Jesteś tutaj

Dr hab. Maciej Kurcz jest kierownikiem Zakładu Etnologii i Geografii Kultury na Wydziale Etnologii i Nauk o Edukacji UŚ w Cieszynie. Artykuł traktuje o różnych aspektach sufizmu w Sudanie. Przedstawia także niektóre przejawy przeobrażeń tego nurtu, ukazanych na tle szerszych zmian modernizacyjnych zachodzących obecnie w społeczeństwie sudańskim. Autor miał okazję obserwować je w trakcie swoich badań terenowych w Sudanie

Dawno już religii islamskiej nie traktuje się jako rzeczywistości jednorodnej. Mówiąc o islamie posługuje się szeregiem określeń, takich jak islam „radiowy” czy „telewizyjny”, powątpiewając w istnienie w praktyce jednej, niezmiennej wykładni tego systemu (islam ortodoksyjny) lub redukując go do sfery wspólnych praktyk i obrzędów, a nie całego kompleksu (Eickelman 1989, Gilsenan 1973). 

W wielu obszarach islamu sufizm to pojęcie kluczowe. Dziś wydawałoby się, że niechybnie grozi mu obumarcie. Społeczeństwo muzułmańskie wyewoluowało do potradycyjnej postaci. Dawne struktury zastąpiło nowoczesne państwo. Z kolei na gruncie wiary pojawił się profesjonalny personel religijny, który, korzystając z opieki państwa, przejął palmę pierwszeństwa w kwestii przywództwa duchowego. To tylko kilka z wielu zjawisk, które współcześnie ograniczają wpływy tego nurtu. Sufizm jednak nie umiera, wciąż na wielu obszarach wiąże ze sobą szerokie rzesze wyznawców. W wielu miejscach islam i sufizm to jedno. Czemu więc przekonanie o atawizmie tego zjawiska okazuje się dziś płonne?

O przyczynach popularności sufizmu napisano już całe biblioteki – najczęściej wskazywano na wpływy tradycji zewnętrznych, potrzebę przywództwa oraz duchowego pośrednictwa czy jałowość islamu formalnego. Wszystkie wydają się zawierać element prawdy. Więcej, wciąż pozostają aktualne, stanowiąc o popularności i uniwersalności tego fenomenu. Składa się na niego szereg organizacji – bractw religijnych, z których każde proponuje, w pewnym sensie, własną drogę poznania sacrum. Konserwatyzm kulturowy połączony został z elementami nowymi, jak choćby kult „świętych” czy  idea indywidualnego zespolenia z Bogiem. Sufizm to coś więcej niż nurt religijny czy filozoficzny. To swego rodzaju nieformalna denominacja w ramach religii islamskiej z własną, hierarchiczną organizacją quasi-kościelną, liturgią i doktryną. To zjawisko, które zdołało połączyć „małą” i „dużą” tradycję. Wreszcie posiada przebogatą literaturę i grono jej interpretatorów.

Interesującym przykładem organizacji sufickiej we współczesnym świecie jest jedno z bractw sudańskich – Sammanijja. Dr hab. Maciej Kurcz miał okazję obserwować je przy okazji swoich badań terenowych w Sudanie w 2007 i 2008 roku. 

Przypadek Sudanu, jeżeli chodzi o islam, dostarcza wielu paradoksów. Z jednej strony Sudan należy do najbardziej rygorystycznych pod względem wymagań religijnych krajów muzułmańskich, bez wątpienia zaliczający się do grona państw wyznaniowych. Równocześnie jest też krajem, w którym do niedawna islamskiej ortodoksji, praktycznie rzecz biorąc, być nie mogło. Nie istniały bowiem ośrodki akademickie, brakowało miast oraz silnej władzy politycznej, czyli wszystkiego tego, na czym muzułmańska ortodoksja mogła się opierać. Zamiast niej istniał sufizm, pełniąc rolę autorytetu religijnego, ucząc praw i obowiązków muzułmanina. Nadal dla przeciętnego Sudańczyka stanowi on jedyną miarę ortodoksji. 

Bractwo rezyduje w północnej części Omdurmanu – tzw. Wed Nubaui. To rozległy kompleks, składający się z okazałego meczetu, grobowców – kubby szejcha Hassana oraz szejcha Qariballaha oraz zabudowań szkoły. Meczet bractwa pełni w okolicy rolę meczetu piątkowego. To najbardziej okazała świątynia w tej części Omdurmanu. 

