Jesteś tutaj

W połowie XIX wieku grupa wiślańskich saletrarzy wyruszyła na południe Cesarstwa Austrii w poszukiwaniu pracy. Rozpoczynali pieszą wędrówkę wczesną wiosną, wracali do domów późną jesienią. Podróż w każdą stronę zajmowała im ponad miesiąc. W końcu, wraz z rodzinami, zdecydowali się zamieszkać na stałe na obszarze dzisiejszej Wojwodiny w Serbii. O istnieniu wsi, w której dziś żyją potomkowie osadników, naukowcy polscy dowiedzieli się dopiero w 2005 roku.

Wtedy też okazało się, że Tołtowie, bo tak się określają, posługują się w życiu prywatnym cieszyńską gwarą sprzed 150 lat. Ich historię bada dr Katarzyna Marcol z Wydziału Etnologii i Nauk o Edukacji Uniwersytetu Śląskiego.

– Zajmuję się badaniem społeczności wieloetnicznych, interesują mnie zachodzące w nich procesy kulturowe, językowe oraz tożsamościowe. Od 2008 roku prowadzę badania etnologiczne w serbskim Banacie, głównie we wsi Ostojićevo znajdującej się w północnej części prowincji Wojwodina. Tam właśnie żyją Tołtowie, społeczność, której korzenie sięgają Śląska Cieszyńskiego – mówi dr Katarzyna Marcol. Ich przodkowie wyemigrowali do Banatu jeszcze przed Wiosną Ludów w połowie XIX wieku w poszukiwaniu pracy. Było to kilkunastu wiślańskich saletrarzy, którzy opuszczali swoje rodzinne domy na wiele miesięcy, by na terenie ówczesnego Cesarstwa Austrii wydobywać saletrę na potrzeby armii. Potem zdecydowali, że wraz z bliskimi zamieszkają na stałe w Banacie. Zabrali ze sobą jedynie kancjonał, postyllę oraz Pismo Święte, które zresztą jeszcze dziś w banackich domach można zobaczyć. Gdy przybyli na miejsce, musieli nauczyć się uprawiać tamtejsze ziemie, poznać nowe rośliny, budować domy z gliny i odnaleźć swoje miejsce w banackiej społeczności. – Traktowano ich jako obcych. Mówili w nieznanym języku, byli bardzo ubodzy, ich status społeczny był w związku z tym niski. Czuli to, ale wiedzieli, że są pracowici i wierzyli, że mogą się tam zadomowić. Dziś są nierozerwalną częścią Ostojićeva – wyjaśnia etnolog.

Z czasem – ze względu na dużą odległość geograficzną pomiędzy Wisłą a Ostojićevem, powstanie nowych granic państwowych oraz odmienne losy polityczne Śląska i Banatu – w świadomości Wiślan zatraciła się pamięć o krajanach, którzy półtora wieku temu wyemigrowali na południowy wschód Europy. Sporadyczne kontakty utrzymywane były jedynie na płaszczyźnie kościelnej. Ponowne zbliżenie Ślązaków z Wisły i z Banatu nastąpiło po 2005 roku, kiedy to wiślańska społeczność ewangelicka i samorządowcy nawiązali oficjalne kontakty z rodakami z Wojwodiny. Wówczas naukowcy zaczęli obserwować znaczące zmiany, jakie zaszły przede wszystkim w tożsamości Tołtów.

– Gdy po raz pierwszy pojechałam do Wojwodiny w 2008 roku, by rozpocząć prowadzenie badań terenowych, byłam pewna, że Tołtowie będą rozmawiać ze mną po serbsku. Spotkałam się wtedy z panem Gustawem Cieślarem (wiślańskie nazwisko!), który zaczął opowiadać swoją historię, a mnie z oczu popłynęły łzy wzruszenia. Mężczyzna mówił do mnie „po tołcku” – piękną wiślańską gwarą sprzed 150 lat! Czułam się tak, jakbym przeniosła się w czasie – opowiada dr Katarzyna Marcol. Okazało się, że ludzie ci znają kilka języków. W przestrzeni publicznej, a zatem w szkole czy w urzędach rozmawiają po serbsku, z sąsiadami „zza płotu” porozumiewają się po węgiersku, nabożeństwa odprawiane są w języku słowackim ze względu na przynależność parafii do Kościoła Ewangelickiego Wyznania Augsburskiego na Słowacji, natomiast w domach posługują się wspomnianą już gwarą wiślańską.

Przenikanie kultur, jak wyjaśnia naukowiec, widoczne jest nie tylko w języku, lecz również w obrzędach, na przykład w tradycji weselnej. – Drużbowie chodzą po wsi i zapraszają na wesele, wygłaszając tzw. pozwanki (zaproszenia) po słowacku. W czasie uczty weselnej, przed podaniem na stół poszczególnych dań, recytowane są oracje, które prezentują w humorystyczny sposób potrawy z weselnego menu. Oczepiny z kolei mają rodowód węgierski. Panna młoda po północy przebiera się w czerwoną suknię na znak przejścia do grona mężatek, a następnie tańczy ze wszystkimi gośćmi, którzy płacą za ten taniec. Starsze Tołtki wspominają, że wyprowadzanie panny młodej z domu następowało zaś przy wtórze wiślańskich pieśni obrzędowych – wymienia etnolog.

