silników rakietowych miała opadać do wysokości ok. 2 metrów, a następnie zgasić silniki i opaść bezwładnie z prędkością ok. 15 km/godz. Kontrolerzy lotu misji ExoMars z ESOC (European Space Operations Centre) w Darmstadt poinformowali, że całą noc trwała analiza danych przesłanych na Ziemię za pośrednictwem sondy Mars Express, gdyż były one niejednoznaczne. Inżynierowie misji na podstawie pierwszych danych nie potrafili odpowiedzieć na pytanie, jak przebiegało osadzenie lądownika Schiaparelli na powierzchni Marsa i nie wiedzieli, w jakim stanie się on znajduje.

Rano 20 października w Darmstadt podczas konferencji prasowej inżynierowie z misji ExoMars, między innymi Andrea Accomazzo, dyrektor misji planetarnych w ESOC, oraz Johann-Dietrich Wörner, dyrektor generalny ESA, poinformowali, że mogą potwierdzić wejście sondy TGO na orbitę Marsa, nie mogą wciąż jednak powiedzieć, czy Schiaparelli rozbił się podczas lądowania. Dane wskazują, że system rakietowy służący do hamowania odpalił na co najmniej kilka sekund, a po odrzuceniu spadochronu lądownik przestał zachowywać się zgodnie z założeniami. Dane wciąż są jednak jeszcze analizowane.

Istotne jest to, że utracenie kontaktu z lądownikiem wcale nie musi oznaczać rozbicia się lądownika, a co za tym idzie porażki misji. Mogło się zdarzyć, że zerwaniu uległa jedynie komunikacja pomiędzy Schiaparellim a orbiterem TGO. Inżynierowie misji podkreślają że system komunikacji był eksperymentalny, a sygnał bardzo słaby i zakłócić go mogło wiele czynników. Do pomocy w rozwikłaniu tajemnicy lądownika Schiaparelli mają służyć inne sondy marsjańskie, w tym Mars Express – sonda krążąca wokół Marsa od kilkunastu lat, oraz amerykańska sonda Mars Reconnaissance Orbiter (MRO). Jest szansa, że jeżeli Schiaparelli się nie rozbił, będzie dziś próbował nadać sygnał. Jeżeli go nada, to zostanie on odebrany przez sondę MRO i przesłany na Ziemię.

Zadaniem Schiaparellego miało być przetestowanie lądowania na Czerwonej Planecie oraz wykonanie licznych pomiarów naukowych, w tym przede wszystkim meteorologicznych.

Sygnał potwierdzający poprawne wejście sondy Trace Gas Orbiter na orbitę Marsa. Fot. ESA
Słowa kluczowe (tagi):