Jesteś tutaj

Na początku stycznia 1839 roku francuski malarz Louis Jacques Mandé Daguerre opatentował sposób otrzymywania unikatowego obrazu nazwanego od jego nazwiska dagerotypem. Rząd Francji natychmiast wykupił patent, aby uczynić go własnością publiczną, a rok 1839 stał się symbolicznym początkiem fotografii komercyjnej. Rozmowa z prof. Aleksandrem Żakowiczem z Wydziału Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego.

Dagerotypia była skomplikowanym procesem fotograficznym. Jak wyjaśnia prof. Aleksander Żakowicz, wypolerowaną, srebrną lub miedzianą płytkę zanurzano w roztworze na przykład kwasu solnego, aby na jej powierzchni mógł się wytworzyć chlorek srebra. Następnie była ona naświetlana i przekładana do pojemnika, w którym osadzały się opary rtęci umożliwiające powstanie obrazu dagerotypowego dodatkowo utrwalanego w solach kwasu tiosiarkowego lub cyjanowodorowego.

Dagerotypia miała być zresztą dziełem przypadku. Zgodnie z legendą żona Daguerre’a, Louise Georgina Arrow-Smith, strąciła słoik, w którym znajdowały się chemikalia. Opary rtęci opadły na naświetloną płytkę doświadczalną, dzięki czemu widoczny tam obraz zyskał ostrość.

Jak mówi prof. Aleksander Żakowicz, wynalazek Daguerre’a szybko zyskiwał popularność. W roku, w którym został opatentowany, dotarł m.in. do Lwowa. Pierwsi fotografowie byli oficerami wojska polskiego, którzy po powstaniu listopadowym wyemigrowali do Francji, gdzie uczyli się także dagerotypii. Powracali potem do Lwowa, a część z nich zakładała tam pierwsze zakłady fotograficzne.

Pierwsze kamery pozwalające wykonać zdjęcia metodą dagerotypii miały dosyć duże rozmiary, co determinowało temat wykonywanych fotografii. Na początku najpopularniejsze były zdjęcia portretowe. – Wykonywano je w specjalnie zaprojektowanym atelier fotograficznym. Fotograf miał do dyspozycji odpowiednio skomponowane tło do zdjęcia oraz liczne artefakty, takie jak: stoliki, fotele, kolumny, książki. Wystarczyło jedynie zmienić dekorację i rekwizyty. Prócz tego atelier było wyposażone w przeszkloną ścianę od strony północnej, co łagodziło ilość światła wpadającego do wnętrza – opowiada prof. Aleksander Żakowicz.

Dagerotypia determinowała zatem to, co i jak było fotografowane. Czas naświetlania był bardzo długi – trwał nawet kilkanaście minut, co miało kluczowe znaczenie z punktu widzenia modela. W związku z tym stosowano różne punkty podparcia, które ułatwiały ludziom pozowanie. Taką funkcję mogły pełnić nie tylko fotele czy stoliki pozwalające stabilizować pozycję, lecz również specjalnie zaprojektowane krzesła z podpórką. – Oglądając dawne zdjęcia, często widzimy osoby, które mają podpartą głowę czy też wygodnie siedzą w fotelach, opierając dłonie na laskach lub blacie stolika. Nie były to jedynie modne stylizacje, lecz praktyczne rozwiązania wynikające z ograniczeń stosowanych wówczas technologii – wyjaśnia naukowiec z Uniwersytetu Śląskiego. – Ograniczeniem był ponadto stosowany obiektyw. Rzadko kiedy udało się uchwycić całe ciało modela, nie mówiąc na przykład o postaci siedzącej na koniu. Próżno szukać takich fotografii w pierwszej połowie XIX wieku – dodaje. Ze względu na wielkość kamery i technologię pierwsze zdjęcia reportażowe wykonywano z okien kamienic. Na zapleczu przygotowywano specjalne warunki, w których przeprowadzany był proces fotograficzny.

Okres dagerotypii skończył się pod koniec lat 50. XIX wieku. Jak mówi prof. Aleksander Żakowicz, wygaśnięcie patentu na metodę negatywowo-pozytywową Williama Foxa Talbota oraz wynalezienie techniki nanoszenia mokrego kolodionu na szklaną płytę pozwoliło przemieszczać się fotografom z całym oprzyrządowaniem, w tym z chemikaliami, przenośną ciemnią, kuwetami, karafkami i butelkami. W ten sposób powstawały terenowe pracownie fotograficzne, można było wykonywać również zdjęcia reportażowe, a nawet lotnicze.

Pomimo skomplikowanego oprzyrządowania wynalazek cieszył się ogromną popularnością. Powstawało coraz więcej zakładów fotograficznych, a mieszkańcy miasta często korzystali z ich usług. – Ludzie chętnie pozowali do zdjęć, dostępne ogółowi stały się portrety. O ile za malowany portret należało zapłacić co najmniej 50 rubli, o tyle portretowe zdjęcie można było otrzymać już za 2 ruble – komentuje naukowiec. Fotografowane były małżeństwa, rodziny z dziećmi, mężczyźni ubrani w stroje narodowe, kobiety w swoich najlepszych sukniach, często z usług fotografów korzystali również żołnierze.
 
Fotografowie dysponowali także swoimi znakami firmowymi, dzięki czemu zdjęcia przestawały być anonimowe. – Wędrowni artyści i rzemieślnicy zostawiali swoje pieczątki z przodu na dole zdjęcia, z kolei właściciele zakładów fotograficznych czasem opieczętowywali przód i tył fotografii – mówi prof. Aleksander Żakowicz. Nierzadko zdarzały się też autoportrety, zachowało się m.in. zdjęcie z początku XX wieku przedstawiające jednego z najważniejszych i najbardziej utalentowanych fotografów, urodzonego we Lwowie Henryka Mikolascha.

Te oraz inne ciekawostki związane z początkami fotografii we Lwowie są tematem książki pt. „Dawna fotografia lwowska 1839–1939” pod redakcją naukową prof. Aleksandra Żakowicza. Zostały w niej opublikowane zarówno pierwsze dagerotypy, jak i późniejsze materiały fotograficzne wykonywane aż do 1939 roku. Bogaty materiał ilustracyjny liczący ponad 440 rzadkich zdjęć pochodzi ze zbiorów prywatnych i muzealnych. Studium dziejów dawnej fotografii na przestrzeni stu lat to spotkanie z twórczością kilkuset artystów i rzemieślników stosujących najróżniejsze fotograficzne techniki. W publikacji udostępnione zostały portrety, zdjęcia reportażowe, lwowskie pejzaże miejskie czy martwa natura. Jest to zapis zmieniającej się mody, tematyki, a także coraz większych możliwości stosowanych technologii. Praca zbiorowa ukazała się w 2004 roku nakładem wydawnictwa „Centrum Europy” (Lwów).

Artykuł ukazał się na stronie Uniwersytetu Śląskiego w ramach cyklu "Nauka i sztuka".

Aparat do wykonywania dagerotypów z 1839 roku Źródło: www.commons.wikimedia.org, licencja: domena publiczna
Dr hab. inż. prof. UŚ Aleksander Żakowicz z Zakładu Realizacji Obrazu Telewizyjno-Filmowego Wydziału Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego Fot. Sekcja Prasowa UŚ
O popularności fotografii świadczy m.in. karykatura Théodore’aMaurisseta z 1839 roku prezentująca niekończącą się kolejkę osób pragnących uwiecznić swój wizerunek w postaci dagerotypu. Zjawisko zostało nazwane „Dagerotypomanią” Źródło: commons.wikimedia.org, licencja: domena publiczna