U źródeł sufizmu sudańskiego

Sufizm związany jest silnie z początkami islamu w tym zakątku Afryki. Utożsamiany jest z wysoką kulturą pochodzącą z bardziej metropolitalnych ośrodków Bliskiego Wschodu. Sufizm przez wieki był jedynym źródłem islamu, stąd też cieszy się w Sudanie wielkim szacunkiem i popularnością. Charakteryzuje się ogromną dbałością w pielęgnowaniu najlepszych tradycji muzułmańskich. Wszystkie bractwa, bez wyjątku, są ostają konserwatyzmu muzułmańskiego. Mienią się i są w rzeczywistości ortodoksyjne. To znaczy – obok elementów mistycznych, wiernie i z wielkim namaszczeniem stosują się do praktyki i teorii religijnej, są także ośrodkami propagującymi kulturę arabską. Wciąż charakterystyczne jest dla nich zajmowanie się edukacją religijną. Każdy szejch przede wszystkim jest nauczycielem – prowadzi koraniczną szkółkę halua dla chłopców, a ostatnimi czasy placówkę także otwartą na środowisko sudańskich kobiet. Uczy się tam podstaw wiary muzułmańskiej, a nade wszystko jednak swoistej znajomości Koranu. Polega ona na sztuce pamięciowej recytacji świętej księgi. Ze wszystkich jest to podstawowe i zarazem także najbardziej nobilitujące zajęcie dla mistrzów sufickich. Islam mistyczny to także nurt eklektyczny, ludowy, łączący „małą” i „dużą tradycję”. Sudańczycy zdają sobie sprawę, że pewne jego elementy są odstępstwem od zasad islamu prawowiernego. Uważają jednak, że jest to ich własna, narodowa odmiana islamizmu, która bardziej oddaje ich afrykańską naturę. Przy tym podkreślają, że właśnie dzięki jego kontaminacyjności, islam upowszechnił się w Sudanie pokojowo, nie wywołując większych napięć.

Sufizm jako płaszczyzna identyfikacji

Sufizm ewoluuje. Wydaje się zmieniać wraz ze społeczeństwem. Elementem przeobrażeń jest pojawienie się nowego przywództwa. Mistrz to osoba wykształcona, legitymująca się stopniem naukowym, nierzadko zdobytym za granicą. To rodzaj religijnego intelektualisty. Szejch bractwa Sammanijja, Mohammed Hassan posiada dyplom wyższej uczelni (jest prawnikiem), zna także kilka języków obcych. Jego ojciec, niedawno zmarły szejch Hassan, tytułowany był profesorem i realizował się ponoć naukowo. Powoli do lamusa przechodzi sufizm jako ideologia nieokrzesanych wieśniaków. Zjawisko to jest dobrze znane z innych krajów muzułmańskich, pisze o nim choćby Gilsenan (1977) w Saints and Sufi of Modern Egypt czy Cruise O`Brien (1970) w The Mourides of Senegal. Nowy typ przywództwa przyciąga w szeregi sufizmu nową kategorię sympatyków – przede wszystkim młode pokolenie. Są to ludzie wykształceni, piastujący etaty w administracji czy na wyższych uczelniach. Należą do wielkomiejskiej klasy średniej. Każdy, kto chce wejść w szeregi bractwa, wpierw musi złożyć przysięgę. W obecności mistrza i przyszłych współbraci obiecuje stosować się do zasad moralnych organizacji. Obrzęd (el baja) pieczętuje wspólny uścisk dłoni. To symbol zawartego braterstwa. Przynależność do bractwa staje się czymś więcej niż religijnym doświadczeniem. Jest wyrazem społecznej jedności – dodatkową płaszczyzną umacniania więzi społecznych. Przynależność do grona muridów nie jest dla nich powodem do wstydu. Przeciwnie, bractwo Sammanijja z Omdurmanu to rodzaj elitarnego  klubu – zrzeszającego ściśle wyselekcjonowane środowisko. Dla swych członków islam mistyczny to intelektualne doświadczenie, forma bardziej refleksyjnego i indywidualnego praktykowania islamu. Ich zdaniem, religijność oficjalna jest niewystarczająca i zbyt banalna. W sufizmie odnajdują głębię, która zaspokaja ich intelektualne potrzeby. Wreszcie, to także znaczący elementem życia towarzyskiego. Zauja to miejsce do którego przychodzą, by odpocząć po ciężkim dniu w pracy. Podrzemać w chłodnych murach świątyni, wychylić jedną lub dwie filiżanki herbaty w męskim gronie. Nie trudno zauważyć, że spędzają tam każdą wolną chwilę. W szczególności jednak piątkowe popołudnia. Wtedy pojawiają się z reguły wszyscy. Około południa zaczynają się wspólne modły i zikr, które z przerwami na obiadowanie trwają do zachodu słońca.  

