Co wiemy o wirusie zika?
Dopiero co przygasła epidemia eboli w zachodniej Afryce, a już kolejna niebezpieczna choroba rozprzestrzenia się po świecie. Wirus zika to najpopularniejszy i najpoważniejszy zarazem światowy temat dyskusji medycznych ostatnich tygodni. Co jednak wiemy o nowym zagrożeniu?
Wirus zika, ZIKV (ang. Zika virus) – wirus z rodzaju Flawiwirus, z rodziny Flaviviridae. Jest znany już od 1947 roku, kiedy odkryto go w Ugandzie. Aż do zeszłego roku sądzono, że nie jest groźny. Alarm w szeregach Międzynarodowej Organizacji Zdrowia (WHO) wzbudził jednak niepokojący wzrost urodzeń brazylijskich dzieci cierpiących na mikrocefalię, czyli małogłowie. Od października 2015 odnotowano aż 3900 przypadków tej choroby u niemowląt, ponadto 49 dzieci z wadami wrodzonymi zmarło. Obecność wirusa zika stwierdzono u pięciu noworodków. Wirus rozprzestrzenia się na terenie Ameryki Łacińskiej, a głównymi ogniskami są, oprócz Brazylii, Kolumbia, Salwador i Panama oraz Republika Zielonego Przylądka u wybrzeży Afryki.
Związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wirusem a mikrocefalią wciąż nie został naukowo potwierdzony, ale WHO woli dmuchać na zimne i wydaje oficjalny komunikat o międzynarodowym zagrożeniu wirusem. Organizacja chce się w ten sposób zrehabilitować za zbyt późne w mniemaniu opinii publicznej reakcje przeciwko epidemii eboli dwa lata temu. WHO będzie zabiegać o 25 milionów dolarów na stworzenie sześciomiesięcznego programu walki z wirusem. Na razie współpracuje z władzami 31 krajów i terytoriów zmagających się z mikrobem nad standaryzacją metod zbierania danych. Według szacunków WHO w najbliższym roku zarażonych może zostać nawet do 4 mln ludzi, także Europejczyków – Stary Kontynent, zwłaszcza jego południe, powinien przygotować się na możliwie skuteczną minimalizację zachorowań.
Międzynarodowa Organizacji Zdrowia chce badać przede wszystkim drogi przenoszenia się wirusa, w tym kontakty seksualne i transfuzja krwi. Poprzez transfuzję zaraziły się na pewno dwie osoby w Brazylii, poinformowano także o przypadku zakażenia drogą płciową w Teksasie, choć amerykańskie Centrum Kontroli Chorób (CDC) w Atlancie twierdzi, że do pierwszego przeniesienia ziki drogą seksualną doszło już 2013 roku na Polinezji Francuskiej. Ostatnio wirus w postaci aktywnej znaleziono w ludzkiej ślinie i ludzkim moczu. Jego obecność w płynach ustrojowych człowieka nie oznacza jednak zdolność przenoszenia z nosiciela na inną osobę przez na przykład pocałunek.
Głównym medium ziki jest komar Aedes Aegypti. Owad wywodzi się z Afryki, ale żyje też w obu Amerykach, w Australii, w Azji Południo-Wschodniej i wyspach Pacyfiku. Zaobserwowano go także w Europie i to nie tylko w krajach takich jak Hiszpania, Francja czy Włochy. Zarówno WHO, jak i wszystkie agencje epidemiologiczne zalecają szczególną ostrożność turystom udającym się w rejony potencjalnego występowania komarów. Profilaktyka polega na możliwie szczelnym zakrywaniu ciała, a obszary nieosłonięte należy pokrywać środkiem odstraszającym komary i to nawet kilka razy na dobę. Odróżnić wizualnie Aedes Aegypti od naszego swojskiego komara widlisznika jest bardzo trudno, ale warto zwrócić uwagę na porę kąsania: ewentualny przybysz z Afryki rozpoczyna „łowy” na długo zanim zapadnie zmrok, podczas gdy widlisznik czeka na zachód Słońca.
Poza małogłowiem wirus zika może wywoływać o dzieci inne poważne wady wrodzone, stąd apele, aby w krajach latynoamerykańskich bardzo dogłębnie rozważyć zachodzenie w ciążę. U osób z osłabionym układem odpornościowym mikrob może prowadzić do rzadkiego schorzenia tzw. zespół Guillaina i Barrégo, którego konsekwencjami może paraliż, a w skrajnych przypadkach – nawet śmierć. Badania wykazały, że u 80 proc. pacjentów zakażenie przebiega bezobjawowo.
Opracowano na podstawie:
PAP – Nauka w Polsce