Beskidy są najmłodszymi górami w Polsce, powstały około 20 mln lat temu. Dla porównania Góry Świętokrzyskie zostały wypiętrzone znacznie wcześniej – przed 500 mln lat. Łańcuch karpacki, w skład którego wchodzą Beskidy, jest stałym poligonem badawczym dla naukowców różnych specjalności. Efekty ich pracy służą nie tylko podnoszeniu wiedzy na temat procesów powstania poszczególnych pasm górskich i pozwalają na dogłębne poznawanie rzeźby karpackiego łańcucha górskiego, umożliwiają także wyznaczanie właściwych kierunków ochrony tych terenów w celu zachowania specyficznego krajobrazu tego regionu.

Karpaty Zachodnie, Beskid Śląski i Beskid Żywiecki pozostają w centrum zainteresowań badawczych dr. Michała Sobali, adiunkta z Wydziału Nauk Przyrodniczych Uniwersytetu Śląskiego. Gromadząc materiały do pracy magisterskiej w Beskidzie Śląskim (Strukturalne uwarunkowania rozwoju rzeźby grzbietu monoklinalnego Magurka Wiślańska – Magurka Radziechowska), przyszły geograf nie wiedział jeszcze, że Beskidy staną się jego naukową pasją. Rozprawa doktorska (2015 r.) poświęcona optymalizacji użytkowania ziemi w obrębie wybranych krajobrazów kulturowych Beskidu Śląskiego i Żywieckiego była już przemyślanym wyborem, który wytyczył precyzyjnie dalszą ścieżkę badawczą. Obecnie naukowiec skupia się na ocenie stopnia przekształcenia tych terenów i zmianach krajobrazu, które są wynikiem działalności człowieka. Śledzi zmiany, jakie zaszły w różnych jego elementach: osadnictwie, użytkowaniu ziemi i pokryciu terenu, weryfikuje mapy historyczne.

Trudne warunki, wysoki stopień zalesienia i utrudniona dostępność spowodowały, że pierwsi migranci (Wołosi) w wyższych partiach Beskidów pojawili się dopiero w XV wieku, czyli później niż w okolicznych kotlinach i dolinach większych rzek.

– Przybysze trudnili się głównie pasterstwem, a ich ingerencja w krajobraz ograniczała się do wycinki drzew pod obszary wypasowe. W zależności od liczebności stad obecność zwierząt miała określony wpływ na ukształtowanie terenu. Wydeptane teraski były jednak na tyle nietrwałe, że dziś nie można ich nawet wyśledzić – podkreśla badacz.

Kiedy liczba ludności zaczęła rosnąć, doliny wykorzystywane do celów rolniczych okazały się niewystarczające.

W Beskidach zaczęło robić się tłoczno i w końcu XVII wieku pojawił się „głód ziemi” – plony uzyskiwane z upraw w dolinach nie były w stanie wyżywić osiedlających się wokół nich mieszkańców. Coraz częściej więc tereny wypasowe przekształcane były w obszary uprawne, a mieszkańcy sezonowo przenosili się w coraz to wyższe partie Beskidów, aby tam uprawiać ziemię. Z biegiem czasu część z nich na stałe osiedlała się na wyrobionych w lesie polanach. Intensyfikacja „głodu ziemi” nastąpiła w XIX wieku.

– Formami, które świadczą o uprawie ziemi w przeszłości, są m.in. terasy rolne, czyli miejsca, w których dla ułatwienia uprawy roli użytkownicy zmniejszali nachylenie stoków, zapobiegając w ten sposób większemu spływowi wody oraz erozji, która na stromych stokach jest silniejsza – objaśnia geograf.

Kolejnym świadectwem wysokogórskich upraw są kamienne kopce. Gleby górskie z natury są bardzo kamieniste i w efekcie naturalnego procesu po każdej zimie na gruntach ornych pozbawionych pokrywy roślinnej pojawiają się kamienie. Każdego roku rolnicy zbierali je i odkładali w formie kopców na skraju polan lub granicach działek. Jeszcze dzisiaj można spotkać wiele takich kamiennych usypisk. Turyści czasem mylnie kojarzą je z pozostałościami po zabudowaniach.

– W zależności od terenu, na którym się znajdują, różnie są nazywane przez miejscowych. W południowej części powiatu żywieckiego mówi się o krudach, w Beskidzie Śląskim o gromadnicach, a w okolicach Jeleśni o kupiskolach. Pozornie bezużyteczne, okazują się cennym źródłem wiedzy, zapisem dziejów okolicy, obrazują bowiem różne procesy społeczno-gospodarcze, jakie miały miejsce w przeszłości. Niekiedy kamieni było tak dużo, że odkładano je w długie ciągi, podłużne wały, a także nawet murki, które osiągają długość nawet kilkuset metrów – tłumaczy badacz.

Eksplorowane tereny w większości są opustoszałe, rozwijający się na przełomie XIX i XX wieku przemysł spowodował, że rolnicy mogli rezygnować z karkołomnych upraw na rzecz pracy w hutach, kopalniach, fabrykach.

