Jesteś tutaj

17 marca to szczególna data dla mieszkańców Szmaragdowej Wyspy i wszystkich tych, w których żyłach płynie irlandzka krew (a szacuje się, że diaspora irlandzka, w tym potomkowie imigrantów, to aż 70 milionów ludzi!). Tego właśnie dnia przypada wspomnienie patrona wyspy – św. Patryka. Z tej okazji piszemy o tym, kim był patron Irlandii, dlaczego jego atrybutem stała się koniczyna i dlaczego zieleń to kolor dla Irlandczyków niezwykły.

Na początek sam solenizant. Urodził się w rodzinie kapłańskiej ok. 385 roku najprawdopodobniej na terenach dzisiejszej Walii. Z pochodzenia był Brytem i nosił celtyckie imię Sucat. Jako szesnastolatek został porwany i sprzedany jako niewolnik do Irlandii, gdzie pracował jako pasterz. Po sześciu latach udało mu się zbiec do Galii i tam przyjął święcenia kapłańskie, pobierając wcześniej naukę i formację z rąk św. Germana z Auxerre. Według tradycji we śnie objawił mu się Chrystus, nakazując nie powrót w rodzinne strony, ale udanie się do Irlandii i tam głoszenie wiary chrześcijańskiej. Działalność misyjną rozpoczął w 431 roku, a w roku następnym odebrał sakrę biskupią – stał się więc biskupem misyjnym. Jego praca zaowocowała ewangelizacją zachodniej, środkowej i północnej części wyspy oraz wprowadzeniem struktur kościelnych (ale trzeba pamiętać, że była to specyficzna, odrębna od Kościoła rzymskiego forma organizacji). Fundował wiele świątyń, m.in. katedrę i klasztor w Armagh na północy Irlandii. Legendy przypisują mu mnóstwo cudów, w tym uwolnienie kraju od plagi wężów. Pod koniec życia, czyli przed ok. rokiem 461 dokonał chrztu Irlandii.

Św. Patryk jest czczony w katolicyzmie i prawosławiu, jego relikwie zostały jednak zniszczone przez protestanckich Anglików. Nie patronuje jedynie Irlandii, ale także Nigerii oraz wyspie Montserrat. Do tego terytorium zależnego Wielkiej Brytanii, znajdującego się w karaibskich archipelagu Małych Antyli, wielu Irlandczyków zostało wysłanych na służbę Anglikom w XVII wieku. Obecnie 17 marca jest na Montserrat świętem państwowym. Na wstawiennictwo św. Patryka liczą również mieszkańcy Bostonu. W kulturze zachodniej św. Patryk wspomaga przedstawicieli takich profesji jak fryzjerstwo, bednarstwo, kowalstwo, górnictwo, ponadto inżynierów i upadłych na duchu oraz jest opiekunem zwierząt domowych.

Symbolem zarówno biskupa, jak i całej Szmaragdowej Wyspy jest trójlistna koniczyna, dzisiaj będąca już właściwie znakiem towarowym rozpoznawanym na całym świecie. Koniczyna rośnie obficie na terytorium Irlandii, a swoją nazwę – angielskie słowo shamrock – wzięła od irlandzkiego wyrazu seamair óg. Koniczyna łączona jest z postacią duchownego już od wielu wieków, a przyczyny upatruje się w tradycyjnych podaniach, w których święty na podstawie tej właśnie rośliny tłumaczył chrystianizowanym mieszkańcom Irlandii naturę trójcy świętej. Historycy jednak jako pierwsze powiązanie naszego bohatera z przyjemną rośliną przywołują drobne monety bite na wyspie w XVII wieku, tzw. „St. Patrick halfpennies”, na których widniał wizerunek św. Patryka z koniczyną w ręce nauczającego pogański lud. Możliwe więc, że to powiązanie zostało spopularyzowanie ponad tysiąc lat po śmierci świętego, niemniej skojarzenie funkcjonuje już bardzo mocno w świadomości nie tylko irlandzkiej. 

