Wokół procesu Dreyfusa
W październiku 2020 roku nakładem wydawnictwa Copernicus Center Press ukazała się książka "Wokół procesu Dreyfusa" autorstwa dr Anny Budzanowskiej z Uniwersytetu Jagiellońskiego i dr. hab. Tomasza Pietrzykowskiego, prof. UŚ z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W formie eseju autorzy opisują jeden z najsłynniejszych skandali w historii Francji. Słynne hasło autorstwa Émile’a Zoli J’accuse, które oznacza ‘oskarżam’, stało się jednym z symboli odważnego i mocnego sprzeciwu wobec władzy. To jednostka stała się katalizatorem zmian.
Esej dotyczy głośnej sprawy Alfreda Dreyfusa, francuskiego oficera żydowskiego pochodzenia, który 15 października 1894 roku został aresztowany, oskarżony o zdradę państwa i tym samym skazany na dożywotni obóz karny na Wyspie Diabelskiej oraz publicznie zdegradowany. Niesłuszny i niesprawiedliwy wyrok doprowadził do głębokiego podziału w społeczeństwie Francji. Skandal ten trwał łącznie 10 lat. Jego finał ostatecznie jest trumfem sprawiedliwości. Wokół procesu Dreafusa otwiera obszerny cytat z Dżumy Alfreda Camusa o tym, że wirus choroby nienawiści nie umiera nigdy, a jedynie czeka w uśpieniu, aby znowu zaatakować niczego się nie spodziewające „szczęśliwe miasto”. Ten fragment może stanowić zarówno klucz do odczytania książki, jak i morał. Czytając Wokół procesu Dreyfusa, można odnieść wrażenie, że momentami opisuje ona nie tylko to, co działo się we Francji na przełomie XIX i XX wieku, ale również wydarzenia, które obecnie mają miejsce przykładowo w Polsce. Jest to lektura zaskakująco aktualna. Ukazuje ona, że pewne sytuacje powtarzają się i trudno jest ich uniknąć bez wyciągnięcia wniosków z historii.
Autorami eseju jest dwoje badaczy – dr Anna Budzanowska specjalizująca się w historii doktryn polityczno- -prawnych oraz dr hab. Tomasz Pietrzykowski, prof. UŚ zajmujący się teorią i filozofią prawa. Profesor już wcześniej znał sprawę procesu Dreyfusa, gdyż był to jeden z największych i najgłośniejszych skandali w historii europejskiego wymiaru sprawiedliwości.
– Dopiero współpraca z dr Anną Budzanowską, specjalistką od francuskiej myśli politycznej tych czasów, spowodowała, że zacząłem myśleć o procesie Dreyfusa szerzej, nie tylko jako sprawie sądowej, ale katalizatorze przemian ideologicznych i politycznych, które do dziś odciskają piętno właściwie na całej europejskiej kulturze prawnej i politycznej – komentuje prof. Pietrzykowski.
Wynikiem współpracy autorów stał się fascynujący esej, który ukazuje mniej znane oblicze procesu. Opisuje, jak kształtowała się nowoczesna scena polityczna, na którą duży wpływ miał konflikt między ideologicznymi narracjami konserwatywnej prawicy i środowisk lewicowo-liberalnych. W trakcie pisania książki nie było sztywnego podziału pracy. Całość była dyskutowana i pisana przez oboje autorów. Dr Budzanowska ma większy wkład w gromadzenie i analizę materiałów źródłowych rekonstruujących faktografię zarówno samej sprawy Dreyfusa, jak i jej szerszego tła oraz następstw. Ich przemyślenie, ujęcie, wskazanie głównych tez i wnioski są już efektem pracy wspólnej.
Co istotne, autorzy książki postanowili nie opisywać sprawy jako jednorazowego incydentu sądowego, hańbiącego Francję na przełomie XIX i XX wieku. Do problemu podeszli, mając ambicje ujęcia go szerzej, co – jak należy podkreślić – w pełni się udało.
– Jak ujął to Émil Zola – w pewnym momencie sprawa przestała dotyczyć Dreyfusa, a zaczęła Francji. Doprowadziła do głębokiego podziału na broniący honoru armii i narodu obóz prawicowo-konserwatywny w sojuszu z Kościołem oraz broniący praw obywatelskich, prawdy i jednostkowej sprawiedliwości obóz liberalno-lewicowy – wyjaśnia prawnik z Uniwersytetu Śląskiego. – Brzmi znajomo? No właśnie. Bo był to pierwowzór dobrze nam znanego schematu wielu współczesnych wojen kulturowych. A za jej sprawą doszło do skrystalizowania się z jednej strony ideologii nacjonalistycznego konserwatyzmu, a z drugiej – powstania republikańskiego ruchu obrony praw człowieka. Co więcej, bezpośrednie zaangażowanie polityczne Kościoła francuskiego w obronie fałszywego i podszytego antysemityzmem oskarżenia tak drastycznie zszargało jego społeczny autorytet, że doprowadziło we Francji – „najstarszej córze Kościoła” – do trwającego do dziś całkowitego odcięcia religii od sfery publicznej i politycznej, znanego jako doktryna laïcité.
Autorzy książki wskazują na długotrwałe skutki, których źródeł dopatruje się właśnie w procesie Dreyfusa. Jednostka stała się katalizatorem dla wielu zmian. Proces poruszył nie tylko problem dysfunkcyjnego działania wymiaru sprawiedliwości, ale bardziej złożonej kwestii niewydolności systemu, uwikłanego w wiele zależności.
