Jesteś tutaj

Wielu miłośników książek, jako pierwszą czynność po otwarciu trzymanego w dłoniach egzemplarza, zaciąga się zapachem wydobywającym się spomiędzy stron. Jest to osobliwy sprawdzian książki, która powinna pachnieć w określony sposób. Czym pachnie książka? Jak o nią dbać, by towarzyszyła nam długo – zapytaliśmy prof. dra hab. Roberta Musioła z Instytut Chemii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz dr Agnieszkę Bangrowską z Wydział Humanistyczny Uniwersytetu Śląskiego.

„Odkryłem, że telewizja jest bardzo pouczająca. Za każdym razem gdy ktoś włączył telewizor wychodziłem do innego pokoju poczytać książkę” – powiedział kiedyś Julius Henry, szerzej znany jako Groucho, jeden z braci Marx.

Dziś, w dobie Internetu, zaczynamy powoli zapominać, ile radości daje odkrywanie świata powoli i z mozołem, ale samodzielnie; poprzez książkę, gdzie nic nie jest podane „na gotowo” wraz z interpretacją i podpowiedzią, kiedy należy się śmiać. Wprawdzie tylko co trzeci Polak deklaruje przeczytanie przynajmniej jednej książki w roku, ale już ponad dwukrotnie więcej twierdzi, że ma książki w swoim domu. Można więc uznać, że obcowanie z literaturą stawiamy wyżej niż uczestnictwo w wyborach parlamentarnych. Niewątpliwie dziedzictwo kulturowe to ważny składnik życia i działalności człowieka. Przedstawia ono dorobek materialny i duchowy poprzednich pokoleń, a także stanowi świadectwo naszych czasów. Gromadzenie dziedzictwa narodowego, jego przechowywanie dla następnych pokoleń i szerokie udostępnianie jest powinnością instytucji powołanych do przechowywania zasobów kultury, takich jak biblioteki. Jednakże na nas wszystkich ciąży też pewien obowiązek w tej materii. Co ciekawe, pomimo rosnącej popularności mediów elektronicznych, zdecydowana większość książek gromadzonych w domowych zasobach wykonana jest na tradycyjnym podłożu papierowym. Książka w takiej postaci jaką znamy dziś, wywodzi się od kodeksu, czyli kartek połączonych grzbietem, które wraz z upowszechnieniem pergaminu zastąpiły poprzednią formę dokumentu, czyli zwój. W piśmiennictwie polskim za stare druki uważa się publikacje wydane do roku 1800 włącznie, przy czym publikacje wydane od chwili wynalezienia druku do roku 1501 określa się mianem inkunabułów. Tymczasem najstarsze książki, zwoje i inne materiały piśmiennicze jakie znamy tworzone były znacznie wcześniej. Na przykład Diamentowa Sutra, czyli buddyjska księga religijna, powstała w 868 roku jako pięciometrowy zwój powielany z drewnianych matryc. Ponad dwa tysiące lat liczyły sobie księgi Etrusków wykonane ze złotej blachy. Tylko trwałość tak osobliwego materiału wydawniczego pozwoliła na zachowanie książki do naszych czasów. Znacznie częściej mamy do czynienia z książkami papierowymi, mniej odpornymi na działanie czasu i czynników zewnętrznych. Choć dzisiejszy papier znacznie różni się od swego pierwowzoru wynalezionego w Chinach około 105 r., dalej wytwarzany jest z włókien roślinnych, głównie celulozy. Ponadto w papierze znaleźć można również wypełniacze, kleje oraz barwniki mające za zadanie poprawić barwę, gładkość czy wytrzymałość na rozdarcia. Dawniej dodatki te były pochodzenia naturalnego, na przykład klej zwierzęcy lub rybi, czy ałun. Wszystkie te substancje są niestety bardzo wrażliwe na wilgoć, temperaturę, a zwłaszcza niszczący wpływ bakterii i grzybów. Poza naturalnym starzeniem się na stan papieru, jego wygląd i właściwości wpływają różne czynniki fizykochemiczne, biologiczne i mechaniczne.

