Rozmowa z prof. zw. dr. hab. Tadeuszem Niedźwiedziem z Katedry Klimatologii na Wydziale Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego

Naukowcy z całego świata od wielu lat zastanawiają się na klimatyczną przyszłością Ziemi. Opracowują modele matematyczne, które mają oszacować średnią temperaturę powietrza na świecie pod koniec XXI wieku. Otrzymane wyniki znacznie się jednak od siebie różnią. Co więcej, są również specjaliści, którzy twierdzą, że kierunek zmian się odwróci i po upływie pewnego czasu zapomnimy o globalnym ociepleniu. O tym, co dokładnie oznacza sformułowanie zmiana klimatu Ziemi w skali globalnej i na ile podawane w mediach informacje są wiarygodne, mówi inicjator oraz wieloletni kierownik Katedry Klimatologii Uniwersytetu Śląskiego prof. zw. dr hab. Tadeusz Niedźwiedź.

 

Panie Profesorze, w mediach często pojawiają się informacje ostrzegające przed zmianami klimatu w skali globalnej, zmuszającymi nas do podjęcia działań, których celem ma być spowolnienie tego procesu. Co tak naprawdę oznacza sformułowanie zmiana klimatu Ziemi?

– Mówiąc najogólniej, zmianą nazywamy pewien obserwowalny proces, który zachodzi przez dłuższy czas w danej przestrzeni. Rzeczywiście, patrząc przez pryzmat geologicznej historii naszej planety, możemy podać argumenty świadczące o tym, że nasz klimat się ociepla. Inną kwestią jest określenie w skali globalnej. Naukowcy wiedzą, że niezwykle trudno jest zmierzyć średnią globalną temperaturę powietrza nad powierzchnią Ziemi w skali roku. Chodzi przede wszystkim o nierównomierne rozmieszczenie na świecie stacji meteorologicznych, w których prowadzone są pomiary meteorologiczne. W zestawie przyrządów pomiarowych stanowiących wyposażenie tych stacji mamy m.in. termometry, wiatromierze, deszczomierze czy przyrządy do pomiarów promieniowania słonecznego.

Domyślam się, że w niektórych miejscach na świecie jest tych stacji wiele, w innych nie ma żadnej…

– To prawda. Otrzymujemy dane o charakterze lokalnym i niewielkim zakresie czasowym. Na przykład najstarsze regularne pomiary na terenie naszego kraju pochodzą z końca XVIII wieku. W Warszawie dane meteorologiczne gromadzone były od 1779 roku przez ks. Jowina Fryderyka Bystrzyckiego, nadwornego astronoma króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, a w Krakowie od 1792 roku w stacji założonej przez prof. Jana Śniadeckiego przy obserwatorium astronomicznym. Większość stacji w południowej części Polski zakładana była pod koniec XIX wieku przez Komisję Fizjograficzną Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, przekształconego później w Akademię Umiejętności. W 1873 roku powstała również Międzynarodowa Organizacja Meteorologiczna przekształcona w roku 1950 w Światową Organizację Meteorologiczną, dzięki której ujednolicono metodykę pomiarów meteorologicznych, a gromadzone dane zaczęły być porównywane w skali szerszej niż lokalna.

Zatem dopiero w XX wieku pojawiła się możliwość zestawiania otrzymywanych wyników pomiarów.

– To krótki czas, jeśli mielibyśmy analizować go w odniesieniu do geologicznej historii Ziemi. Zresztą dane te również cechują pewne ograniczenia. Przede wszystkim część stacji meteorologicznych umiejscowiona jest w miastach, którym, ze względu na charakter przestrzeni, towarzyszy efekt tzw. miejskiej wyspy ciepła charakteryzującej się wyższą temperaturą powietrza w porównaniu do obserwowanej na obszarach pozamiejskich. Nie zapominajmy również, że ponad 70 proc. powierzchni Ziemi zajmują niezbadane do końca oceany. Mamy na szczęście do dyspozycji satelitarne pomiary temperatury w dolnej troposferze wspomagające szacowanie parametru, o którym rozmawiamy. Poza tym, badając przeszłość geologiczną Ziemi, dysponujemy również wieloma metodami naukowymi, pozwalającymi szacować charakterystyki meteorologiczne w skali globalnej w perspektywie diachronicznej. Wymienię chociażby studia dendroklimatologiczne, których przedmiotem są analizy rocznych przyrostów drzew z „zapisanymi” informacjami na temat wybranych elementów meteorologicznych, takich jak temperatura czy częściowo ilość opadów – nawet w ostatnim tysiącleciu.

Czy wobec tego doniesienia o zmianach klimatu oparte na tak wykonywanych pomiarach mogą być miarodajne?

– Znaczący skok średniej wartości temperatury powietrza jest widoczny u nas, począwszy od 1989 roku. Dziś ta różnica wynosi już prawie 1°C w stosunku do danych pochodzących z II połowy XIX wieku. To bardzo dużo. Zdarzają się więc okresy długotrwałych upałów. Zwłaszcza sierpień 2015 roku był pod tym względem wyjątkowy. Przez ponad pół miesiąca temperatura w ciągu dnia przekraczała granicę 30°C. W okresie pomiarowym – od początku XX wieku – nie było podobnego przebiegu pogody. Co więcej, częściej zdarzają się również spore skoki temperatury, w związku z czym w najcieplejszych okresach w ciągu roku występują dni chłodne z większą niż zwykle ilością opadów. Przykładem był ubiegłoroczny wrzesień. Trzeba jednak pamiętać, że rozmawiamy o zmianach obserwowanych u nas, a więc lokalnie. W innych miejscach na świecie zmiany są różne w zależności od miejsca, a do tego nie są regularne. Na przykład w 2003 roku we Francji panowały katastrofalne upały przekraczające 40°C, w Polsce tymczasem było chłodniej niż zwykle.

