Jesteś tutaj

Większość z nas po prostu wie, kiedy i w jaki sposób dobrym słowem podnieść na duchu drugiego człowieka. Już wkrótce podobną empatią będą mogły wykazywać się także komputery, dla których napisano specjalną aplikację

– Emocjonalne wsparcie bywa czasem potrzebne natychmiast. Niestety wskaźniki dotyczące problemów natury psychicznej wciąż rosną. W odpowiedzi proponujemy pacjentom zmagającym się ze swoją psychiką mniej formalne sposoby pomocy – mówi prof. Judith Masthoff z University of Aberdeen w Wielkiej Brytanii, główna projektant aplikacji, której ambicją jest – jak się wydaje – nie tylko stworzenie systemu szybkiego reagowania na normalne wahania nastroju, jakich doświadcza każdy z nas, ale również zastąpienie, przynajmniej w jakimś stopniu, wykształconych specjalistów w dziedzinie zdrowia psychicznego. Krótko mówiąc, aplikacja ma być czymś w rodzaju prywatnego wirtualnego psychologa i motywatora.

Zadaniem, przed jakim stanęli Masthoff i jej współpracownicy, było przekształcenie ludzkiej zdolności „pokrzepienia serc” w logiczny zestaw instrukcji – algorytm, który można wykorzystać w praktyce przez komputer. Przeprowadzono szereg badań, w których sprawdzano, jakiego konkretnie wsparcia powinna udzielać aplikacja. Uczestnicy eksperymentu musieli wyobrazić sobie różne stresujące sytuacje, a następnie wybrać komunikat słowny, który uważali za najbardziej wspierający. Uzyskane odpowiedzi zostały zaimplementowane do systemu. I tak na przykład osoby wracające do zdrowia po kontuzji lub zabiegu chirurgicznym usłyszałyby wiadomość będącą kombinacją uspokojenia i pochwały, coś w stylu: „Wiem, że to trudne, ale robisz świetną robotę”. Aplikacja wspomogłaby również osoby m.in. zmagające się z presją czasu czy bardzo obciążone emocjonalnie lub psychicznie.

Istnieje spory rozdźwięk pomiędzy tym, co ludzie mówią na temat „maszyny pocieszającej” a rzeczywistym stosunkiem do niej. – „Nie ma mowy!”, twierdzą ludzie, gdy pytamy ich, czy zaakceptowaliby emocjonalne wsparcie od komputera, ale w trakcie prac na systemem, polegali na maszynie, jak na człowieku – relacjonuje prof. Masthoff.

– Im bardziej komputery potrafią komunikować się jak człowiek, tym bardziej ludzie skłonni są im zaufać, dlatego to bardzo ważna praca. W przyszłości wsparcie emocjonalne będzie nieodłączną cechą wszelkiej wirtualnej pomocy – przekonuje Aneesha Singh z University College London.

Należy zaznaczyć, że system Masthoff nie rozpoznaje samoistnie stanów emocjonalnych swoich użytkowników. W tym celu stworzone inne programy, ale w nich wciąż skutecznie nie zaimplementowano mechanizmów interwencji w przypadku wykrycia złego stanu emocjonalnego. Dane o naszym samopoczuciu psychicznym i fizycznym zbierają o nas różne urządzenia codziennego użytku, m.in. telefony komórkowe. Gdyby udało się zainstalować w nich system Masthoff lub inne jemu podobne, byłby to niedrogi sposób rozwiązania rosnącego problemu, który sygnalizowaliśmy na początku.

Zautomatyzowane wsparcie emocjonalne, choć w mocno surowej wersji, jest już gotowe. Wydaje się dość prawdopodobne , że aplikacje tego typu mogą stać się równie popularnie, jak te liczące pokonywane kilometry lub przyswajane kalorie.  – Chciałabym, aby poza takimi urządzeniami, ludzie mieli również przy sobie kogoś w rodzaju anioła stróża, który na przestrzeni dnia podniesie ich na duchu – podsumowuje prof. Masthoff.

 

Opracowano na podstawie artykułu „Stressed? We’re teaching computers to help handle our feelings” opublikowanego na portalu New Scientist

Fot. pixabay.com