Jesteś tutaj

Nauce jest już znanych około 15 500 gatunków mrówek. Badacze szacują, że wszystkich ich może być nawet 25 000. Dla porównania: ptaków znamy jakieś 10 000 gatunków, a ssaków niecałe 6 000. Jak na tak liczną grupę zwierząt zaskakująco mało o nich wiemy. W ciągu trwającej niemal całe życie pracy naukowej, zmarły niedawno, wybitny myrmekolog Edward O. Wilson odsłonił dla nas wielką część tego tajemniczego świata.

Okładka książki „Opowieści ze świata mrówek”
Autor:
Edward O. Wilson, tł. Szymon Drobniak
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Copernicus Center Press
Miejsce i rok wydania:
Kraków 2021

Nie sposób przecenić roli, jaką Edward Osborne Wilson odegrał w naukach przyrodniczych. Urodzony w 1929 roku amerykański naukowiec specjalizował się w entomologii i ewolucji, był również jednym z twórców współczesnej socjobiologii. Swoją publikacją pt. „Socjobiologia” opublikowaną w 1975 roku wbił (a jakżeby inaczej) kij w mrowisko. Jego teza o tym, że powinniśmy przynajmniej niektóre z zachowań społecznych zwierząt (w tym oczywiście człowieka) rozważać w kontekście przystosowania ewolucyjnego nie spodobała się wielu naukowcom, którzy oskarżali go o dyletantyzm. Badania prowadzone w następnych latach przyznały jednak rację krnąbrnemu myrmekologowi, nawet jeśli nie co do szczegółów, to co do głównych założeń socjobiologii. Zmarły 26 grudnia 2021 roku Edward O. Wilson był nie tylko uznanym badaczem, mającym na koncie liczne odkrycia i osiągnięcia, ale również popularyzatorem nauki. Jedna z jego ostatnich książek, „Opowieści ze świata mrówek” ukazała się niedawno nakładem Wydawnictwa Copernicus Center Press.

Tytuł nie oddaje w pełni tego, z czym zetkniemy się w książce. To nie tylko historie ze świata pracowitych owadów. Równie sporo zawarto tu opowieści z życia samego autora. Wilson zgrabnie przeplata wątki naukowe z autobiograficznymi, dzięki czemu możemy spojrzeć także na warsztat pracy naukowca. Poznajemy, w jaki sposób rodziła się jego pasja do mrówek (wybór wcale nie był taki oczywisty), jak szlifował swoje umiejętności w rozpoznawaniu i chwytaniu drobnych zwierząt, aż docieramy do momentu, gdy zyskał miano światowej sławy eksperta-myrmekologa.

W trakcie lektury poznajemy kilkadziesiąt gatunków mrówek (nie sposób byłoby wspomnieć o wszystkich 15 500), a każdy cechuje się jakimś tylko dla siebie typowym wyglądem lub zachowaniem. Doprawdy, zaskakujące jest, jak niezwykle zróżnicowani są przedstawiciele owadziej rodziny Formicidae. Różnorodność ta objawia się u nich już na poziomie samej kolonii, w której pełno mrówek-robotnic, wojowniczek i larw, z jedną tylko królową-matką. Wilson wielokrotnie w książce porównuje mrówki z ludźmi – podobnie jak my – tworzące swoje minicywilizacje, z zaawansowaną strukturą społeczną i mocno rozbudowanym terytorium.

Co ciekawe entomolog, posiłkując się stosownymi obliczeniami, w pewnym miejscu dowodzi, że masa wszystkich mrówek na świecie może być bliska masie wszystkich żyjących obecnie Homo sapiens. Argumentów tutaj nie przytoczę, by nie psuć czytelnikom przyjemności z lektury. Dodam jedynie, że w całej książce roi się od równie interesujących rozważań.

Na stronach „Opowieści ze świata mrówek” pojawia się cała plejada różnych ich gatunków. Poznajemy osobniki wyjątkowo odporne na gorąco, a także takie, które świetnie radzą sobie w skrajnie zimnych warunkach. Pewne gatunki uwielbiają siedzenie w podziemnych norach, kiedy inne szwendają się po wysokich drzewach. Wiele mrówek zaskakuje pomysłowymi strategiami przetrwania i sposobem funkcjonowania. Przykładowo, jeden z gatunków, bytujący na terenach, gdzie stosunkowo często wylewają rzeki, znalazł sposób na to, jak uniknąć wodnej zagłady. Cała kolonia, gdy tylko ciecz dosięgnie miejsca jej przebywania łączy się, tworząc tratwę i dryfuje na powierzchni wody tak długo, dopóki nie znajdzie suchego skrawka ziemi lub jakiejś gałęzi.

Interesujących ewolucyjnych rozwiązań świat mrówek oferuje znacznie więcej. Niektóre z nich hodują grzyby na pokarm, gdy inne wkradają się do gniazda obcych mrówek, by pasożytować na gospodarzach, wyjadając zdobyte przez tamte pożywienie. Znany jest gatunek tworzący zaawansowane formacje wojskowe, w których duże wojowniczki są chronione przez ujeżdżające je mniejsze mrówki, odpychające atakujących je agresorów. Podobnych niesamowitości w „Opowieściach ze świata mrówek” jest o wiele więcej.

Dużą zaletą książki jest spora ilość fotografii i rysunków przedstawiających omawiane mrówki. Niestety nie jest to standard przy publikacjach popularnonaukowych, a okazuje się być istotnym wsparciem, zwłaszcza gdy czytamy o gatunkach, które nawet wyszukiwarka Google ma kłopot wyłowić. Zdjęcia towarzyszą także opisom wypraw badawczych autora, który pojawia się na nich wraz z innymi naukowcami podczas prowadzonych wspólnie obserwacji w terenie.

Gawędziarski sposób narracji Edwarda O. Wilsona sprawia, że książkę czyta się bardzo dobrze. Nie ma tutaj przesytu danymi i definicjami, za to są… no właśnie tytułowe opowieści ze świata mrówek – wciągające, zaskakujące i wywierające wrażenie swoją różnorodnością i złożonością. Głównym minusem publikacji jest to, że jest zdecydowanie za krótka, a o wielu gatunkach opisywanych mrówek chciałoby się przeczytać znacznie więcej. Lekturę należy więc traktować jako zachętę do dalszej eksploracji mrówczych cywilizacji, a to choćby sięgając po inne pozycje napisane przez samego Wilsona.

We wstępie do książki autor wyraża nadzieję, że być może sięgnie po nią jakiś dziesięciolatek, który po jej przeczytaniu zapała miłością do nauki (niekoniecznie samych mrówek) i sam podąży drogą badacza przyrody. Publikacja adresowana jest jednak dla osób w każdym wieku. Nawet ktoś, kto już o zwierzętach i biologii przeczytał sporo, z pewnością wyciągnie z tej pozycji coś nowego i inspirującego. Założę się, że każdy czytelnik wybierze na koniec swoją ulubioną, szczególnie go intrygującą mrówkę. Moją jest Formica wheeleri.