Jesteś tutaj

Wraz z ocieplaniem się klimatu z wielu obszarów Arktyki znika całoroczna pokrywa lodowa. Dawniej niedostępne dla statków rejony, dziś wypełniają się trawlerami zagrażającymi bioróżnorodności.

Trałowanie denne jest jedną z najbardziej dewastujących praktyk poławiania. Za pomocą dużej obciążonej sieci zgarniane są wszystkie organizmy, znajdujące się na jej drodze – nawet te, które nie są celem rybaków. Spustoszenie, jakie powoduje w dnie morskim wleczona w ten sposób sieć jest ogromne i stanowi poważne zagrożenie dla niezwykle wrażliwych siedlisk morskich.

Naukowcy mają obawy, że wraz ze wzrastaniem średnich rocznych temperatur na Ziemi, trawlery zaczną wkraczać na obszary przedtem niedostępne, bo spowite całoroczną pokrywą lodową. Według nich trend w postaci zwiększającej się aktywności przemysłu rybołówczego w Arktyce jeszcze bardziej narazi tamtejsze zróżnicowane i bogate środowisko naturalne.

– Uważam to za głęboko niepokojące, że ze znikaniem lodu, ta niezrównoważona metoda poławiania ryb [trałowanie], przenosi się na nowe, bardzo wrażliwe ekosystemy – mówi Murray Roberts, morski biolog z University of Edinburgh w Szkocji, od 20 lat badający wpływ trałowania na dno morskie.

Biorąc pod uwagę, że zamieszkujące Ocean Arktyczny organizmy stanowią istotną rolę w morskim łańcuchu pokarmowym – wspierając m.in. wieloryby – jakiekolwiek występujące zaburzenia mogą doprowadzić do daleko idących konsekwencji. Według badaczy obecne działania są absolutnie niewystarczające.

Ekolog Per Fauchald z Norwegian Institute for Nature Research podkreśla, że obowiązujące od niedawna międzynarodowe porozumienie (podpisane przez sygnatariuszy w 2018 roku), tymczasowo zawieszające komercyjne połowy w centrum Oceanu Arktycznego, w żadnym razie nie rozwiązuje problemu, ponieważ nie odnosi się do obszarów, które tak niepokoją środowisko naukowców. – Wszystko dlatego, że porozumienie dotyczy głębokiego oceanu polarnego a nie szelfów kontynentalnych, na których może wzrosnąć częstotliwość stosowania trałowania – mówi badacz.

Przeanalizowane dane z lat 2013–2018 dotyczące komercyjnych połowów wskazują, iż systematycznie rośnie aktywność trawlerów na arktycznych terenach, przedtem pokrytych lodem przez cały rok. Statki ograniczone jednak dużymi głębokościami mogą skutecznie operować wyłącznie wzdłuż płytszych wybrzeży.

W oparciu o przeprowadzone badanie naukowcy stworzyli prognozy na lata 2040 i 2060. Już teraz trawlery wypuszczają się na północne części Atlantyku i Morze Beringa. W przyszłości ich trasy mogą sięgać Morza Czukockiego, wybrzeży Grenlandii oraz wschodniej i północnej Kanady – włącznie z Archipelagiem Arktycznym. Wszystkie te obszary były w czasach historycznych pokryte rozległym lodem morskim.

Przesuwanie się terenów połowowych głębiej w Arktykę wynika z dwóch powodów. Chris Yesson, ekolog z Zoological Society of London wskazuje z jednej strony na wyłanianie się nowych miejsc, wcześniej izolowanych całoroczną pokrywą lodową, ale też na wędrówki samych zwierząt. W ślad za krewetkami, wędrującymi dalej na północ wraz z ocieplaniem się wód, podążają zwierzęta, które się nimi pożywiają.

Badacze są świadomi, że w działaniach związanych z ochroną arktycznej przyrody trzeba uwzględnić pragmatyczne podejście. Ekonomia wielu państw opiera się na rybołówstwie. Yesson zaznacza, że za blisko połowę eksportu Grenlandii odpowiadają krewetki. Właściwym rozwiązaniem jest zatem stworzenie map zagrożonych obszarów, zidentyfikowanie szczególnie wrażliwych terenów i roztoczenie nad nimi ochrony, ustanawiając odpowiednie przepisy i zasady obowiązujące komercyjne rybołówstwo.

Opracowano na podstawie artykułu z Hakai Magazine.

Arktyczny lód na Oceanie Arktycznym
Słowa kluczowe (tagi):