Efekt Prousta, czyli sztuka poza wzrokiem
W świecie sztuki na początku XX wieku pojawiło się wiele ciekawych zwrotów akcji. Źródłem przeżycia artystycznego stało się m.in. doświadczenie oparte na zaangażowaniu wszystkich zmysłów, nie tylko wzroku. Twórczość artystyczna coraz śmielej przekraczała tradycyjną, muzealną barierę „proszę nie dotykać”, zapraszając odbiorców do doświadczeń haptycznych, smakowych czy zapachowych. Ta zmiana w języku sztuki stawia przed nami nowe wyzwania interpretacyjne, jednocześnie otwierając drzwi do głębszego, bardziej immersyjnego przeżycia. Jak zatem odczytywać dzieła, które komunikują się z nami poprzez trwające tylko chwilę bodźce? Okazuje się, że kluczem są wspólne kody kulturowe i pokoleniowe, które pozwalają budować narrację opartą na wspomnieniach. Opowiada o nich dr Agata Cowan-Stronciwilk z Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, której badania zainspirowały artystkę Patrycję Machałek, autorkę projektu „Niesmaczne”.
Wzrok zdetronizowany
– Do podjęcia tematu badań skłoniła mnie obserwacja rosnącej liczby prac artystycznych, które świadomie wychodziły poza wizualność. Artyści i artystki coraz częściej tworzą immersyjne instalacje, w których otaczają nas bodźce zmysłowe – faktury, zapachy, a nawet dzieła przeznaczone do zjedzenia – mówi dr Agata Cowan- Stronciwilk.
Rodzi to fundamentalne pytanie: jak interpretować przekaz zawarty w smaku lub zapachu? Choć doświadczenia te są indywidualne, twórcy wychodzą z założenia, że funkcjonujemy w obrębie określonych kodów kulturowych. Jak podkreśla badaczka, pewne bodźce mogą wywoływać wspólne dla danej grupy skojarzenia, czego doskonałym przykładem jest przywołana przez nią instalacja Angeliki Markul. Artystka w jednej z przestrzeni rozpyliła zapach gumy balonowej „Donald”, który dla pokolenia dorastającego w PRL-u stał się wehikułem czasu, przywołującym całą gamę wspomnień z dzieciństwa.
– Ten potencjał narracyjny zmysłów innych niż wzrok stał się tematem mojej rozprawy doktorskiej, w której analizowałam wątki kulinarne w polskiej sztuce powojennej. Badałam zarówno prace wykorzystujące jedzenie jako medium, jak i te bardziej konwencjonalne, gdzie staje się ono przedstawieniem o silnym ładunku symbolicznym – mówi historyczka sztuki.
Jako przykład podaje malarstwo Zbyluta Grzywacza reprezentującego grupę „Wprost”, który w czasach PRL-u poruszał temat niedoborów żywności czy niekończących się kolejek, czyniąc z jedzenia narzędzie krytyki politycznej.
Eksperymenty futuryzmu
Badaczka przyznaje, że chociaż zwrot polisensoryczny najpełniej realizuje się w sztuce współczesnej, jego korzeni należy szukać w eksperymentach awangardy początku XX wieku, a zwłaszcza we włoskim futuryzmie.
– Filippo Tommaso Marinetti i inni futuryści wierzyli, że budowa nowego, utopijnego społeczeństwa, jak też zmiana człowieka, wymagają… biologicznej przebudowy. Jej kluczowym elementem miałaby być rewolucja zmysłów. W manifeście z 1921 roku Marinetti postulował sztukę dotykową, która całkowicie odcina się od wizualności. Tworzył tablice dotykowe, takie jak zachowana „Sudan-Paris”, które miały być „czytane” z zamkniętymi oczami, poprzez dotykową eksplorację różnych materiałów. W swoich manifestach wyobrażał sobie kino dotykowe, w którym widzowie siedzą przy przesuwającej się taśmie z materiałami o różnej fakturze, a także poezję dotykową, improwizowaną przez skojarzenia wywołane właśnie tym zmysłem – opowiada badaczka.
Wspomina również o wydanej w latach 30. ubiegłego wieku Książce kucharskiej futuryzmu oraz restauracji w Turynie.
– Uczta była tam traktowana jako wielozmysłowy performance angażujący wszystkie zmysły. Sama książka to raczej awangardowy kolaż poetycki niż zbiór przepisów. Przeplatają się w niej manifesty, opisy rzeczywistych i wyimaginowanych uczt oraz receptury, z których część jest całkowicie niemożliwa do zrealizowania – mówi badaczka.
Przyznaje, że sam tekst jest również mocno nacechowany ideologicznie – przesycony nacjonalizmem, ksenofobią i mizoginią, silnie splatający kulinaria i politykę.
– Słynny manifest nawołujący Włochów do zaprzestania jedzenia makaronu miał podłoże zarówno gospodarcze (promocja ryżu uniezależniająca Włochy od importu), jak i quasi-biologiczne (przekonanie, że makaron sprawia, iż Włosi stają się powolni i leniwi) – dodaje.
