Wąż Midgardsorm, król Burysław i viking metal
Każdy fan muzyki metalowej doskonale wie, że Skandynawia to wyjątkowo płodny region dla tego gatunku, także dla jego odmiany zwanej viking metalem. I właśnie wikingowie śpiewający o swoich przodkach wikingach stali się inspiracją dla adiunkta w Zakładzie Historii Średniowiecznej w Instytucie Historii UŚ dr. Jakuba Morawca, który bada średniowieczne sagi islandzkie i skandynawskie
– Wydarzenie, które w tradycyjnym ujęciu wyznaczało początek epoki wikingów, czyli najazd Norwegów na klasztor na wyspie Lindisfarne w 793 roku, było tematem jednego z utworów grupy Enslaved – wspomina dr Morawiec. – Dzięki viking metalowi dowiedziałem się więcej o dziedzictwie kulturowym Skandynawii i to był również początek moich naukowych zainteresowań – dodaje historyk.
Pionierski charakter poszukiwań dr. Morawca wiąże się ze specyfiką zastosowanej metodologii, sytuującej się gdzieś na przecięciu historii i filologii. Obie dziedziny koncentrują się na czymś innym, ale w przekonaniu badacza trzeba jednak szukać punktów zbieżnych obu podejść. Historyk nie może zapominać, że pracuje na tekście literackim, filolog powinien natomiast pamiętać o historycznym kontekście, w którym dany tekst powstał. Jedno podejście bez drugiego nie będzie funkcjonować.
Przedmiotem analiz stały się przede wszystkim sagi islandzkie i skandynawskie spisywane między XIII a XV wiekiem, przybliżające mityczne, literackie i historyczne wydarzenia z życia wielkich władców i wojowników tamtejszych regionów. Kilka z nich zostało wprawdzie przetłumaczonych na język polski (efekt pracy Apolonii Załuskiej-Strömberg, prof. Anny Waśko, mgr Marty Rey-Radlińskiej, dr. Łukasza Malinowskiego, jak również dr. Morawca), ale wybór przedmiotu badań wymagał nauki oryginalnego języka tych dzieł. Niezapomnianym przeżyciem była dla dr. Morawca możliwość zetknięcia się z oryginalnymi rękopisami. – Miałem okazję studiować islandzkie manuskrypty. Trzeba powąchać, pooglądać, dotknąć, poczuć materiał. To relikt tamtych czasów, w nim dosłownie ukryta jest historia. Niestety, być może za jakiś czas będziemy mogli je zobaczyć tylko w postaci cyfrowej – mówi historyk, który w czasie studiów zajmował się zagadnieniem obecności wikingów na ziemiach polskich we wczesnym średniowieczu i potencjalnym ich wpływem na rozwój naszego państwa. Pracując nad wybranym tematem, stykał się oczywiście ze słowem pisanym jako jednym ze źródeł i to był naturalny krok w stronę badań nad literaturą: sagami i poezją skaldów. Nie zapomniał jednak o historii wikingów.
Aby pokazać przenikanie się obu metodologii, dr Morawiec przywołuje historię norweskiego króla Olafa Tryggvasona. Jest to niewątpliwie postać historyczna. Jego obecność została odnotowana w źródłach anglosaskich, na jego cześć komponowano poezję. Będąc chrystianizatorem, stał się również niezwykle popularną postacią w średniowiecznej Skandynawii, powstało więc kilka sag, które poświęcone były dokonaniom króla. Jedną z nich jest Olafs saga Tryggvasonar en mesta – pochodzące z początku XIV wieku kompendium wiedzy o jego życiu i działaniach. Zgodnie z przekazem Olaf Tryggvason dotarł do kraju Vinland, gdzie poślubił Geirę, domniemaną córkę legendarnego króla Słowian Burysława, którego historycy często starają się dopasować albo do Mieszka I, albo do Bolesława Chrobrego. Postać Burysława była z pewnością tworzona na bazie pamięci o znaczącym królu Słowian, ale nie można dokonać jednoznacznej identyfikacji. Istnieje jednak pewna szansa, że wkraczający na scenę w finale Hamleta norweski władca Fortynbras, będący świeżo po bitwie z Polakami, nie jest jedynym istotnym skandynawskim wielmożą, który zetknął się z naszymi przodkami.
