Jesteś tutaj

Biologia syntetycznaniesie nadzieję na rozwiązanie wielu ludzkich problemów, od zapobiegania katastrofom klimatycznym po przełomowe odkrycia w medycynie. Ale czy etyka nadąża za pojawiającą się technologią? Studium przypadku półsyntetyczne artemizyniny sugeruje, że potrzebne jest bardziej zróżnicowane podejście, aby sprostać etycznym wyzwaniom, jakie niosą ze sobą tak szybkie i zaawansowane postępy. Musi uwzględniać m.in. sprawy społecznej i gospodarczej odpowiedzialności.

Na okładce majowego (2022) wydania prestiżowego czasopisma "Proceedings of the IEEE" postawione jest ważne pytanie, dotyczące postępów w rozwoju biologii syntetycznej, czyli dziedziny której głównym zadaniem i wizją jest tworzenie sztucznych bytów wzorowanych na naturalnych lub dobrze wykorzystujących ich potencjał oraz cechy biologiczne i chemiczne. Pytanie brzmi: czy etyka, która czuwa nad badaniami w zakresie biologii syntetycznej dobrze wypełnia swoje zadanie? Na to pytanie w tytułowej publikacji odpowiadają dr Jacqueline Dalziell  i prof. Wendy Rogers z ARC Center of Excellence in Synthetic Biology działającego na australijskim Macquarie University.

Autorki omawiają problem opierają się na studium konkretnego przypadku – produkcji półsyntetycznej artemizyniny, czyli leku skutecznego w leczeniu malarii, za odkrycie którego w 2015 roku przyznano Nagrodę Nobla.

Artemizynina jest jednym z częściej stosowanych leków na malarię, czyli chorobę bakteryjną, która dotyka ponad 200 milionów ludzi rocznie i powoduje śmierć około 400 tysięcy z nich. Lek ma pochodzenie roślinne i jest pozyskiwana z tylko jednego gatunku – bylicy rocznej (Artemesia annua), która występuje dziko we wielu regionach Azji i Europy, a znana jest chińskiej medycynie już od ponad 2 tysięcy lat. Niestety, niestabilna hodowla i wysokie koszty produkcji oznaczają, że artemizyniny powstaje zbyt mało, a ze względu na duży popyt – jest bardzo droga.

Jak przebiegało powstanie syntetycznej artemizyniny?

– Biologia syntetyczna obiecywała tanie, obfite dostawy artemizyniny, opierając się na założeniu, że „wszystko, co można wytworzyć w roślinie, można teraz wytworzyć w laboratorium” – piszą autorki.

W 2005 roku amerykańska firma Amyris Biotechnologies zakupiła prawa do metody produkcji artemizyniny opracowane przez badaczy z Uniwersytetu Kalifornijskiego. W swoich laboratoriach wytworzyła półsyntetyczny związek o nazwie SSA, identyczny ze swoim botanicznym odpowiednikiem. W 2009 r. firma we współpracy z Instytutem OneWorld Health, udzieliła bezpłatnej licencji na opracowaną przez siebie metodę firmie farmaceutycznej Sanofi-Aventis. Podstawą była umowa o dostarczaniu chorym artemizyniny w niskich cenach, na zasadzie „brak zysku, brak strat” i w takich ilościach, żeby drastycznie nie przyciąć zysków producentom opierającym swoją działalność na hodowli naturalnej rośliny.

Przedsięwzięcie zostało okrzyknięte pierwszym – na skalę przemysłową – zastosowaniem biologii syntetycznej do produkcji leków. Niestety, spowodowało to szereg problemów, które wzbudziły etyczne wątpliwości.

Sanofi zadeklarowało, że zamierza wyprodukować taką ilość leku, by zaspokoić jedną trzecią światowych potrzeb, stabilizując w ten sposób podaż. Niestety, ten cel nigdy nie został osiągnięty, a wprowadzenie SSA pogorszyło działanie i tak już niestabilnego rynku. Ponieważ bylica roczna jest rośliną sezonową i rośnie tylko krótko na początku lata, to jej zasoby w końcu się wyczerpują. To powoduje okresowe niedobory i wahania na rynku. Producenci rolniczy, żeby nadrobić to, co nie zostało jednak zaspokojone przez Sanofi, gwałtownie zwiększyli więc produkcję, co przyczyniło się do spadku cen. W końcu SSA stało się droższe niż artemizynina botaniczna. W 2015 roku Sanofi sprzedało fabrykę innej firmie farmaceutycznej, która ustabilizowała produkcję na poziomie około 20 ton SSA rocznie.

***

Analizując sytuację etyczną tego przypadku i zastanawiając się, jakie pytania należy zawsze postawić, badacze zwracają uwagę na kilka. Pierwsze to porównanie kosztów i możliwości, jakie stoją za przedsięwzięciem. Faktycznie poniesione koszty powstania i wprowadzenia na rynek sztucznej artemizyniny to około 50 milinów dolarów i mnóstwo czasu poświęconego przez naukowców, lekarzy i inżynierów. Ważne jest też pytanie o to, kto będzie beneficjentem tego, co powstaje, a kto w jego rezultacie straci? Przede wszystkim – zwracają uwagę autorki publikacji – badając problematykę etyczną, należy mniejszy nacisk kłaść na abstrakcyjnych zagadnieniach, a większy na realnym oddziaływaniu.

 

Źródło badań: Jacqueline Dalziell et al, Are the Ethics of Synthetic Biology Fit for Purpose? A Case Study of Artemisinin [Point of View], Proceedings of the IEEE (2022). DOI: 10.1109/JPROC.2022.3157825

Opracowano na podstawie artykułu Are the ethics of synthetic biology fit for purpose? Opublikowanego na portal Phys.org

Ręce w niebieskich rękawicach trzymających roślinę okrągłym pojemniku