Planeta wirusów. Czy wirusy sterują życiem na Ziemi?
Większość z nas zapewne zdaje sobie sprawę z tego, że wirusy są wszędzie i towarzyszą nam na każdym kroku. Carl Zimmer idzie jednak o krok dalej i stwierdza, że te małe nieożywione twory rządzą całym światem.
Carl Zimmer w książce „Planeta wirusów. Czy wirusy sterują życiem na Ziemi?” opisuje niezwykły świat tych niewidocznych gołym okiem tworów potrafiących zawładnąć naszym ciałem i zachodzącymi w nim procesami. „Każdy żywy organizm, od maleńkich mikrobów do wielkich ssaków, podlega wpływom wirusów” – pisze autor książki. Tym wpływom podlega oczywiście także człowiek: „[…] ludzki genom złożony jest częściowo z tysięcy wirusów, które infekowały naszych odległych przodków”, a według badań w naszych płucach znajdują się średnio aż 174 gatunki różnych wirusów.
Zimmer pokazuje, że z jednej strony wirusy są odpowiedzialne za wiele chorób, na które nie ma lekarstwa, z drugiej strony, zaś pomagają produkować tlen oraz biorą udział w regulacji temperatury na Ziemi. Co więcej, „[…] życie na Ziemi mogło zacząć się cztery miliardy lat temu właśnie od wirusów”.
Na świecie pojawiają się coraz to nowe wirusy, które mogą stanowić globalne zagrożenie, powodując groźne choroby. Aktualnie jesteśmy świadkami pandemii wywołanej niepozornym koronawirusem siejącym spustoszenie na całym świecie. „COVID-19 zaskoczył wielu ludzi, choć nie powinien” – stwierdza Zimmer. Od wielu lat naukowcy ostrzegali przed nowymi wirusami, które w odpowiednich warunkach mogą wywołać pandemię. Autor książki przywołuje słowa wirusologa Stephena Morse’a, który w 1991 roku ostrzegał, że „[…] kolejne zagrożenie może przyjść ze strony wirusa, który nie miałby nawet własnej nazwy”. Wystąpienie pandemii jest tym bardziej prawdopodobne, im większą presję ludzie wywierają na naturalnych ekosystemach, m.in. poprzez masowe wycinki lasów deszczowych. Zimmer podkreśla także, że zrozumienie wirusów pozwoli lepiej przygotować się na ich ataki i powstrzymać przyszłe choroby i epidemie.
Książka Zimmera składa się z kilku rozdziałów poświęconych konkretnym wirusom, m.in. wirusowi mozaiki tytoniowej, czyli pierwszemu poznanemu wirusowi, rinowirusom, grypie, HPV, retrowirusom, HIV, wirusowi gorączki zachodniego Nilu, SARS-CoV-2 oraz ospie. Autor publikacji opisuje m.in. to, w jaki sposób naukowcy je odkryli. Wyjaśnia także, skąd wzięło się obecne znaczenie słowa „wirus”. Rozpowszechnił je Martinus Beijernick, który nazwał w ten sposób zakaźny czynnik obecny w płynie. Naukowiec nie potrafił jednak wyjaśnić, czym tak naprawdę jest wirus – umiał jedynie stwierdzić, że na pewno nie jest on zwierzęciem, rośliną, grzybem ani bakterią.
Zimmer przywołuje również historię odkrycia szczepionek. W 1798 roku brytyjski lekarz Edward Jenner po raz pierwszy opisał metodę zapobiegania ospie prawdziwej, nazywając ją vaccination (ang. szczepienie). Dało to początek powstaniu pierwszych szczepionek.
Jeden z rozdziałów poświęcony jest jednemu z najskuteczniejszych wirusów – rinowirusowi, który stanowi główną przyczynę sezonowego przeziębienia. „Szacuje się, że każdy z nas spędzi przynajmniej rok życia w łóżku z powodu przeziębienia” – stwierdza Zimmer. Do dzisiaj nie znamy skutecznego, udowodnionego naukowo sposobu na przeziębienie. W starożytnym Egipcie jako lekarstwo stosowano mieszankę miodu, ziół i kadzidła, z kolei w XV wieku rzymski uczony Pliniusz Starszy zalecał, aby zainfekowany nos pocierać… myszą. W XVII wieku natomiast używano m.in. mikstury z prochu strzelniczego i jaj.
„Planeta wirusów” to książka, którą szybko się czyta. Publikacja obfituje w wiele ciekawostek. Autor w przystępny i krótki – choć czasem zbyt krótki – sposób opisuje świat najpopularniejszych wirusów i pokazuje, że twory te otaczają nas z każdej strony. To dobra książka dla osób zaczynających przygodę z tematem wirusów. Dużym minusem są niestety częste błędy językowe i literówki, które nie pozwalają w pełni cieszyć się czytaną publikacją.