Podstawowe sfery działalności

Oczkiem w głowie nawet najmniejszego stowarzyszenia muridzkiego jest szkoła koraniczna. Uczy się w niej Koranu oraz języka arabskiego chłopców w wielu od 6 do 15 lat. To bardzo zróżnicowane środowisko wywodzące się z różnych grup etnicznych. Zasadniczo to dzieci pochodzące z ubogich rodzin z peryferyjnych obszarów Sudanu. W tej części Afryki wciąż żywa jest tradycja wyruszania nawet już kilkuletnich chłopców w poszukiwanie mistrza. Przyświeca im cel poznawania arkanów islamu. W rzeczywistości wypychają ich w świat marne warunki egzystencji. Nauka jest zasadniczo bezpłatna. Adepci mają zapewniony także dach nad głową oraz wyżywienie. W zamian odpłacają się swojemu nauczycielowi, służąc w jego domu.

Przy loży bractwa działa także szkoła innego rodzaju – tzw. zauja lub też po prostu halua. To rodzaj religijnej szkoły wyższej dla wtajemniczonych. Mistrz przekazuje w niej adeptom arkana mistycznej wiedzy. Dla bractwa Sammanijja to zasadniczo poznanie trzydziestu zikrów. Dzięki nim człowiek wspina się na religijne wyżyny – staje się mohsin, czyli „tym, który naprawdę wierzy” – przy czym jest to wiara prawdziwa, refleksyjna i intelektualna. Wszystko wtedy dla niego staje się jasne. Nie ma już przed nim żadnych tajemnic, tak w świecie sacrum, jak i profanum. Taki człowiek nie potrzebuje już mistrza – przewodnika.

– Rozmówcy zapewniali mnie, iż wiedza ta daje człowiekowi nadnaturalne zdolności, uruchamia w nim szósty zmysł – zauważa dr hab. Maciej Kurcz. – Fundamentalne jest jednak to, aby wykorzystywał ją wyłącznie do czynienia dobra. Kto dostępuje zatem tego zaszczytu? Proces rekrutacji nie jest sformalizowany. Szejch sam ocenia kandydata. Jak mnie zapewniano, patrząc tylko w jego oczy, wie, czy dana osoba jest gotowa zostać uczniem, czy też musi jeszcze poczekać. 

Gdy człowiek przejdzie ten test pomyślenie, czeka go kolejny. Przez 40 dni pozostaje w odosobnieniu – w ciemnej celi. Tam poświęca się modlitwie i studiowaniu Koranu. Ma z nim kontakt tylko jeden człowiek. W szkole krok po kroku poznaje tajniki wiedzy religijnej. Najpierw Koran – doskonali sztukę pamięciowej recytacji świętej księgi. Następnie prawo oraz dogmatyka. Uczy się, jak być przykładnym muzułmaninem. Gdy zdobędzie tę wiedzę, traktowaną jako podstawę, zaczyna poznawać elementy filozofii mistycznej oraz praktyki ludowego islamu. Opanowuje sztukę wielbienia Boga poprzez rytuał przywoływania jego imion – tzw. zikr. Wreszcie poznaje metody leczenia ludzi oraz przewidywania przyszłości – wykorzystywania magicznych właściwości Koranu i zikru. Nieliczni wybrani mogą zakończyć naukę otrzymując tzw. idżazę – pełnomocnictwo na prowadzenie własnej loży. Wstępują wtedy do grona świątobliwych mężów.