Równie mocne skojarzenie z Irlandią budzi kolor zielony, choć to tylko jedna z barw flagi Republiki Irlandii (obok bieli i pomarańczy), a zieleń nie występuje też ani na fladze północnej prowincji Ulster, ani na fladze (od roku 1972 nieoficjalnej) Irlandii Północnej jako części składowej Zjednoczonego Królestwa. Bez zielonego koloru nie sposób sobie jednak wyobrazić strojów sportowych irlandzkich piłkarzy czy rugbystów. Do końca nie wiadomo, jak i dlaczego właśnie zieleń zyskała tak uprzywilejowaną pozycję. Najczęściej używanym kolorem „narodowym” był niegdyś niebieski – po włączeniu Irlandii do korony angielskiej w 1542 roku król Henryk VIII nadał nowym obszarom flagę, na której widniała złota harfa na dość ciemnym niebieskim tle. Wcześniej natomiast suweren Irlandii posługiwał się błękitnym sztandarem z trzema złotymi koronami. Oficjalna flaga pozostała niebieska aż do roku 1801, ale zieleń zyskała na znaczeniu już pod koniec 1. połowy XVII wieku w czasach irlandzkiej wojny konfederackiej (1641–1648), w trakcie której katolicka szlachta i duchowieństwo walczyło z protestanckimi osadnikami z Anglii i Szkocji. Nowożytnych źródeł umiłowania zieleni trzeba upatrywać najpewniej w XIX stuleciu, kiedy rodziła się irlandzka świadomość narodowa i republikańska, a kolor zielony znakomicie kontrastował z różnymi odcieniami czerwonego i niebieskiego kojarzonymi jednoznacznie z brytyjskim okupantem. Ma to odbicie w układzie kolorystycznym obecnej flagi Republiki Irlandzkiej, gdzie zieleń symbolizuje ducha republikańskiego i katolicyzm, protestantyzm reprezentuje kolor pomarańczowy, a biel po środku oznacza pokój pomiędzy dwoma wyznaniami.

Symptomatycznym przejawem harmonii współistnienia różnych wyznań na Szmaragdowej Wyspie jest narodowa drużyna Irlandii w rugby piętnastoosobowym. W tej – i nie tylko w tej – dyscyplinie sportu nie ma podziału na Republikę Irlandii oraz Irlandię Północną, ale cała wyspa gra razem, jako jeden zespół, posługując się specjalną flagą, na której oprócz tradycyjnej trójlistnej koniczyny znajdują się herby czterech historycznych prowincji irlandzkich: Leinster, Munster, Ulster oraz Connacht. Patrząc z perspektywy kibica piłkarskiego – coś nie do pomyślenia! A jednak rugby union to nieodosobniony przypadek, bo identycznie sytuacja wygląda w odmianie trzynastoosobowej rugby czy hokeju na trawie.

Ciekawie sprawy mają się też z hymnem narodowym, odgrywanym przed meczami rugbystów. Przez wiele lat przed występami w Belfaście wykonywano hymn Wielkiej Brytanii, a przez spotkaniami w Dublinie – hymn Republiki Irlandii Amhrán na bhFiann (skomponowany po angielsku jako The Soldiers’ Song). Podczas meczów wyjazdowych w ogóle nie odgrywano żadnej pieśni. Sytuacja zmieniła się w 1995 roku, kiedy z myślą o grach Irlandczyków poza wyspą napisana została pieśń Ireland’s Call. Wobec sprzeciwu niektórych graczy zadecydowano, że przed meczami w Dublinie będzie prezentowany zarówno nowy utwór, jak i Amhrán na bhFiann. Mieszkańcy Ulsteru próbowali na tej samej zasadzie dołączyć God Save the Queen przy okazji towarzyskiego meczu z Włochami w Belfaście w 2007 roku, ale irlandzka federacja rugby nie zgodziła się na takie rozwiązanie.

