Międzynarodowa Stacja Kosmiczna (ang. International Space Station, ISS) została wyniesiona na orbitę (pierwsze moduły) w 1998 roku. Pierwsza stała załoga zamieszkała tam w roku 2000. Powstała w wyniku połączenia projektów budowy rosyjskiej stacji Mir-2, amerykańskiej Freedom oraz europejskiej Columbus

Obecnie ISS składa się z 14 hermetyzowanych modułów. Stacja krąży na niskiej orbicie okołoziemskiej na wysokości od 278 (perigeum) do 460 km (apogeum) i wykonuje codziennie 15,7 okrążeń Ziemi. Jest jak dotychczas największym obiektem umieszczonym przez człowieka na orbicie okołoziemskiej. Może w niej przebywać jednocześnie do sześciu osób. Początkowo międzynarodowa współpraca układała się wzorowo, ostatnie jednak konflikty polityczne przenoszą się z Ziemi w kosmos, a mianowicie Rosjanie wycofują się z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

ISS to najbardziej kosztowne przedsięwzięcie kiedykolwiek realizowane przez człowieka. Ocenia się, że dotąd pochłonęła już ponad 100 mld dolarów. Jej roczne utrzymanie to kolejne kilka miliardów. Ponadto od zakończenia programu promów kosmicznych w 2011 roku USA musi korzystać z rosyjskich statków Sojuz, co kosztuje ok. 70 mln dolarów od osoby. Problemem są też statki transportowe. Rosyjskie statki Progress ze względu na małą ładowność nie były w stanie wypełnić roli transportowca. W związku z tym partnerzy stacji, europejska ESA oraz japońska JAXA, podjęli się budowy nowych, większych statków transportowych wynoszonych na orbitę ich rakietami nośnymi, które noszą nazwy odpowiednio ATV i HTV. W ramach programu COTS na zasadzie komercyjnej do ISS docierają też statki budowane przez prywatne firmy astronautyczne – Cygnus firmy Orbital Sciences Corporation i Dragon firmy SpaceX. Koszt transportu na ISS to niebagatelna kwota ponad 2 mld dolarów. NASA chciałaby uniezależnić się od Rosjan poprzez korzystanie z usług prywatnych firm. Nad załogowymi statkami pracują Boeing (kapsuła CST-100) i SpaceX (kapsuła Dragon). Pierwszego lotu można się spodziewać jednak dopiero w 2017 roku.

Od wielu lat idea stacji jest mocno krytykowana, krytyka szczególnie dotyczy prowadzonych na jej pokładzie badań naukowych. Według niektórych naukowców wykonywane tam eksperymenty można przeprowadzić na Ziemi lub przy użyciu bezzałogowych satelitów.

O demontażu modułów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej Rosjanie mówili już w 2006 roku. Nie chodzi tylko o sytuację polityczną – trzeba pamiętać, że ISS się starzeje, a utrzymanie stacji w dobrej kondycji generuje ogromne koszty. Pierwotnie zresztą misja miała zakończyć się właśnie w 2015 roku, ale rząd Baracka Obamy zgodził się na przedłużenie finansowania stacji do 2024 roku.

Teraz rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos chce wybudować własny obiekt. Po 2024 roku Rosjanie zamierzają odłączyć od ISS swoje moduły, choć nie wszystkie. Najbardziej zależy im na najnowszych, których nie zdążyli jeszcze wysłać na orbitę, w tym wielozadaniowy moduł laboratoryjny Nauka, mały moduł cumowniczy oraz dwa moduły badawczo-energetyczne. Na ich bazie powstanie OPSEK (Orbitalnyj Piłotirujemyj Sboroczno-Ekspierimientalnyj Kompleks). Trzeba dodać, że nad własną stacją orbitalną pracuje nie tylko Roskosmos, ale także chińska agencja kosmiczna. Obiekt o nazwie Tiangong ma być gotowy na przyjęcie załogi około 2020 roku.

Co stanie się z ISS po demontażu w 2024 roku? Najbardziej prawdopodobne wydaje się, że stacja zostanie w sposób kontrolowany sprowadzona z orbity. Ponieważ jej rozmiary są znaczne, ISS nie spłonie w całości w ziemskiej atmosferze, ważne więc będzie sprowadzenie resztek stacji w sposób bezpieczny na powierzchnię Ziemi.

NASA/Crew of STS-132
Słowa kluczowe (tagi):