Opisane działania Tryggvasona są już literaturą, historią świętego męża, w której ważniejszy okazuje się poetycki opis niż zgodność z faktami historycznymi. Z jednej strony podkreślana jest jego bliskość z Bogiem, świętość, z drugiej strony jednak w kontaktach z Geirą Olaf jest typowym bohaterem z rycerskiego romansu: pięknym, wspaniale się prezentującym, niezwykle odważnym, walecznym i skutecznym. W ten sposób łączy się hagiografia z tradycją romansowodworską. Efektem takiego mieszania wątków są właśnie sagi.
– Gdy polscy historycy przed II wojną światową odkryli sagę o Olafie Tryggvasonie, zaczęli doszukiwać się przede wszystkim wątków związanych z krajem Słowian. Gdy znaleźli tam między innymi informację o trzyletnim pobycie króla Norwegii na naszych ziemiach, wielu z nich z godnym podziwu zapałem próbowało jak najdokładniej owe trzy lata wyznaczyć, dopasować – wyjaśnia badacz. – To jednak nie miało sensu. Wspomniany okres to pewna literacka kalka: bohaterowie zwykle wyruszają w podróż trwającą trzy lata. Musimy więc pamiętać, że otrzymujemy literacko uformowaną historyczną postać – dodaje.
W badanych sagach nie brakuje również postaci oraz wydarzeń fantastycznych i mitologicznych. Oprócz bogów Asgardu (Odyn, Thor i inni) pojawiają się także olbrzymy, elfy, karły oraz stwory takie, jak wąż Midgardsorm czy wilk Fenrir. Jedną z najciekawszych historii, w której wydarzenia nadnaturalne przeplatają się z historycznymi, jest w przekonaniu badacza opis bitwy pod Hlyrskógsheidr stoczonej w 1043 roku. Było to starcie armii norweskiej ze Słowianami na terytorium południowej Danii. Norwegami dowodził Magnus, syn wspomnianego Olafa II Haraldssona, a zatem postać historyczna. Bitwa także jest wydarzeniem historycznym. Król Magnus, zgodnie z literackim przekazem, był przekonany, że nie ma szans w walce ze Słowianami ze względu na liczebność ich wojsk. W noc poprzedzającą bitwę przyśnił mu się jego ojciec, który nakazał mu walczyć, obiecując jednocześnie pomoc. Król wezwał więc swoich ludzi do walki, ci natomiast, rozpoczynając bitwę, usłyszeli odgłos dzwonu katedry w Nidaross (Trondheim), w której został pochowany Olaf II Haraldsson, ojciec Magnusa. – Oczywiście pominięty został fakt, że początki budowania katedry datowane są na połowę XII wieku, podczas gdy bitwa została rozegrana w 1043 roku – prostuje historyk. Opis bitwy nosi zatem znamiona legendy, faktem są natomiast zachowane do dziś monety z podobizną Olafa II Haraldssona, wybite przez Magnusa w Danii, datowane właśnie na okres, w którym rozegrała się bitwa. Z pewnością mogą być traktowane jako znak budowania kultu zmarłego króla i ojca.
Dr Morawiec wytyczył szlak badawczy, którym podąża coraz większa liczba studentów UŚ, skupionych chociażby w Forum Nordystycznym. Duże znaczenie ma również organizowany corocznie i poświęcony państwom nordyckim Festiwal Nordalia, a współpraca pomiędzy UŚ a uniwersytetami w Oslo i w Rejkiawiku od kilku lat systematycznie się rozwija i zacieśnia.
Małgorzata Kłoskowicz
Artykuł pt. „Tam, gdzie wąz Midgardsorm opływa świat” ukazał się drukiem w numerze 2 (212) „Gazety Uniwersyteckiej UŚ” (listopad 2013)