Nic dziwnego, że takie opisy uczt dotykowych, podczas których goście ubrani w stroje z różnych materiałów dotykali potraw, siebie nawzajem oraz specjalnych tablic, otwierają całkiem sporo miejsca dla wyobraźni i interpretacji.
Moc zapachu
Dr Agata Cowan-Stronciwilk uważa, że pojawienie się tych tendencji w XX wieku wynikało z chęci poszerzenia tradycyjnego języka sztuki i dążenia do stworzenia dzieła totalnego, angażującego odbiorcę w całości.
Podobne poszukiwania, jak dodaje, widać było w muzyce czy malarstwie, o czym świadczą chociażby: Prometeusz Aleksandra Skriabina z partią na instrument świetlny, twórczość Wassilya Kandinskyego, synestety piszącego o kolorystycznych wrażeniach wywoływanych przez dźwięki instrumentów, czy prace Luigiego Russolo próbującego malować zapachy i dźwięki związane z odgłosami bombardowania.
– W sztuce najnowszej te eksperymenty stały się powszechną praktyką. Warto wspomnieć chociażby o norweskiej artystce Sissel Tolaas tworzącej w Berlinie niezwykłe archiwum… zapachów. Ta artystka zwraca m.in. naszą uwagę na ubóstwo języka w opisywaniu doznań zapachowych. Przez to tworzy własny „słownik” i zapachowe mapy miast – opowiada historyczka sztuki i zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny szczegół.
Tolaas wykorzystuje psychologiczne zjawisko znane jako efekt Prousta. Jest to zdolność zapachów i smaków do wywoływania żywych, budzących określone emocje, wspomnień, często z wczesnego dzieciństwa. Jednym z jej projektów jest „Smell Memory Kit”. To zestaw ampułek z unikalnym zapachem, który ma służyć do „zapisywania” ważnych chwil.
Brak węchu
Badania dr Agaty Cowan-Stronciwilk prowadzone w ramach rozprawy doktorskiej stały się inspiracją dla artystki Patrycji Machałek, która jest autorką projektu społeczno- -artystycznego „Niesmaczne” zrealizowanego w latach 2022–2024. Artystka za pośrednictwem zdjęć i wypowiedzi postanowiła opowiedzieć o doświadczeniu utraty zmysłów węchu i smaku podczas pandemii koronawirusa.
Projekt z pogranicza sztuki i antropologii realizowany był w oparciu o surowe, „nieestetyczne” zdjęcia potraw wykonane przez osoby doświadczające utraty smaku i węchu, które następnie dzieliły się opowieściami o towarzyszących im emocjach.
– Prosiłam każdą z osób, aby wykonała fotografię potrawy, która najsilniej zapisała się w pamięci. Początkowo celem, który sobie postawiłam, było porównanie amatorsko wykonanych zdjęć potraw i rozważenie ich w kontekście nadmiernej estetyzacji jedzenia, a więc tzw. trendów food porn. Szybko jednak zdałam sobie sprawę, że taki punkt widzenia jest niewystarczający i ograniczający potencjał kryjący się w opowieściach uczestników – mówi Patrycja Machałek. Szukając inspiracji w teorii sztuki, sięgnęła do pracy dr Agaty Cowan-Stronciwilk, co otworzyło nową przestrzeń dla tej szczególnej wizualnej opowieści o jedzeniu.
Wywiady odkryły szeroki wachlarz emocji towarzyszących ludziom doświadczającym utraty zmysłu smaku i węchu. Były to zarówno lęk, smutek i złość wynikające z pytania, czy uda się odzyskać utracone zmysły, jak i ciekawość i radość z eksperymentowania tych, którzy korzystali z chwilowego paraliżu zmysłów.
– Pojawiły się próby szczegółowej dekonstrukcji posiłków, niezwykle ciekawe i – z mojego punktu widzenia – bezcenne dla zbudowania narracji dla nowego, dziwnego przecież doświadczenia kulinarnego. Nagle potrawy zyskiwały żywe struktury, faktury. Można było na nowo odkryć ich temperaturę, kolory, gęstość, lepkość, wilgotność… – wymienia artystka.
Projekt okazał się także interesującym doświadczeniem dla historyczki sztuki.
– Zobaczyłam, jak badania naukowe mogą inspirować twórczość artystyczną. To pokazuje bowiem, że praca teoretyczna nie trafia w próżnię, lecz może stać się częścią procesu twórczego artystów i artystek. Dzięki projektowi można się przekonać, że ani sztuka nie musi być wyłącznie uduchowiona, ani jedzenie – trywialne. W obu tych sferach kryją się głębokie pokłady znaczeń związanych z polityką, tożsamością i ludzką codziennością – podsumowuje dr Agata Cowan-Stronciwilk.
O projekcie „Niesmaczne” Patrycji Machałek można przeczytać na stronie: https://patrycjamachalek.pl/niesmacznie.
Małgorzata Kłoskowicz
Artykuł został opublikowany w "Gazecie Uniwersyteckiej UŚ [nr 2 (332) listopad 2025]