Dr Katarzyna Marcol przyznaje, że nasilenie kontaktów banackiej społeczności z Polakami po 2005 roku miało znaczący wpływ między innymi na tożsamość potomków wiślańskich saletrarzy. Od czasu pierwszej wyprawy rozwinęła się współpraca z polskimi instytucjami, takimi jak gmina czy szkoły, a także zacieśniły się kontakty z Ambasadą Polską w Belgradzie. – Jest to szczególnie interesujące z perspektywy badań antropologicznych. Gdy rozmawiałam z nimi na początku, nikt z nich nie nazwał się Polakiem, lecz Tołtem. Zresztą nazwa ta pochodzi od węgierskiego słowa Tóth i oznacza przybysza ze słowiańszczyzny. Dominowała ponadto kategoria tożsamości wyznaniowej. Prawosławcem był nazywany Serb, katolikiem – Węgier, wanielikiem, a więc ewangelikiem – Tołt. – wyjaśnia badaczka. – Dziś potomkowie Wiślan nie tylko są postrzegani w Ostojićevie jako polska mniejszość narodowa, lecz również większość z nich, zapytana o tożsamość narodową, będzie mówiła o swojej polskości – dodaje.

Jak wyjaśnia naukowiec, prawdopodobnie pewien wpływ na tożsamościowy zwrot miał czynnik ekonomiczny. W miarę intensyfikacji kontaktów z polskimi instytucjami, Tołtowie zaczęli być beneficjentami różnych programów pomocowych i funduszy wspierających mniejszości narodowe, co niewątpliwie wzmocniło ich pozycję w zróżnicowanym etnicznie Banacie. W szkole dzięki takiemu dofinansowaniu otworzono pracownię multimedialną oraz wyremontowane zostały salki parafialne, będące przestrzenią tzw. Domu Polskiego. Dzieci wyjeżdżają na wakacje do Wisły, a także występują w belgradzkiej ambasadzie podczas świąt narodowych. Jedna z fundacji zorganizowała dla liderów społeczności ostojićevskiej wylot do Polski na wizytę studyjną w ramach aktywizacji środowisk polskich w Serbii. Niestety, takie profity mają też negatywne skutki, a podział materialnych i niematerialnych dóbr staje się częstym źródłem nieporozumień w małej społeczności. – Gdy po raz pierwszy przyjechałam do Ostojićeva, Tołtowie funkcjonowali jako zwarta grupa, bez większych napięć na poziomie społecznym czy ideologicznym. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Nie wszyscy mieszkańcy mogą w równym stopniu korzystać ze wspomnianych profitów, co rodzi napięcia i konflikty – komentuje dr Katarzyna Marcol.

Etnolog z Uniwersytetu Śląskiego podkreśla także pozytywne skutki odnowionych kontaktów. – Wielu Tołtów odnalazło w Wiśle swoich krewnych oraz wspólnych przodków, rodziny się poznają i zaprzyjaźniają się ze sobą. Jeden chłopak z Ostojićeva ożenił się z Wiślanką i zamieszkał w Wiśle. Cieślarowie i Pilchowie z Banatu biorą udział w rodzinnych zjazdach Cieślarów i Pilchów na Śląsku Cieszyńskim – wymienia. Badania pokazały jednak, że z każdym następnym pokoleniem Tołtów zanika znajomość wiślańskiej gwary oraz bogactwo dziedzictwa kulturowego. Przyczyniają się do tego między innymi małżeństwa mieszane etnicznie, migracja młodych ludzi do dużych miast w poszukiwaniu pracy czy sekularyzacja. Odnowienie wiślańsko-tołckich kontaktów może spowolnić proces postępującej asymilacji potomków śląskich osadników w Ostojićevie i zachować tę cenną różnorodność.

dr Małgorzata Kłoskowicz

Artykuł ukazał się na stronie Uniwersytetu Śląskiego w cyklu „Nauka i sztuka”

____________________

Dr Katarzyna Marcol – adiunkt w Zakładzie Studiów Globalnych Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Śląskiego. Literaturoznawca, językoznawca, folklorysta, etnolog. Naukowo zajmuje się badaniem aspektów językowych, kulturowych i tożsamościowych w społeczeństwach wieloetnicznych na Śląsku Cieszyńskim oraz w serbskim Banacie. Fascynuje ją „ekologia językowo-kulturowa” w środowiskach zróżnicowanych etnicznie, czyli w jaki sposób ludzie o odmiennym sposobie myślenia (co jest przecież efektem używania zróżnicowanych kodów językowych czy wyznawania odmiennych religii) budują poczucie przynależności do lokalnej wspólnoty. Zagadnienia, które wyznaczają kierunek jej studiów naukowych, to: dynamika przemian językowych, kulturowych i tożsamościowych w społecznościach wieloetnicznych. Zainteresowania pozanaukowe: literatura faktu i reportaże.

Ostojićevo – to tutaj mieszkają potomkowie wiślańskich osadników, którzy w połowie XIX wieku wyruszyli na południe Cesarstwa Austrii w poszukiwaniu pracy Fot. dr Katarzyna Marcol
Dr Katarzyna Marcol z Zakładu Studiów Globalnych Uniwersytetu Śląskiego Fot. Sekcja Prasowa UŚ
Identyfikacja narodowa Tołtów jest wtórna wobec tożsamości wyznaniowej, która jeszcze do niedawna dominowała w tej społeczności. Na zdjęciu: kościół ewangelicko-augsburski w Ostojićevie. Fot. dr Katarzyna Marcol
Nazwy zespołów muzycznych z Ostojićeva nawiązują do wiślańskich korzeni mieszkańców wsi: dzieci z zespołu KUD „Wisła” (kierownik: Renata Pilh)… Fot. dr Katarzyna Marcol
… oraz zespół KUD „Višljani iz Ostojićeva” („Wiślanie z Ostojićewa”, kierownik: Monika Krak) Fot. dr Katarzyna Marcol.
Słowa kluczowe (tagi):