Pierwszy etap badań dr. M. Sobali polegał na odtworzeniu sposobu użytkowania polan i hal w przeszłości oraz zmian, które następowały w okresie od połowy XIX wieku do współczesności. Wiedzę na ten temat geograf czerpał z archiwalnych map i zdjęć lotniczych. Niestety do map – jak twierdzi naukowiec – trzeba mieć ograniczone zaufanie, obarczone są bowiem wieloma błędami. Ważnym etapem badań jest więc weryfikacja treści map w oparciu o inne źródła, np. dokumenty o nadaniu poszczególnych działek, zapiski zachowane w archiwach. Z pomocą przyszła także nowoczesna technologia, która ułatwiła inwentaryzację wszystkich form świadczących o działalności człowieka na omawianym terenie.

Nowe możliwości badawcze otworzył lotniczy skaning laserowy, czyli fotogrametryczna metoda pomiarowa, która pozwala na zapis powierzchni terenu w postaci chmury punktów stanowiącej reprezentację terenu. Skaner jest bardzo dokładny, na powierzchni jednego metra kwadratowego obrazuje aż cztery punkty. Oczywiście z tej chmury badacz wybiera te, które go najbardziej interesują. Dzięki różnym metodom wizualizacji może wyodrębnić kamienne kopce (krudy), miedze rozdzielające sąsiednie działki, murki w lesie, drogi, skarpy teras rolnych. Ale nawet tak dokładny skaner nie jest doskonały, dlatego w wybranych punktach naukowiec dokonuje konfrontacji tego, co jest widoczne na lidarze, ze stanem faktycznym w terenie. To drugi etap badań.

– Nie wszystko jednak można przenieść na mapę. Niestety niektóre formy znajdują się w trudno dostępnych zaroślach, w głębi lasów. Na szczęście zdarza się, że choć nie można do nich dotrzeć, można je dostrzec, a to już wystarczy. Technika lotniczego skaningu laserowego i badania terenowe wzajemnie się uzupełniają, dzięki temu możemy sporządzić pełniejszy obraz rzeczywistości – podkreśla adiunkt. Bez inwentaryzacji na podstawie danych lotniczego skaningu laserowego niektóre badane obiekty i formy byłyby trudne do rozpoznania w terenie. Wynika to z pokrycia znacznych fragmentów dawnych polan roślinnością, która maskuje istniejące formy i obiekty. Do września 2022 roku dr Michał Sobala przeprowadził badania 9 obszarów o powierzchni ok. 600 hektarów. Można odnieść wrażenie, że to niewiele, ale decydująca jest nie powierzchnia terenu, ale stopień zagęszczenia poszczególnych form. Na 600 hektarach badacz zinwentaryzował 3 500 antropogenicznych form terenu i obiektów. Na polanie wielkości kilkudziesięciu hektarów spędza często nawet dwa tygodnie.

Pierwszą część badań naukowiec prowadził w 2020 roku w ramach projektu Rola współczesnych materiałów kartograficznych w weryfikacji treści map archiwalnych na potrzeby analiz zmian krajobrazu – przykład Beskidu Śląskiego i Żywieckiego finansowanego przez Narodowe Centrum Nauki. Obszarami testowymi były: Hala Radziechowska, Polana Jaworzyna i Polana Praszywka. Kolejne etapy naukowiec realizuje ze środków Uniwersytetu Śląskiego. Dr Michał Sobala współpracuje m.in. z dr hab. Urszulą Mygą-Piątek, prof. UŚ w ramach Zespołu Badań Krajobrazu, a także z prof. dr. hab. Oimahmadem Rahmonovem, z którym w 2020 r. opublikował w czasopiśmie „Resources” artykuł pt. The Human Impact on Changes in the Forest Range of the Silesian Beskids (Western Carpathians), podsumowujący badania współczesnych siedlisk leśnych. Autorzy dowodzą, że wpływ historycznej gospodarki leśnej na ekosystemy leśne w okolicach Skrzycznego i Magurki Radziechowskiej (Beskid Śląski) był znacznie większy, niż wskazują na to archiwalne mapy.

W lipcu tego roku dr Michał Sobala uczestniczył w Europejskim Kongresie Ekologii Krajobrazu IALE 2022, w którym wzięło udział 400 naukowców z 55 krajów świata. Było to niezwykle ważne wydarzenie, jego celem było podkreślenie roli ekologii krajobrazu jako nauki łączącej przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Spotkaniu towarzyszył konkurs na najlepszy poster zaprezentowany podczas kongresu. Dr Michał Sobala zajął I miejsce!

Zdaniem badacza, oprócz naukowej, równie ważna jest działalność popularyzatorska – geograf prowadzi więc własną stronę internetową (www.michalsobala. pl), dzieli się także swoją wiedzą w mediach społecznościowych, tam też można obejrzeć jego nagrodzony poster. Badanie przeszłości, odnajdywanie śladów ciężkiej pracy byłych mieszkańców Beskidów, odtwarzanie sposobu użytkowania przez nich tych trudnych terenów stały się pasją naukowca.

– Stare miasta mają swoje zabytkowe kamienice, przeszłość Beskidów zapisana została w polanach i krudach, powinniśmy więc je chronić tak samo, jak historyczne budowle, ponieważ są elementem naszego dziedzictwa kulturowego – mówi naukowiec, pasjonat i przewodnik beskidzki.

Maria Sztuka

Artykuł ukazał się drukiem w "Gazecie Uniwersyteckiej UŚ [nr 1 (301) październik 2022]

Jedna z największych krud na stokach Prusowa w Beskidzie Żywieckim i obraz krud widocznych na wizualizacji danych LIDAR | fot. Michał Sobala
Dr Michał Sobala w Beskidzie Żywieckim | fot. Michał Sobala
Słowa kluczowe (tagi):