Większość starodruków jest narażona lub już została zainfekowana przez mikroorganizmy; to samo w pewnym stopniu dotyczy książek nowszych przechowywanych w naszych domach. Można powiedzieć, że książki mogą chorować podobnie jak ludzie, podobnie też, jak ludzkich pacjentów możemy je wyleczyć przy pomocy odpowiednich leków. Największe zagrożenie dla materiałów bibliotecznych i archiwalnych stanowią drobnoustroje – przede wszystkim grzyby potocznie zwane „pleśniami”, rzadziej bakterie. Mikroorganizmy te występują niemal wszędzie w otaczającym nas środowisku. Ich niewielkie rozmiary i prostota budowy pozwala im rozprzestrzeniać się w powietrzu i rozwijać się na powierzchni papieru i rozmnażać. W pierwszej kolejności grzyby atakują naturalne kleje wykorzystane w produkcji papieru, a następnie rozkładają włókna celulozy. Efektem jest zażółcona, upstrzona plamami i przebarwieniami, charakterystycznie pachnąca i krusząca się pod najlżejszym dotykiem, kartka. W skrajnych sytuacjach mikroorganizmy doprowadzić mogą do całkowitego zniszczenia dzieła. Należy pamiętać również, że dla nas przebywanie w otoczeniu zainfekowanych książek nie wiąże się jedynie z przyjemnością kontaktu z wiedzą i literaturą. Unoszące się w powietrzu drobnoustroje osiadają na skórze, dostają się do oczu, płuc, wywołując podrażnienia, alergie i mogą rozwinąć się w poważne, zagrażające życiu infekcje. Szacuje się, że połowa pracowników muzeów czy bibliotek cierpi na kaszel, katar sienny czy podrażnienia oczu. Szczególnie niebezpieczne mogą być grzybice paznokci, wewnętrzne infekcje oka czy płuc. Zatem odpowiednie zabiegi konserwatorskie pozwalają nie tylko zachować dawne dzieła dla przyszłych pokoleń, ale pozwalają cieszyć się nimi bezpiecznie. Ważną częścią takich zabiegów jest stosowanie środków przeciwgrzybiczych i przeciwbakteryjnych. Jednak kontakt z zabytkowymi księgami stawia przed historykami i konserwatorami specjalne wymagania. Mimo, że papier otrzymuje się z celulozy, wiele ze środków stosowanych powszechnie do ochrony drewna, zupełnie nie nadaje się do konserwacji książek. Aby to zrozumieć wystarczy wyobrazić sobie charakterystycznie pachnące drewniane podkłady kolejowe lub zielono zabarwione drewno konstrukcyjne. Zastosowanie podobnych środków zniszczyłoby bezpowrotnie każdy zabytek literatury. Wiele ze środków przydatnych w ochronie przed mikroorganizmami jest również szkodliwych dla ludzi. Są środki łatwopalne, wybuchowe, narkotyczne, niektóre mogą wywoływać nawet nowotwory. Stosowanie takich substancji jest trudne, a zabezpieczone nimi książki stają się niebezpieczne dla otoczenia. Lek musi być dopasowany do pacjenta także wtedy, gdy owym pacjentem jest książka, dlatego konserwatorzy zabytków postawili przed naukowcami zadanie opracowania nowych, skutecznych i bezpiecznych środków bakterio- i grzybobójczych dla historycznych książek. W laboratoriach Uniwersytetu Śląskiego wspólna praca chemików, farmakologów oraz historyków skierowana jest na poszukiwanie takich środków, które jednocześnie wzmacniają dawny papier i chronią go przed mikrobami. Wykorzystując sposoby stosowane w projektowaniu nowoczesnych leków, można otrzymać silne i jednocześnie bezpieczne substancje dopasowane do właściwości dawnego papieru i uratować wiele dawnych dzieł.

Z pewnością cyfrowi maniacy (cyber geeks) i inni piewcy nowoczesności mogą zapytać; „Po co tak się starać?”. Czy w dobie powszechnej cyfryzacji, dostępnej na zawołanie wiedzy w chmurze oraz sztucznej inteligencji jest o co walczyć? Skoro można te książki zeskanować? Z pewnością, powszechny dostęp do treści wielkich dzieł, nawet jeśli istnieją w pojedynczych egzemplarzach jest wielkim osiągnięciem naszych czasów. Jednak historyczne dzieła to nie tylko treść. To nie są książki kupowane na podróż w kiosku na dworcu czy lotnisku, a drukowane na papierze tak biodegradowalnym, że rozłazi się podczas czytania. Zabytki literatury to również materiał, z jakiego zostały wykonane przy pomocy dawnych i często już zapomnianych technik, pracowite ręczne zdobienia, zastosowanie kosztownych metali i tkanin. Możliwość podziwiania takiego dzieła z bliska jest wyjątkowym przeżyciem pozwalającym lepiej zrozumieć konieczność zachowania zabytków dla przyszłych pokoleń.

Dr Agnieszka Bangrowska oraz prof. dr hab. Robert Musioł są twórcami patentu ratującego książki – kulturowe dziedzictwo świata.
 

Tekst został opublikowany na stronie Wydziału Nauk Ścisłych i Technicznych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz Facebooku WNŚT.

dziecko leży na łóżku i pod kołdrą z latarką w ręku czyta książkę
Słowa kluczowe (tagi):