Jesteś tutaj

Muzyka zawsze była uważana za zjawisko uniwersalne dla człowieka. Ale co właściwie jest uniwersalne, skoro wiemy, gust jest indywidualny, zdolności muzyczne są częściowo tylko dziedziczone, a ich opanowanie jest kształtowane kulturowo? Badacze mózgu z MIT zaproponowali tezę: niezależna od kultury jest umiejętność rozpoznawania harmonii - plemiona z boliwijskich lasów deszczowych rozpoznają konsonanse i dysonanse muzyczne tak samo dobrze mieszkańcy Bostonu. 

Muzyka tworzona przez przedstawicieli kultury zachodniej jest oparta na harmonii, czyli na współbrzmieniu kilku dźwięków. Odkąd ustalono, że to, co charakterystyczne dla tej cywilizacji wcale nie musi być uniwersalne, zadajemy sobie pytanie, czy podobne zjawisko odpowiada także muzyce innych kultur? I dlaczego właściwie pewne dźwięki wydają nam się przyjemne, a inne drażnią nasze uszy?

Te pytania zadawali sobie też badacze z zespołu Josha McDermotta pracujący w McGovern Institute for Brain Research MIT. Żeby uzyskać odpowiedź, naukowcy wybrali się do Boliwijskich lasów deszczowych. Badając tam lokalne plemiona, których kontakt z innymi społecznościami jest bardzo ograniczony, wypracowali tezę, że pewne aspekty postrzegania kombinacji dźwięków mogą być uniwersalne, chociaż to, czy dane dźwięki uznawane są za przyjemne czy nieprzyjemne jest już z pewnością kwestią zależną kulturowo.

– Wyniki naszych obserwacji pozwalają przypuszczać, że pewne ogólnoludzkie cechy postrzegania mogą determinować zachowania muzyczne ludzi na całym świecie – mówi prof. Josh McDermott, szef zespołu i współautor publikacji, która ukazała się właśnie w czasopiśmie „Nature Communications” – oczywiście istnieje też bardzo obszerne pole aspektów kulturowych, od których zależą nasze doświadczenia muzyczne.

W swoich dotychczasowych badania, zakończonych publikacjami z 2016 i 2019 roku zespół prof. McDermotta przedstawił dowody na to, że sprawność mózgu w wychwytywaniu oktaw jest uwarunkowana kulturowo. Podobnie jest z preferencją konsonansu (zgodności brzemienia dwóch dźwięków) lub dysonansu (niegodności takiego brzmienia). Teraz badacze postanowili zająć się zagadnieniem odczuwania harmonii.

Wybrali tym razem boliwijskie plemię Tsimané, ponieważ jest to społeczność żyjąca w relatywnie dużej izolacji od obejmujących praktycznie całą planetę wpływów kultury zachodniej. Samo dotarcie do siedzib Tsimané jest wyzwaniem, ponieważ nie prowadzą tam żadne ustalone trakty, a jedyna droga wiedzie przez deszczowy las, możliwy do przebycia tylko w trakcie pory suchej. Co więcej, jest to plemię, które nie ma w swoich zwyczajach wspólnych śpiewów lub gier na instrumentach, a co za tym idzie, nie ma wypracowanych własnych jednoznacznych, deklaratywnych przeświadczeń na temat gustu muzycznego.

 

W muzyce cywilizacji zachodniej harmonia jest istotnym, dobrze opisanym elementem, rozumianym jako dźwięk dwóch lub więcej nut słyszanych symultanicznie. Odległość między dwoma dźwiękami nazywana jest interwałem i to właśnie ustalony system interwałów jest odbierany jako podstawa harmonii, zjawiska w założeniu najprzyjemniejszego dla ucha dla przedstawicieli kultury zachodniej.

To, jak uporządkowana harmonijnie muzyka oddziałuje na człowieka jest przedmiotem badań i rozważań naukowców, filozofów i muzyków od wieków. Interwały są rozumiane jako podstawa estetyczna całej muzyki. Oktawa czysta, czyli interwał o rozmiarze (długości) 12 półtonów jest też określana jako konsonans doskonały, to znaczy, że dźwięki, które są na sali muzycznej oddalone od siebie o oktawę, są ze sobą w pełni zharmonizowane. Dla porównania – septyma mała, a więc interwał, w którym dwa dźwięki różni dziesięć półtonów, jest odbierana jako wyraźny dysonans melodyczny. Stąd w oczywisty sposób właśnie interwały stały się przedmiotem obserwacji zespołu prof. McDermotta.

Przygotowując się do sprawdzenia, czy to zjawisko ma charakter uniwersalny, badacze wyszli od wiedzy, że zarówno wprawne, jak i niewprawne ucho przedstawiciela naszej kultury ma znacznie większą trudność z oddzieleniem dwóch jednoczenie zagranych nut, jeżeli te są ze sobą w relacji konsonansu. Czy to zjawisko ma jednak postawy kulturowe, czy może wynika z tego, w jaki sposób mózg naszego gatunku percypuje dźwięki?

Żeby to wyjaśnić, zespół przeprowadził dwa razy ten sam eksperyment – raz z udziałem mieszkańców Bostonu, którzy nie mieli muzycznego wykształcenia, a raz z udziałem członków plemienia Tsimané. Za każdym razem uczestnicy słuchali dwóch jednocześnie zagranych dźwięków oddzielonych od siebie określonym interwałem (konsonansem lub dysonansem) i mieli określić, czy słyszą jeden, czy dwa dźwięki. Eksperyment wykonano przy użyciu zarówno syntetycznych jak i naturalnych źródeł muzycznych.

Wyniki okazały się bardzo zbliżone. Obie grupy z taką samą łatwością rozpoznawały dwa dźwięki w przypadku dysonansu i tak samo często uznawały, że słyszą tylko jeden dźwięk w przypadku konsonansu. To doprowadziło badaczy do tezy, że porządek interwałów ma charakter uniwersalny, czyli niezależny od wcześniejszych doświadczeń muzycznych i od przynależności do określonej kultury. Oczywiście teza ta wymaga dalszej weryfikacji w większej grupie badawczej.

Warto dodać, że zupełnie inaczej sprawa ma się w przypadku gustów muzycznych – w tym przypadku potwierdziły się dotychczasowe przekonania o tym, że gusta te kształtowane są kulturowo. Większość mieszkańców Bostonu wyraźnie wskazywali konsonans jako dźwięk przyjemniejszy, podczas gdy u członków plemienia Tsimané, nie mający silnego muzycznego tła kulturowego, nie widać było żadnych preferencji.

 

Badania źródłowe: McPherson, M.J., Dolan, S.E., Durango, A. et al. Perceptual fusion of musical notes by native Amazonians suggests universal representations of musical intervals. Nat Commun 11, 2786 (2020). https://doi.org/10.1038/s41467-020-16448-6

Opracowano na podstawie artykułu Universal musical harmony opublikowanego na portalu Massachusetts Institute of Technology.

źródło: domena publiczna - Pixabay.com