Loża bractwa to centrum pomocy dla najuboższych. Nie muszą ją oni otrzymywać bezpośrednio od organizacji (choć nierzadko tak też i jest). To miejsce, gdzie przekazywana jest zwyczajowa jałmużna – przypomnijmy – jeden z obowiązków każdego muzułmanina. Dość wspomnieć tylko, że część ofiary dziękczynnej za wstawiennictwo świętego zawsze wędruje do potrzebujących. Ludzie ci zawsze mogą tutaj znaleźć chwilę wytchnienia. Przyjść i odpocząć – choćby napić się wody. Przy loży bractwa działa zazwyczaj hospicjum. Szejch jest powszechnie uznawany za uzdrowiciela. Jeśli sam będzie wzbraniał się od tego, to zajmować się tym będzie jego otoczenie (uczniowie oraz derwisze). Nie muszą tu być stosowane jakieś konkretne metody lecznicze. Już sam fakt przebywania w pobliżu człowieka otaczanego nimbem świętości daje ludziom wytchnienie w ich cierpieniu. 

Sufizm a religijność ludowa

Sufizm sudański, oprócz wyraźnych zmian modernizacyjnych, kontynuuje tradycje mistycyzmu ludowego. Charakteryzuje go w pierwszej kolejności kult żywych i umarłych świętych, wiara w cudotwórczą łaskę tzw. barakę, dzięki której człowiek ów może spełniać ludzkie prośby. Jak w innych zakątkach świata islamu, fenomen ten wypełnia pustkę z braku personelu religijnego, prowadzącego ludzi w wierze, pośredniczącego między Bogiem a ludźmi, jednocześnie łagodząc doktrynę skrajnego monoteizmu. Elementy te są zapewne wciąż bardzo istotne dla przeciętnego sudańskiego muzułmanina. Poprzedni szejch bractwa prof. Hassan Qariballah powszechnie uznawany jest za świętego, a do jego grobowca ściągają rzesze pielgrzymów. Współcześnie urzędujący ponoć także zdradza znamiona świętości. To znaczy ma na swoim koncie kilka przypadków cudownych uleczeń. Scenariusz jest za każdym razem prawie taki sam. Ma miejsce cudowne wydarzenie, które identyfikuje się ze wstawiennictwem szejcha. 

Nie inaczej jest z ekstatycznym obrzędem zikru. To nabożeństwo, w którym wielokrotnie powtarzane są pewne formuły religijne, zwłaszcza tzw. piękne imiona Boga. Wszystkiemu towarzyszy ruch ciała oraz odpowiednie sterowanie oddechem. Ogólnie rozróżnia się dwie odmiany tego rytuału. Pierwszy to zikr cichy – odmawia się go w myślach / w sercu. Jest to trudna sztuka. Dlatego też zarezerwowany jest dla nielicznych – elity mistrzów sufickich. Drugi to zikr głośny, najbardziej popularny. Entuzjastami jego jest pospólstwo. Dla nich to kwintesencja religijności. W przypadku Sammanijja celebrowany jest kolektywnie w każdy piątek po modlitwie w południe. Najpierw w meczecie, później na wolnym powietrzu. Na pobliskiej ulicy rozścielane są maty i instalowany sprzęt nagłośniający. Dodatkowo rytuał ten ma miejsce w każde religijne święto. W okresie ramadanu odprawiany jest codziennie późną nocą.