– Niesprawiedliwość wobec jednego człowieka wyrządzona w imię politycznej potrzeby pospiesznego wykrycia i ukarania szpiega w sztabie armii doprowadziła Francję na skraj wojny domowej, a także zabójstw, samobójstw i więzień dla tych nielicznych początkowo Francuzów, którzy – jak Picquart czy Zola – podjęli się publicznej obrony prawdy o sfabrykowaniu dowodów przeciw Dreyfusowi. Jednakże, jak w charakterystyczny dla siebie sposób pisał Zola – prawda zakopana pod ziemią puchnie, aż nabiera tak wybuchowej siły, że w końcu jej eksplozja wysadza w powietrze wszystko. Dreyfusiści z czasem zbudowali wokół siebie obóz – jak określał to Georges Clemenceau – ludzi cywilizowanych, protestujących przeciw podszytemu polityką oraz ideologią fałszowaniu dowodów i wypaczaniu wymiaru sprawiedliwości. Ten ruch zdołał pociągnąć za sobą mnóstwo „idealistów prowincji” w całej Francji, wykpiwanych, do czasu, przez liderów nacjonalistycznej prawicy, jako przeżywających bezproduktywne rozterki, „bladych i wyperfumowanych” młodzieniaszków o niepewnej męskości – podkreśla dr hab. Tomasz Pietrzykowski, prof. UŚ.
Książkę tę czyta się jak najlepszy kryminał, zdając sobie jednak sprawę, że opisywane tragedie nie są wymysłem autorów, a działy się relatywnie niedawno i niedaleko. Historia Dreyfusa ukazuje wiele uniwersalnych zjawisk i mechanizmów, które nie potrzebują specjalnych warunków, by się ujawnić i doprowadzić do katastrofy. Ten przykład pokazuje m.in. podporządkowanie wymiaru sprawiedliwości nie tyle presji politycznej, co w finale – społecznej.
– W sprawie Dreyfusa nie tylko on sam był dwukrotnie uznawany winnym, ale także kilkukrotnie inne zaangażowane w jego obronę osoby, a rzeczywisty szpieg – Esterhazy – oczyszczany z podejrzeń. Mimo ujawnianych fałszerstw i, jak powiedzielibyśmy dzisiaj, przekrętów dowodowych. Takie sprawy zdarzały się zresztą i wcześniej, i później – by wspomnieć tylko skazanie Jana Calasa, przeciw czemu protestował Wolter, czy słynny amerykański proces anarchistów – Sacco i Vanzettiego, w którym rolę Zoli odegrała wielka postać amerykańskiego prawa – Felix Frankfurter – dopowiada prof. Tomasz Pietrzykowski.
Kłamstwo stopniowo zatacza kolejne kręgi, angażuje ludzi, wikła jednostki administracyjne, by na koniec podzielić całe państwo za dwa wrogie sobie obozy. Przeciwnicy i obrońcy Dreyfusa mają znaczące postaci po swojej stronie, tą najważniejszą stał się jednak dreyfusista Émile Zola. Jego słynny list otwarty do prezydenta Republiki Francuskiej z 13 stycznia 1898 roku jest symbolem sprzeciwu jednostki wobec potężnej machiny kłamstwa. Zola na pierwszej stronie nowego dziennika politycznego „L’Aurore” odważnie wypowiada się nie tylko w obronie Alfreda Dreyfusa, ale porusza także problemy drążące Francję coraz mocniej, czyli szerzący się antysemityzm czy kult armii, który zaowocował bezkrytyczną i ślepą obroną jej autorytetu nawet za cenę niesprawiedliwości, fałszowania dowodów i kampanii publicznych kłamstw. Sensacją stało się zaangażowanie pisarza w sferę polityczną, gdyż był przecież wiązany wyłącznie z kulturą.
Swoją działalność Zola przypłacił wyrokiem i wygnaniem z kraju, jego postawa przyniosła mu jednak ostatecznie tryumf zwieńczony przeniesieniem jego prochów do Panteonu, czyli mauzoleum wybitnych Francuzów. Ukończyło to, cytując Zolę, „najpiękniejszą opowieść jego życia”.
Jedno z pytań pojawiających się pod koniec lektury może wydawać się banalne: czy w końcu można wyciągnąć wnioski z historii i nie powtarzać błędów?
Historię Dreyfusa należy uzupełnić o jeszcze jeden fakt. We wspomnianej ceremonii brał on udział już jako zrehabilitowany oficer. Został wtedy postrzelony przez fanatycznego obrońcę „honoru Francji” Louisa Grégoriego. Dreyfus przeżył, a nacjonalistyczny dziennikarz szybko został uniewinniony.
– Staramy się w dość obszernym epilogu do książki wyciągać właśnie tego rodzaju nauki, wzorem Czesława Miłosza, starając się pokazać, jak bardzo różne z tej historii „morały ktoś może wyczytać”. Na pewno jednak sprawa Dreyfusa daje wiele do myślenia w sprawie wymiaru sprawiedliwości, a także siły, jaką sfanatyzowana ideologia może mieć wobec faktów i zdrowego rozsądku. Jest też powiew optymizmu. Ostatecznie, jak wieszczył to Zola, maszerującej na Paryż prawdy nikt i nic nie było w stanie zatrzymać – podsumowuje dr hab. Tomasz Pietrzykowski, prof. UŚ.
Agnieszka Niewdana
Recenzja ukazała sie drukiem w "Gazecie Uniwersyteckiej UŚ" [nr 3 (283) grudzień 2020]