Jesteś tutaj

W internecie często napotykamy na różnego typu przewodniki, które pozwalają nam uczynić nasze życie łatwiejszym, ciekawszym albo bardziej wyróżniającym się. Taką propozycję, dla kogoś, kto chciałbym zasłynąć jako szalony naukowiec wszech czasów, przygotował portal Space.com. Oto krótka instrukcja: jak zniszczyć naszą planetę – w trzech prostych krokach.

Krok pierwszy: zacznij od obliczeń

Każde działanie powinno poprzedzić planowanie. A kiedy polem naszego działania jest Kosmos, nic nie przydaje się bardziej w planowaniu niż matematyka. Sprawę należy potraktować poważnie. Wszelkie pomysły typu unicestwienie ludzkości, czy nawet kompletna eliminacja biosfery to tylko działanie powierzchowne, niegodne kogoś, kto zapowiada unicestwienie całej planety.

Masa Ziemi to mniej więcej 5972 x 1024 kilogramów, które same utrzymując się, dzięki sile grawitacji. Planując globalny efekt powinniśmy więc rozważyć, jak zająć się całością. Bardzo trudno byłoby o siłę, która byłaby zdolna rozbić cały obiekt jednocześnie, od środka. Na szczęście nie jest to konieczne – o Ziemi powinniśmy myśleć jak o potężnej kosmicznej cebuli, w której kolejne warstwy trzymają się ze sobą, i które kolejno należy „obierać”, by w końcu uzyskać oczekiwany efekt.

Należy jednak pamiętać, że oderwanie warstwy to dopiero pierwszy krok – musimy wysłać ją w przestrzeń kosmiczną na tyle daleko, by nie chciała wrócić – poza pole grawitacyjne planety. By to było możliwe, wyrzucanym elementom powinniśmy nadać na starcie drugą prędkość kosmiczną, zwaną prędkością ucieczki, czyli właśnie minimalną prędkość, jaką na starcie powinien mieć obiekt by skutecznie opuścić pole grawitacyjne ciała niebieskiego. Jeśli uda się nam to osiągnąć, to możemy być pewni, że bez dodatkowej energii dana warstwa opuści pole grawitacyjne Ziemi.

Fizycy przygotowali już dla nas pierwszą daną: prędkość ucieczki z powierzchni Ziemi wynosi 11,2 km/s. Autorzy artykułu na Space.com wyraźnie podkreślają, że najtrudniejsza praca czeka nas na początku, kiedy będziemy pozbywać się pierwszych, zewnętrznych warstw. Stopniowo, wraz ze spadkiem masy, zapotrzebowanie energetyczne będzie coraz mniejsze. Czy jednak jest to słuszne rozumowanie? Obliczając energię niezbędną do nadania ciału prędkości ucieczki musimy wziąć pod uwagę kilka danych, z których jednymi z najważniejszych jest masa ciała, z którego będziemy startować i odległość od środka tego ciała. Pierwsza wielkość jest wprost proporcjonalna do potrzebnej energii mechanicznej, druga jest odwrotnie proporcjonalna. Odrywając kolejne warstwy co prawda zmniejszamy masę, ale równocześnie zbliżamy się do środka Ziemi, a wiemy przecież, że im bliżej centrum, tym gęstość i masa rosną. Oto więc kolejne poważne obliczenie, jakiego musimy dokonać, planując zagładę planety.

 

Krok drugi: znaleźć odpowiednie źródło energii

Wstępne szacunki pokazują, że do zniszczenia planety o masie zbliżonej do Ziemi potrzeba około 1032 dżuli (te i kolejne wyliczenia pochodzą od autorów artykułu na portalu Space.com – zachęcamy naszych Czytelników do przeprowadzenia ich na własną rękę). To dość sporo. Dla porównania – w 2013 roku cała energia wytworzona sztucznie przez człowieka sięgała  1020 dżuli. Gdyby zachować taką energię i w całości zużyć ją na nasze plany – wykorzystując każdą elektrownię, każdy panel słoneczny i każdą dostępną baterię – to potrzeba było około biliona lat, żeby dokończyć zadanie. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że za około 5 miliardów lat (1/20 tego czasu) umierające Słońce samo unicestwi Ziemię, to nasze działanie zupełnie traci sens.

Oczywiście mamy do dyspozycji inne, potężniejsze źródło energii – właśnie Słońce. Stopniowo uczymy się wykorzystywać jego siłę. Mimo, że zaledwie jej niewielki promil dociera do Ziemi, to obudowanie całej planety najbardziej dziś wydajnymi panelami słonecznymi skróci nasze przedsięwzięcie do około 18 milionów lat. Co za szczęście...

 

Krok trzeci – czekać na efekt

Teraz pozostaje nam tylko czekać, powiedzmy, kilka milionów lat, licząc, że jakiś superbohater nie znajdzie przez ten czas naszej kryjówki i nie udaremni naszych planów. Jak zawsze w takiej sytuacji pojawia się rozsądne pytanie – co możemy zrobić, żeby przyspieszyć całą procedurę? Oczywiście – nauczyć się wykorzystywać jeszcze więcej energii. Gdyby udało nam się przechwycić całą energię, którą emituje Słońce, zagłada Ziemi byłaby gotowa w niecały tydzień. Tylko jeśli ktoś jest w stanie wykorzystać energię całej gwiazdy, to co jeszcze robi na Ziemi?

 

Opracowano na podstawie artykułu How to Destroy the Earth in Three Easy Steps opublikowanego na stronie Space.com.

Źródło: domena publiczna
Słowa kluczowe (tagi):