W Sudanie nie jest on wyłącznie zarezerwowany dla wtajemniczonego grona adeptów. Jest cotygodniowym nabożeństwem, w którym bierze udział cała okolica, a od niedawna nawet kobiety. W bractwie Sammanijja mają one specjalne miejsce na galerii na piętrze, gdzie przez nikogo niepodpatrywane mogą uczestniczyć w rytuale. Uczestnicy ustawiają się w rzędach. Najważniejszy jest pierwszy, w którym znajduje się starszyzna i najwyżsi dostojnicy bractwa. Pozostałe rzędy zwrócone są do niego twarzą. W przypadku bardziej kameralnych nabożeństw, formuje się  rodzaj wydłużonego okręgu. Uczestnicy ubrani są w zwyczajne białe dżalabije – elementem odróżniającym jest rodzaj pasa skórzanego przewiązanego w pasie oraz po przekątnej na piersiach. To tzw. karaba – symbol ich związania z Bogiem oraz duchowej dyscypliny. Zikr zdumiewa perfekcyjną organizacją. Wszystkie ruchy są dokładne i jednakowe. Niewiele jest w nich miejsca na indywidualizm. Nad wszystkim czuwa jeden z bliskich współpracowników mistrza – tzw. nagib. Ma za zadanie pilnowania rytualnego porządku. Nawet nieznaczne wyjście poza szereg jest powodem jego zdecydowanej reakcji. Gdy ktoś nie radzi sobie z tym, usuwany jest do dalszych szeregów. Zikr składa się z kilkunastu figur: skłonów, podskoków, obrotów – towarzyszy temu odpowiednio sterowany oddech oraz wypowiadane formuły. Wszystko po wielokroć. Obrzędem komenderuje sam mistrz. Ubrany jest w lekko kremową dżalabiję. Na głowie zaś ma zawiązany starannie turban. W jego stroju przykuwa jeszcze uwagę bogato inkrustowany szal, formalnie tylko zarzucony na ramiona. Niby zwyczajny strój, ale bije z niego wyraźne dostojeństwo. Rozpoczyna uroczystości trzykrotnie powtarzaną formułą szahady. Dalej powtarzają ją wszyscy. Szejch nadaje tempo, klaszcząc w dłonie. Wykonuje też lekkie ukłony, które natychmiast powtarzają inni. Po chwili zmienia się ruch ciał. Skłony zastąpiły obroty; raz w lewo, raz w prawo. Zmienia się też recytacja. Słychać pojedyncze słowa: niezwyciężony, dobrotliwy, mocny – to jedne z 99 pięknych imion Boga. Wszystko po wielokroć, z odpowiednią akcentacją. Następnie ma miejsce krótka przerwa. Wypełniają ją solowe popisy śpiewacze ku czci Proroka. Jeden człowiek pojawia się z dymiącą kadzielnicą. Obchodzi każdego z uczestników. Dodaje im tym samym siły. Po pauzie znów szejch intonuje: „Nie ma Boga prócz Boga…”. Rozpoczyna się kolejna odsłona rytuału. Trwa w tej formie jeszcze ponad godzinę. Przy czym tempo sukcesywnie wzrasta, a uczestnikom udziela się wyraźnie ekstatyczne uniesienie.     

– Sens zikru jest tematem niewyczerpanym. Jest również tematem trudnym, bo związanym często z bardzo intymnymi sprawami czy z własnym, dalekim od ortodoksji sposobem pojmowania religii – podkreśla naukowiec. – Prawie wszyscy jednak rozmówcy podkreślali, że zikr jest jedną z form praktykowania ich religijności. Jedni przywiązują szczególną uwagę do regularnej modlitwy, drudzy do nakazów religijnych, a inni jeszcze do uczestnictwa w zikrze. Jest on takim samym sposobem praktykowania islamu, jak piątkowa modlitwa w meczecie. Z tą tylko różnicą, że okazywany jest w bardzo żywiołowy, barwny i emocjonalny sposób. Zapewne dla wielu jego sympatyków te właśnie elementy obrzędu są najważniejsze; ważniejsze niż jego ukryta mistyczna ideologia, o której znakomita większość po prostu nie ma pojęcia. Kult świętych, rytuał zikru, to esencja islamu sudańskiego. Nawet ci, którzy twierdzili, że obecnie nie uczestniczą w tym rytuale, wypowiadali się o nim z wielką czcią i poszanowaniem, krytykując co najwyżej niektóre jego odmiany.

Podsumowanie

Islam mistyczny wciąż w wielu miejscach na świecie ma się niezwykle dobrze. Bez wątpienia takim obszarem jest Sudan muzułmański. Wbrew obiegowym opiniom, sufizmowi nie straszny jest islam radiowy czy prądy westernizacyjne. Jego pozycja jest silna, gdyż silnie jest związana z lokalnym kontekstem kulturowym. To zjawisko niezwykle złożone, które można jednak zasadniczo zakwalifikować jako odrębny, niemalże autonomiczny nurt w ramach ogólnego islamu. Jego wyznawcami są miliony wiernych na całym świecie. W wielu miejscach posiada status oficjalnej, narodowej religijności. Zaspokaja potrzeby duchowe ludzi o różnym formacie. Jest nośnikiem ortodoksji, wysokiej kultury, ale też zawiera w sobie elementy ludowe, bardziej przemawiające do przeciętnego odbiorcy. Nie da się go ożenić z anachronicznym pojmowaniem islamu, który chcąc nie chcąc, musi w końcu odejść do przeszłości.

Dr hab. Maciej Kurcz w Dżubie (Sudan) / Fot. Maciej Kurcz
Bazar w Dżubie (Sudan) / Fot. Maciej Kurcz
Mieszkaniec Dżuby (Sudan) / Fot. Maciej Kurcz
Mieszkaniec Dżuby (Sudan) / Fot. Maciej Kurcz