Walka z dziurą ozonową ograniczyła też globalne ocieplenie
Protokół montrealski jest pierwszym wielkim sukcesem w walce o uratowanie planety. To międzynarodowe porozumienie z 1987 roku podpisane zostało po to, aby wyeliminować z użytku chlorofluorowęglowodory (CFC), potocznie zwane freonem, które są odpowiedzialne za powiększanie się dziury ozonowej. Najnowsze badania pokazują, że wyeliminowanie CFC powstrzymało nie tylko powiększanie się dziury ozonowej, ale także ocieplanie się planety.
Badania opublikowane właśnie w czasopiśmie „Environmental Research Letters” dowodzą, że „efektem ubocznym” Protokołu Montrealskiego, który miał powstrzymać rozszerzanie się dziury ozonowej, jest ograniczenie ocieplania się klimatu. Zdecydowane działania podjęte przez wspólnotę międzynarodową sprawiły, że w perspektywie półwiecza średnia temperatura na Ziemi będzie co najmniej o jeden stopień niższa niż gdyby takich działań nie podjęto. Lokalnie – dla regiony Arktyki – różnica może wynosić nawet 3 do 4 stopni Celsjusza.
Protokół Montrealski to jeden z pierwszych przykładów tego, jak w zdecydowany sposób międzynarodowa społeczność zareagowała na negatywny wpływ naszej cywilizacji na planetę Ziemię i nasze życie na niej. Od początku lat osiemdziesiątych naukowcy obserwowali stopniowe zmniejszanie się warstwy ozonu (O3) w okolicach podbiegunowych. Naturalna warstwa ozonu w stratosferze naszej planety stanowi istotny element ochrony przed promieniowaniem ultrafioletowym. Zbyt duże promieniowanie ultrafioletowe może prowadzić do oparzeń, a nawet uszkadzać materiał genetyczny i prowadzić do nowotworów.
Powiększająca się dziura ozonowa stanowiła więc konkretne, bardzo poważane zagrożenie dla ludzkiego życia. Przyczyna tego zagrożenia była znana już wcześniej, odkąd w 1974 roku Mario J. Molina i F.S. Rowland opublikowali w „Nature” artykuł „Stratospheric sink for chlorofluoromethanes: chlorine atom-catalysed destruction of ozone”, w którym dowodzili, że warstwę ozonową mogą uszkadzać tak zwane freony (ta nazwa, czy inaczej CFC, chlorofluorowęglowody. Ta w gruncie rzeczy znacznie bardziej złożona grupa związków chemicznych przedostawała się do atmosfery z nieszczelnych instalacji w lodówkach, klimatyzatorach i innych urządzeniach, w których zaczęła być powszechnie stosowana w latach 30-tych, a najintensywniejsza była w latach 70-tych i 80-tych, kiedy to do atmosfery wydostawało się około 430 ton CFC-11 rocznie.
Dzięki podpisanemu w 1987 roku Protokołowi Montrealskiemu produkcja urządzeń z CFC stopniowo malała, a wraz z wycofywaniem się z użytku starych urządzeń, malała też emisja freonów do atmosfery, by w okolicach roku 2005 roku dziura ozonowa przestała się powiększać i stopniowo zaczęła się zmniejszać. Naukowcy szacują, że około 2060 roku warstwa ozonowa nad biegunami odzyska swoją pierwotną wielkość. Stanie się tak jednak tylko wówczas, jeżeli cały świat powstrzyma się od produkcji urządzeń z CFC.
Niestety, na początku tego roku odkryto, że pomimo globalnego zakazu, w dwóch chińskich prowincjach rośnie emisja CFC, a zatem najprawdopodobniej używa się tam tego zakazanego środka. Szybka reakcja naukowców i polityków na szczęcie zatrzymała ten proceder.
Tymczasem grupa australijskich badaczy z ośrodka Climate Change Research Centre działającego w University of New South Wales opisała dodatkowy efekt, jaki powstrzymanie emisji freonów przyniósł naszemu globowi. Jak piszą autorzy, CFC to gazy, które powodują efekt cieplarniany znacznie intensywniej niż dwutlenek węgla. Ten ostatni ma większy wpływ na ocieplanie się klimatu tylko dlatego, że produkuje się go znacznie więcej.
Zatrzymanie emisji CFC przyczyniło się, jak wyliczyli badacze, do ograniczenia wzrostu globalnej temperatury o prawie 1 stopień Celsjusza w perspektywie kilkudziesięciu lat (do 2050 roku). Dla niektórych regionów, takich jak Arktyka, ten wzrost mógł być jeszcze większy – nawet o 3-4 stopnie.
Gdyby więc międzynarodowe środowisko nie podjęło się ograniczenia, a następnie zakazu emisji freonów, to być może już dzisiaj stalibyśmy przed zagrożeniami, którym na razie tylko się nawzajem straszymy. Jeżeli te obliczenia są prawdziwe, to oznacza to, że Protokół Montrealski, nawet tego nie planując, przyczynił się do ograniczenia ocieplania się klimatu znacznie bardziej, niż Protokół z Kioto z 1997 roku, który był skierowany precyzyjnie przeciw gazom cieplarnianym, a jego szacowany ofet do 2050 roku to ograniczenie wzrostu temperatury o 0,12 stopnia.
Źródło: Rishav Goyal et al, Reduction in surface climate change achieved by the 1987 Montreal Protocol, Environmental Research Letters (2019). DOI: 10.1088/1748-9326/ab4874
Opracowano na podstawie: Alivin Stone, How saving the ozone layer in 1987 slowed global warming, opublikowany na portalu Phys.org.