Czemu służą sny?
Wielu z nas myśli, że to, co nam się śni, jest często odwzorowaniem tego, co już było. Jak się jednak okazuje, to raczej odtworzenie pociętego na kawałki, a później przypadkowo posklejanego filmu. Tylko po co? Wciąż zagadkowym zagadnieniem snu zajmuje się dr hab. Piotr Łaszczyca z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego
– Sposób, w jaki śnimy, jest zmienny, od wieków redukcji ulegał czas naszego snu, z początku była to jedna trzecia doby – wyjaśnia adiunkt w Katedrze Fizjologii Zwierząt i Ekotoksykologii. – Później doszło do pewnym urozmaiceń, a właściwie zachowań mających na celu poprawę sprawności fizycznej i psychicznej w ciągu dnia, której przykładem jest sjesta. Stosuje się także różne techniki snu, na przykład sypianie kilkanaście razy w ciągu doby po dwadzieścia minut.
Lata 30. i 50. to czas intensywnych badań nad fazami snu: SEM – slow eye movements i REM – rapid eye movements. Gdy znajdujemy się w stadium pierwszej fazy, nasze ciało staje się rozluźnione, oddech zwalnia i powoli tracimy świadomość, jednak świat zewnętrzny dociera do nas mimo naszej bezwolności. Fazie REM towarzyszą szybkie ruchy gałek ocznych, na tym etapie występuje wysoka aktywność mózgu, a oddech staje się nieregularny. To, co śni nam się w każdej z obu faz, różni się od siebie tematyką. – W fazie SEM nasze sny są zintelektualizowane, dochodzi do powiązań zjawisk, często są logiczne. Natomiast sny w fazie REM dotyczą głównie sfery emocjonalnej człowieka i nie do końca muszą charakteryzować się zrozumiałymi skojarzeniami – zaznacza dr hab. Łaszczyca.
Osoby cierpiące na zaburzenia snu mogą zapadać w ciągu dnia w tzw. mikrosen. Może być to bardzo niebezpieczne, szczególnie dla kierowców, którzy, pokonując dalekie trasy, mogą spowodować wypadek przez „chwilowe zaśnięcie”. Polega ono na tym, że osoba znajdująca się w fazie mikrosnu może mieć otwarte oczy, ale nie jest w stanie reagować na żadne komunikaty ze świata zewnętrznego, trwa to około trzydziestu sekund. Kierowca w takiej sytuacji nie zobaczy np. czerwonego światła na sygnalizatorze lub zakrętu na drodze, wskutek czego nie będzie mógł odpowiednio zareagować na zagrożenie. Oprócz mikrosnu możemy doświadczać tzw. progu snu. Wielu z nas odczuwa wtedy, że spada w przepaść. Dzieje się tak dlatego, że nasz mózg powoli odłącza się od świata zewnętrznego i nie chce, żeby cokolwiek zakłócało nam sen. Ponadto, istnieje jeszcze paraliż przysenny. Zapewne każdy z nas doznał we śnie momentu, gdy chciał włączyć światło, a nie mógł, lub gdy chciał biec, uciekać, a nie mógł się ruszyć. – To kolejny wymysł ewolucji, abyśmy w tych fabularnych, często dramatycznych snach, nie wyczyniali cudów i nie zaczynali biegać na oślep – uważa badacz.
Dlaczego zapamiętujemy sny? Nie mogłoby się to wszystko dziać w głowie bez naszej wiedzy? Otóż nie. – Dzięki snom kształtuje się także nasza pamięć – przekonuje dr hab. Łaszczyca. – Żeby zapamiętać sen, musimy obudzić się w określonym momencie. Wystarczy obudzić się parę minut później, a nie zachowamy w pamięci żadnego z marzeń sennych.
Udowodniono również, że osoby, które miały niezakłóconą fazę snu REM, są wrażliwsze i bardziej otwarte na innych. Ponadto są lepiej oswojone z traumatycznymi wydarzeniami z przeszłości. Dzięki snom ćwiczymy reakcje na bodźce, na emocje, które mogą pojawić się w rzeczywistości. Gdy się pojawią, lepiej sobie z nimi radzimy. Jesteśmy spokojniejsi, nie stresujemy się tak łatwo i nie wybuchamy złością, gdy coś idzie nie po naszej myśli.