W 2019 roku w „Nature” ukazała się analiza grupy światowej sławy klimatologów, oceanografów i biologów, w której autorzy stwierdzają, że 9 z 13 „punktów krytycznych” dla klimatu (climate tipping points) zostało już uaktywnionych. Ich zdaniem oznacza to, że niedługo mogą one uruchomić kaskadę zdarzeń gwałtownie pogarszających sytuację klimatyczną na Ziemi. W ślad za tym opracowaniem ukazała się kolejna analiza przewidująca, że zmiany klimatu mogą z kolei spowodować załamanie się biosfery i katastrofalną utratę różnorodności biologicznej. Obawiamy się o przyszłość, spekulujemy, ile zostało nam jeszcze czasu, a może przekroczyliśmy już punkt bez odwrotu.

W 2009 roku naukowcy zajmujący się systemem Ziemi i środowiskiem przedstawili koncepcję granic planetarnych, która dość precyzyjnie określa bezpieczną przestrzeń działania dla ludzkości. Johan Rockström z Stockholm Resilience Centre i Will Steffen z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego wyznaczyli dziewięć granic wytrzymałości Ziemi, kluczowych dla trwania życia na planecie. Zaznaczają, że przekroczenie nawet jednej z granic może wywołać nagłą, nieliniową i nieodwracalną zmianę środowiska w skali globalnej.

Dla każdej z granic planetarnych, systemów kluczowych dla tego, żeby Ziemia była dla nas bezpiecznym miejscem do życia, przypisano wartości, które określają, czy znajdujemy się w strefie bezpiecznej (zielonej), strefie niepewności (żółtej) czy w strefie wysokiego ryzyka (czerwonej). Obecny stan naszej planety budzi najwyższy niepokój. Aż cztery granice zostały przekroczone, a tylko trzy systemy znajdują się w strefie bezpiecznej. Przeciętnemu obserwatorowi może się wydawać, że najgorsze jest zagrożenie klimatu. Dużo gorsza sytuacja dotyczy jednak dwóch innych systemów znajdujących się w strefie czerwonej. Granicą planetarną, w której przekroczenie progu bezpieczeństwa jest najwyższe, jest utrata różnorodności biologicznej. Granica bezpieczeństwa w tym przypadku to utrata 10 gatunków na milion w ciągu roku, tymczasem obecnie tracimy co najmniej 100 gatunków na milion w ciągu roku. W strefie wysokiego ryzyka znajdują się także cykle biogeochemiczne, a konkretnie cykl obiegu fosforu i azotu w przyrodzie. Wpływamy na ich obieg w środowisku, głównie stosując nadmierną ilość nawozów sztucznych, rozwijając przemysłową hodowlę zwierząt.

W strefie niepewności znajdują się zmiany klimatu i ich zmienna kontrolna – stężenie dwutlenku węgla w atmosferze. Granica bezpieczeństwa dla tego systemu to 350 ppm CO2 w atmosferze, powyżej zaczyna się strefa żółta. Punkt krytyczny wyznaczono na 450 ppm, tymczasem obecnie jest to już 415 ppm. Wiele wskazuje na to, że po przekroczeniu tego punktu może być za późno, gdyż w przypadku zmian klimatu może zadziałać efekt domina. Granica planetarna została przekroczona także w odniesieniu do użytkowania gruntów, w tym wypadku określona jako powierzchnia wylesiona, zamieniona na pola uprawne.

W strefie zielonej znajdują się trzy procesy: zakwaszenie oceanów, zasoby wody słodkiej i warstwa ozonowa. Jednak w miarę bezpieczni możemy czuć się jedynie w odniesieniu do stratosferycznego stężenia ozonu. W przypadku dwóch pozostałych sytuacja może stać się dramatyczna w niedługim czasie. W odniesieniu do dwóch systemów obecna wiedza naukowa nie pozwoliła wyznaczyć progów krytycznych: dotyczy to zanieczyszczenia powietrza i nowych substancji w środowisku. Można jednak podejrzewać, że i w tym wypadku sytuacja jest groźna.

O koncepcji granic planetarnych, określanych przez wielu jako najważniejsze odkrycie naukowe naszych czasów, opowiada film sir Davida Attenborough pt. Świat na granicy: Nasza planeta oczami naukowców. W produkcji Netfliksa narratorem jest także profesor Johan Rockström, który wspólnie z Attenborough opowiada, jakich granic absolutnie nie możemy już przekraczać, aby zapewnić ludzkości przyszłość. Podpowiadają też rozwiązania, na które jest już ostatni dzwonek. Dla mnie niezwykle wzruszające były dwie sceny, w trakcie których jeden z naukowców badających Wielką Rafę Koralową i naukowczyni obserwująca skutki niedawnych pożarów w Australii nie potrafili powstrzymać łez przed kamerą.

Piotr Skubała

Artykuł ukazał sie drukiem w "Gazecie Uniwersyteckiej UŚ" [nr 2 (292) listopad 2021]

Wyschnięte gałęzie na pustyni | fot. Pixabay
Słowa kluczowe (tagi):