Zmiany nie zachodzą więc równomiernie, ale uogólniona globalna średnia temperatura atmosfery przy powierzchni Ziemi i oceanów jest wyższa.

– Zmiany klimatyczne nie zachodzą wszędzie, nie pojawiły się nagle i nie przebiegają jednakowo w skali całego globu, to pewne. O globalnym ociepleniu świadczy jednak uogólniony końcowy wynik średniej temperatury atmosfery obliczony na podstawie pomiarów bezpośrednich, o których rozmawialiśmy wcześniej.

Czy można wskazać czynniki, które wpływają na zachodzące zmiany? Wiele się mówi o roli działalności człowieka w kontekście tzw. globalnego ocieplenia.

– Ocieplenie klimatu jest przede wszystkim efektem zmian ogólnej cyrkulacji atmosfery na Ziemi. Zakładamy, że zmiany te zachodzą z przyczyn naturalnych oraz w wyniku działalności człowieka. Niezwykle trudno jest jednak ocenić wpływ obu czynników i odpowiedzieć na pytanie, który z nich może okazać się kluczowy. Nie wiadomo również, czy i na ile człowiek przyczynia się do zmian klimatu. Zarówno w mediach, jak i w środowisku naukowym pojawiają się zdecydowane głosy osób przekonanych o dominującym znaczeniu rewolucji przemysłowej – przede wszystkim wskutek emisji gazów cieplarnianych, a zatem o antropogenicznym charakterze obserwowalnych zmian klimatu. Moim zdaniem nie możemy jednak na to pytanie sformułować jednoznacznej odpowiedzi. Wspominałem już, że zbyt mało wiemy chociażby o przestrzeni oceanicznej, która zajmuje przecież prawie trzy czwarte powierzchni kuli ziemskiej, by przesądzać o dominującym znaczeniu działalności człowieka.

Co roku odbywają się międzynarodowe konferencje klimatologów, którzy próbują wypracować wspólne stanowisko i przy okazji prognozują, jak zmieni się klimat w ciągu najbliższych stu lat. Tymczasem najbardziej dokładne prognozy pogody sprawdzają się najczęściej w odniesieniu do 2–3 najbliższych dni…

– W wiodących międzynarodowych ośrodkach naukowych tworzone są modele klimatyczne. Jest ich kilkadziesiąt, ale kilkanaście uznawanych jest za najbardziej wiarygodne. Uwzględniają one szereg czynników, które zdaniem naukowców, mogą mieć wpływ na zmiany klimatu. Należą do nich m.in. przewidywany rozwój gospodarki na świecie, prognozowany wzrost zaludnienia czy zmiany charakteru powierzchni Ziemi, w tym powierzchni lasów czy pustyń. Na tej podstawie wylicza się, jaki wzrost średniej temperatury atmosfery w skali globu przewidywany jest pod koniec XXI wieku. Wymienione przeze mnie czynniki są oczywiście niezwykle trudne do oszacowania, dlatego też wyniki, które uzyskujemy na podstawie kilkunastu modeli, znacząco różnią się od siebie – mówi się o wzroście średniej temperatury od 1°C aż do wartości przekraczającej nawet 4°C, co byłoby dla naszej planety, a więc i naszego gatunku, katastrofalne w skutkach.

Aby podejmować jakiekolwiek działania, musimy jednak poznać konkrety…

– Domagają się ich politycy, ale myślę, że w świecie naukowców nie ma nikogo, kto sformułowałby jednoznaczną prognozę dotyczącą przyszłości klimatycznej Ziemi. Nie wiemy nawet, czy trend ocieplenia utrzyma się, czy może zacznie zmieniać kierunek. Chciałbym jednak podkreślić, że bez względu na przebieg owych zmian powinniśmy podtrzymywać globalne działania polegające chociażby na ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych do atmosfery czy ograniczenia masowego wycinania lasów. Pozostaje nam również śledzić najnowsze opracowania dotyczące klimatu przygotowane przez spotykających się co cztery lata naukowców reprezentujących Intergovernmental Panel on Climate Change (IPCC) – organizację, która powstała w celu oceny ryzyka związanego z wpływem człowieka na zmiany klimatu. Warto zatem zapoznawać się z aktualnymi ustaleniami kilkuset naukowców, którzy publikują wyniki swoich badań w raportach wydawanych przez IPCC. Istotne są także wyniki badań prowadzonych w skali regionu, czym zajmują się m.in. naukowcy pracujący w Katedrze Klimatologii Uniwersytetu Śląskiego. Dzięki gromadzonej od wielu lat wiedzy mamy poczucie, że możemy zrobić coś więcej – przynajmniej na poziomie lokalnym.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Małgorzata Kłoskowicz

Wywiad ukazał się drukiem w numerze 5 (255) „Gazety Uniwersyteckiej UŚ” (luty 2018)

Bądźmy ostrożni, gdy rozmawiamy o zmianach klimatu. Fot. pixabay
Prof. zw. dr hab. Tadeusz Niedźwiedź, kierownik Katedry Klimatologii na Wydziale Nauk o Ziemi. Fot. Małgorzata Kłoskowicz
Słowa kluczowe (tagi):