Jesteś tutaj

Udomowiliśmy psa, owce, krowy i mnóstwo innych zwierząt, a choć koty towarzyszą człowiekowi od dawna nie możemy z całą pewnością powiedzieć, że w ich przypadku proces udomawiania także się powiódł. I to pomimo milionów pupili wylegujących się na naszych domowych sofach.

Okładka książki z kotem w koronie na głowie
Autor:
Abigail Tucker, tł. Zuzanna Lamża
Wydawnictwo:
Copernicus Center Press
Miejsce i rok wydania:
Kraków 2021

Abigail Tucker jest archetypową miłośniczką kotów. Jej rudzielec Cheetoh to rozpieszczony kocur, którego na kartach książki regularnie wspomina. Tucker postanowiła jednak trzeźwo przyjrzeć się fascynacji, jaką ona i tysiące innych osób obdarzyło czworonogich drapieżców, którzy zawłaszczyli nawet internet. Skąd wzięła się globalna obsesja wobec kotów?

Ze wszystkich innych udomowionych przez człowieka zwierząt, każde miało do spełnienia konkretną rolę – dawało mleko lub skórę, znosiło jaja czy służyło jako transport. Tak uwielbiany pies – jako jedyny stanowiący pod względem liczebności konkurencję dla kota – był (i nadal bywa) wykorzystywany w celach praktycznych. Przewodnik, ratownik, myśliwy czy opiekun ­– pies miał swoją rolę do spełnienia. Nie to, co kot. I choć utarło się, że kot poluje na myszy i eksterminuje roznosicieli wszelakich chorób, ten pogląd okazuje się nie mieć wiele wspólnego z faktami.

Wychodzi na to, że szczury i myszy miewają się całkiem nieźle w towarzystwie kotów, przed którymi nauczyły się skutecznie chronić. Nie dość, więc, że koty wcale nie oczyszczają naszych podwórek i ulic z chorobotwórczego czynnika, to jeszcze plądrują lokalną faunę. Cytując Tucker: – „Australijscy naukowcy orzekli niedawno, że bezpańskie koty stanowią większe zagrożenie dla żyjącej na tym kontynencie populacji ssaków niż globalne ocieplenie czy utrata siedlisk”.

Australia nie jest odosobniona, bo liczne programy ochrony lokalnych gryzoni czy ptaków koty skutecznie storpedowały, stając się niezwykle uciążliwym na całym świecie szkodnikiem i gatunkiem inwazyjnym. To właśnie wypuszczanie naszych podopiecznych samopas na dwór pozwala im zasilać nieraz szeregi okolicznych „kocich gangów”, które dla sportu polują często na zagrożone gatunki zwierząt.

Abigail Tucker wykonała niezwykle sporo pracy, by zagadnienie kociej obsesji dogłębnie zbadać. W swej książce cytuje wiele osób związanych mniej lub bardziej z kocim środowiskiem – od „zwykłych” opiekunów, po właścicieli pieczołowicie pielęgnowanych rasowych egzemplarzy. Autorka zajrzała do ośrodka hodowli cudacznych ras, jak lykoi – wyglądem przypominających wyleniałe wilkołaki. Spotkała się też z weterynarzami, biologami, zoologami, a nawet członkami amerykańskiego kociego fanklubu. Tak, jest coś takiego, a organizacja o nazwie Alley Cat Allies to dość ekscentryczna grupa osób, które we wspólnym sojuszu robią wszystko, by żadnemu kociakowi nie stała się krzywda (włącznie z wysyłaniem gróźb pod adresem innych ludzi). Być może na ustach czytelnika zagościł w tej chwili ironiczny uśmieszek, ale stowarzyszenia absolutnie nie należy bagatelizować. Samą swą liczebnością było już w stanie zniweczyć niejedno ważne miejskie przedsięwzięcie. Co też jest takiego w kotach, że ludzie są gotowi poświęcić dla nich całą pozostałą zagrożoną bioróżnorodność?

„Lew w salonie” to lekka w odbiorze pozycja, lecz niezwykle bogata w treści. Tucker podzieliła narrację na spójne części, które jednak świetnie się przeplatają i uzupełniają. Tym bardziej szkoda, że książka nie jest opatrzona ani jedną ilustracją (nie licząc czarno-białego wnętrza okładki). Wydawałoby się to słusznym posunięciem, zwłaszcza gdy omawiane są akurat konkretne rasy kotów (niekoniecznie rozpoznawalne dla każdego czytelnika), lub osobniki, które w postaci memu zrobiły furorę w internecie.

Ogromną zaletą pozycji jest jej zróżnicowanie – Tucker pozwoliła się w swej książce wypowiedzieć przedstawicielom przeróżnych środowisk, podchodząc do tematu bardzo rzetelnie. Niepoprawni kociarze obsypujący pupili setką gadżetów i smakołyków są konfrontowani ze sfrustrowanymi działaczami ochrony przyrody, którym koty sabotują wszelkie inicjatywy. Tak szerokie spektrum opinii i stanowisk doskonale pokazuje, jak złożona jest nasza relacja z tym kanapowym drapieżnikiem. Prześledzenie historii wspólnej egzystencji kota i człowieka, czego również podjęła się autorka na kartach swej pracy, jest świadectwem trudnych kontaktów, których charakter niezwykle ciężko jednoznacznie ocenić.

„Lew w salonie” to pozycja do pochłonięcia przez każdego kociarza, mogąca w wielu momentach mocno zaskoczyć. To też wartościowa refleksja na temat domowych pupili, historii ewolucji i wpływu człowieka na stale przekształcany przez niego świat.