Nie brak również w historii tych krajów epizodów smutnych i tragicznych. Być może najbardziej znanym jest tzw. „Krwawa niedziela” (ang. Bloody Sunday, irl. Domhnach na Fola). 30 stycznia 1972 roku żołnierze brytyjscy spacyfikowali pokojową manifestację katolickich mieszkańców miejscowości Derry w Irlandii Północnej. Uczestnicy marszu wywodzili się z dzielnicy Bogdise i protestowali przeciwko prawu umożliwiającemu internowanie każdego Irlandczyka podejrzanego o terroryzm oraz przeciwko zakazowi organizowania demonstracji i zgromadzeń publicznych. Z wyniku zamieszek na miejscu zginęło 13 osób (14.  zmarła w wyniku odniesionych ran), a 16 zostało rannych. Większość zabitych była nastolatkami. Krwawa niedziela, poza reperkusjami dyplomatycznymi, doprowadziła do eskalacji przemocy i fali aktów terrorystycznych ze strony Irlandzkiej Armii Republikańskiej (IRA) w Irlandii Północnej, nie mówiąc już o odrodzeniu się w Irlandczykach motywowanych historycznie antybrytyjskich resentymentów. Wydarzeniom z Derry poświęcono kilka utworów muzycznych, ale najsłynniejszy to Sunday Bloody Sunday grupy U2.

Warto przypomnieć, że „Krwawa niedziela” AD 1972 była już drugą w historii Irlandii. Pierwsza miała miejsce 52 lata wcześniej podczas wojny o niepodległość (1919–1921). W sumie zginęło wtedy 27 osób, a nawet 70 mogło zostać rannych. Walczące po stronie Wielkiej Brytanii oddziały Black and Tans, w odpowiedzi na zamordowanie przez IRA 13 agentów brytyjskiego wywiadu, otworzyło ogień do tłumu oglądającego na stadionie Croke Park w Dublinie mecz futbolu gaelickiego.

Wspomniany zespół U2 uchodzi za najpopularniejszą irlandzką grupę rockową, a może i nawet za najpopularniejszego irlandzkiego wykonawcę muzycznego w ogóle. I rzeczywiście początki U2 sięgają Dublina przełomu lat 70. i 80, ale spośród czterech muzyków tworzących zespół do dzisiaj tylko dwóch jest rodowitymi Irlandczykami – wokalista Bono (właściwie Paul Hewson) oraz perkusista Larry Mullen. Basista formacji Adam Clayton urodził się w angielskim Chinnor i jako pięciolatek przeprowadził z rodzicami do nadmorskich przedmieść Dublina – Malahide. Gitarzysta The Edge (właściwie David Evans) także przyszedł na świat w Anglii, ale jego rodzice są rodowitymi Walijczykami. Państwo Evansowie sprowadzili się do stolicy Republiki Irlandii kiedy mały David miał około roku. Zanim U2 zdobyło światową sławą, ekspertowym towarem rockowym Szmaragdowej Wyspy był grupa Thin Lizzy. Jej lider i basista Phil Lynott był półkrwi Latynosem (według jednych źródeł ojciec Lynotta był Brazylijczykiem, według innych – pochodził z Gujany), a klasyczne wcielenie zespołu też nie było do końca „zielone” – gitarzyści Brian Robertson oraz Scott Gorham pochodzili odpowiednio ze Szkocji i ze Stanów Zjednoczonych. Lynott przez wiele lat przyjaźnił się z urodzonym w Belfaście Garym Moore’em (epizodycznie występującym w Thin Lizzy) i była to przyjaźń równie skomplikowana jak relacje Północy wyspy z jej Południem.

Kończąc wątek muzyczny warto wymienić jeszcze Boba Geldofa wokalistę irlandzkiej grupy The Boomtown Rats, który razem z liderem Ultravox Midge'em Ure'em w lipcu 1985 roku zorganizował Live Aid – dwa wielkie koncerty charytatywne toczące się równolegle na stadionach Wembley w Londynie oraz Stadionie im. J.F. Kennedy’ego w Filadelfii. Dochód z imprezy został przekazany na rzecz ofiar głodu, który dotknął Etiopię w latach 1983–1985.

Czterolistna koniczynka | fot. pixabay